menu

Miśkiewicz: Nie uważam się za bohatera

27 października 2013, 01:05 | Jakub Podsiadło

Michał Miśkiewicz był niekwestionowanym bohaterem sobotniego meczu Wisły z Zagłębiem Lubin, wygranego przez "Białą Gwiazdę" 1:0 (1:0). Dwie doskonałe interwencje w końcówce spotkania pozbawiły podopiecznych Oresta Lenczyka. – Każdy dał z siebie tyle, na ile było go stać – mówił "Misiek" po końcowym gwizdku.

Michał Miśkiewicz
Michał Miśkiewicz
fot. Ryszard Kotowski

Było nam bardzo, bardzo ciężko. Przy takim wyniku do samego końca jest "nerwówka" – tłumaczył po spotkaniu bramkarz Wisły. – Udało nam się przedłużyć passę zwycięstw i czystych kont u siebie, to bardzo cieszy.

W końcówce spotkania Zagłębie zdominowało wiślaków i tylko efektowne parady Miśkiewicza uratowały ją od straty gola i punktów. – Nie uważam się za bohatera. Każdy dzisiaj dołożył od siebie tyle, na ile było go stać. Dzięki temu dowieźliśmy to prowadzenie do końca – mówił. Spotkanie z "Miedziowymi" było dla Miśkiewicza wyjątkowe, bo to właśnie w Lubinie zadebiutował w barwach "Białej Gwiazdy". – Dzisiejszy mecz był dla mnie szczególny. W ubiegłym roku Zagłębie mnie zwyczajnie upokorzyło, bo strzeliło mi pięć bramek, w tym cztery w moim debiucie. Nigdy im tego nie zapomnę – śmiał się.

Wisła zachowała trzecią pozycję w ligowej tabeli, ale od czwartej Pogoni dzieli ją tylko jeden punkt, a kolejnym rywalem do miejsca na podium jest rywal zza miedzy - Cracovia. – Jest taka pewna drużyna, która niebezpiecznie się do nas zbliża w tabeli. Każde zwycięstwo nas od niej oddala – mówił Miśkiewicz.

Już we wtorek "Biała Gwiazda" rozegra kolejny mecz ligowy u siebie - tym razem rywalem podopiecznych Franciszka Smudy będzie Widzew. – Po ostatniej porażce Widzew na pewno się nie podda, rozgoryczeni łodzianie będą walczyć o każdy punkt. Ale tutaj muszą być trzy punkty, nie ma przebacz – zakończył.


Polecamy