menu

Miedź Legnica - Śląsk Wrocław 0:5. Historyczne derby dla Śląska. Marcin Robak show w Legnicy (WYNIK, RELACJA, ZDJĘCA)

26 października 2018, 19:49 | Piotr Janas

Miedź Legnica przegrała ze Śląskiem Wrocław 0:5 w meczu inaugurującym 13. kolejkę LOTTO Ekstraklasy. Były to pierwsze w historii derby pomiędzy Śląskiem i Miedzią na poziomie ekstraklasy. Dwie bramki strzelił dla WKS-u rodowity legniczanin i były piłkarz Miedzi - Marcin Robak.


fot. FOT. Piotr Krzyżanowski

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.
1 / 10

W piątkowy wieczór w Legnicy spotkały się dwa zespoły, które pilnie potrzebowały punktów. Zarówno Miedź jak i Śląsk celują w pierwszą ósemkę, a przed pierwszym gwizdkiem oba kluby traciły do ósmej Arki Gdynia pięć oczek. Kolejna strata punktów nie wchodziła w grę.

W składzie Śląska niespodzianek nie było. Trener Tadeusz Pawłowski wystawił niemal identyczny skład, jak przed tygodniem, kiedy to WKS przegrał przed własną publicznością z Arką Gdynia 1:2. Jedyną zmianą było posadzenie na ławce Macieja Pałaszewskiego i desygnowanie do gry Damiana Gąski.

Dużo większym zaskoczeniem było zestawienie gospodarzy. Trener Dominik Nowak przeprowadził cztery zmiany względem ostatniego, przegranego 1:3 starcia z Zagłębiem w Sosnowcu.

Na lewej obronie od pierwszych minut grał Artur Pikk, na środku defensywy grającego dotychczas w każdym spotkaniu Tomislava Bozicia zastąpił Hiszpan Fran Cruz, który tydzień temu grał na pozycji defensywnego pomocnika. Tym razem na szóstce zastąpił go Adrian Purzycki.

Na ławce wylądowali także Estończyk Henrik Ojamaa i Hiszpan Juan Camara. Ich miejsca zajęli odpowiednio Fabian Piasecki i Wojciech Łobodziński.

Tuż przed pierwszym gwizdkiem nagrodę dla najlepszego piłkarza września LOTTO Ekstraklasy odebrał najlepszy strzelec i największa gwiazda Miedzi - reprezentant Finlandii Petteri Forsell. To był jednak ostatni pozytywny moment dla gospodarzy tego wieczora.

Pierwsza połowa to prawdziwy nokaut w wykonaniu gości z Wrocławia. W 14 min Marcin Robak wykorzystał rzut karny, podyktowany za faul Pawła Zielińskiego na Robercie Pichu. Dwie minuty później wynik na 2:0 podwyższył Michał Chrapek, a w 29 min trzeciego gola dla Śląska i swojego dziesiątego w tym sezonie zdobył urodzony w Legnicy Robak. Jakby tego było mało w 34 min czwarty cios zadał gospodarzom Djordje Cotra.

Zszokowani takim obrotem spraw kibice obu zespołów odpalili dużą ilość pirotechniki. Były nie tylko race, ale nawet... fajerwerki. Wyglądało to bardzo efektownie, ale kary zapewne się posypią.

#MIEŚLĄ [unicode_pictographs]%F0%9F%8D%BB[/unicode_pictographs]⚽ pic.twitter.com/0wohiReCxB— Karol119 (@Karol1191) 26 października 2018


W przerwie trener Nowak ściągnął Fernandeza i Zielińskiego. Zastępujący ich Ojamaa i Łukasz Garguła mieli rozruszać ofensywę i choć ta sztuka im się udała, to nie miało to przełożenia na bramki. Miedź przejęła inicjatywę i stwarzała zdecydowanie więcej okazji, ale to Śląsk miał tego dnia monopol na strzelanie goli. Wynik na 5:0 ustalił rezerwowy Mateusz Radecki.

Zwycięstwo Śląska ani przez chwilę nie było zagrożone i jest w pełni zasłużone. Piłkarze i sztab Miedzi mają teraz o czym myśleć.


Polecamy