Miedź Legnica - KGHM Zagłębie Lubin. Historia pewnej nienawiści
Wielkimi krokami zbliżają się pierwsze derby Zagłębia Miedziowego w LOTTO Ekstraklasie, w których Miedź Legnica podejmie KGHM Zagłębie Lubin. Przed niedzielnym meczem postanowiliśmy wyjaśnić/przypomnieć, dlaczego kibice obu klubów tak bardzo się nie lubią.
fot. FOT. Piotr Krzyżanowski
W niedzielę o godz. 15.30 na stadionie im. Orła Białego w Legnicy miejscowa Miedź podejmie KGHM Zagłębie Lubin. Będzie to pierwsze starcie tych zespołów na poziomie Ekstraklasy. Kibice obu stron ostrzą sobie zęby na tę rywalizację. Biletów już nie ma. W środę przed południem Miedź poinformowała, że wszystkie wejściówki zostały wyprzedane.
Bilety na mecz derbowy z @ZaglebieLubin zostały wyprzedane. W niedzielę mamy komplet na stadionie im. Orła Białego w @MiastoLegnica #MIEZAG @_Ekstraklasa_ [unicode_pictographs]%F0%9F%92%9A[/unicode_pictographs][unicode_pictographs]%F0%9F%92%99[/unicode_pictographs]❤️ pic.twitter.com/tTHfkWVtgb— MKS Miedź Legnica (@MiedzLegnica) 29 sierpnia 2018
Oba obozy nigdy za sobą nie przepadały. Nie wszyscy wiedzą z czego to wynika, bo tak na prawdę nie ma jednego konkretnego powodu. Jest ich co najmniej kilka i zacząć tu trzeba nie od strony sportowej, ale społecznej. Legnica i Lubin od wielu lat rywalizują o prym w tzw. Zagłębiu Miedziowym. Legnica to miasto z bogatą tradycją, przez wieki to właśnie tam znajdował się ośrodek oświatowy i kulturalny w tej części dzisiejszego Dolnego Śląska.
Lubin z kolei zaczął zyskiwać na znaczeniu dopiero w latach 60 ubiegłego wieku, kiedy to po odkryciach pokładów rudy miedzi przez inżyniera Jana Wyżykowskiego powołano Kombinat Górniczo-Hutniczy Miedzi, mający zajmować się wydobyciem i przetwórstwem miedzi z tych złóż.
- Niepotwierdzona legenda miejska głosi, że kiedyś rozważano nazwanie Lubina: Lubin Legnicki, tak by nikt już nie pomylił go ze znajdującym się na drugim krańcu Polski Lublinem, co dosyć często się zdarzało. Ostatecznie zrezygnowano z tego pomysłu - przypomina nasz dziennikarz z Legnicy Mateusz Różański.
Mała Moskwa
Wzajemne animozje wynikały także z powodów politycznych. W Legnicy przez 48 lat stacjonowała Armia Radziecka. Żołnierze ze wschodu nie byli zbyt lubiani przez lokalną społeczność, ale byli tam tak długo, że w końcu oswojono się z nimi. Polacy chętnie z nimi handlowali, zresztą Rosjanie także byli do tego skorzy, przez co nie byli jakoś szczególnie piętnowani.
To właśnie stąd wzięła się nazwa Mała Moskwa, jak określano wtedy Legnicę. Oczywiście za Rosjanami nie przepadali górnicy z niedalekiego KGHM-u i już sam fakt, że legniczanie w pewnym sensie ich tolerowali, podsycał nienawiść.
Legnica miastem wojewódzkim
Ważny w kontekście opisywanych animozji był rok 1975, kiedy Legnica pokonała Lubin w wyścigu o bycie miastem wojewódzkim. Lubin był wówczas prężnie rozwijającym się miastem, co wynikało z rozrostu KGHM-u. Budowano mieszkania na wielką skalę i w krótkim okresie 25 tys. miasteczko urosło do 60 tys. z perspektywą szybkiego dobicia do setki mieszkańców. Nie dziwi zatem fakt, że lubinianie uważali, iż to w ich mieście powinna być siedziba województwa, bo to tam biło serce Zagłębia Miedziowego, czyli siedziba coraz potężniejszego KGHM-u.
Mimo to wygrała Legnica, w której była tylko rozsiewająca śmierdzące wyziewy huta. Nikomu się nie śniły osiedla Kopernik i Piekary. Co zatem zdecydowało o wyniku? - Jak mówił rządzący wówczas powiatem lubińskim Dalgiewicz, Legnica użyła argumentu antyradzieckiego klimatu - wspomina historyk z Lubina.
Zorganizowano manifestację, na której podstawieni prowokatorzy krzyczeli, że Legnica się nie może rozwijać przez obecność Rosjan. Mieli transparenty z napisami „Precz z Rosjanami”. Aby udowodnić, że Rosjanie nie blokują rozwoju Legnicy, ustanowiono ją miastem wojewódzkim. Zresztą napięcia polityczne pomiędzy władzami obu miast trwają do dziś i widać to w każdej kampanii wyborczej.
Pieniądze
Wracając do bardziej sportowych klimatów trzeba wspomnieć o pieniądzach. Na ich brak praktycznie nigdy narzekać nie mogło lubińskie Zagłębie, hojnie dotowane przez swojego właściciela - KGHM. Wielu kibiców - nie tylko na Dolnym Śląsku - ma pretensje o to, że państwowe pieniądze idą na jeden konkretny klub, rywalizujący z innymi, nierzadko miejskimi.
To jak bardzo kombinat angażował się finansowo w klub dobitnie pokazała budowa obecnego stadionu Zagłębia, która pochłonęła ok. 130 mln zł i była sfinansowana w całości przez KGHM. Miedź w tym czasie grała na niezbyt nowoczesnym Stadionie Orła Białego należącym do miasta. W Lubinie przez wiele lat nie żałowano pieniędzy na transfery i wysokie pensje dla piłkarzy, o jakich w Legnicy mogli tylko pomarzyć. Ten trend zmienił się dopiero kilka lat temu, po głośnym spadku Zagłębia do I ligi, które zaowocowało całkowitą zmianą filozofii. Postawiono na wychowanków miejscowej akademii, mającej do dyspozycji jedną z najnowocześniejszych i najlepszych baz treningowych nie tylko w kraju, a w ogóle w tej części Europy.
Oczywiście boiska akademii i całe ich otoczenie także jest własnością KGHM-u, który pożyczył klubowi pieniądze na budowę. „Miedziowi” pożyczkę zaciągniętą w kombinacie spłacają, ale wieść gminna niesie, że w niedalekiej przyszłości, w ramach dalszego wspierania klubu, może ona zostać umorzona.
Kosy i zgody
Dochodzimy do jednego z najważniejszych z kibicowskiego punktu widzenia powodu, czyli zgód. Fanatycy Miedzi mają zgodę ze Śląskiem Wrocław, sympatyzują także z BKS-em Bielsko-Biała i Promieniem Żary. Zagłębie z kolei trzyma się z Arką Gdynia, Falubazem Zielona Góra, Odrą Opole i Zawiszą Bydgoszcz.
To dość zagmatwany dla niewtajemniczonych i nie interesujących się na co dzień polską piłką układ naczyń połączonych. Śląsk Wrocław np. sympatyzuje z największym wrogiem zgody Zagłębia - Lechią Gdańsk (Gdańszczanie to zaciekli wrogowie Arki), co dodatkowo podsyca nienawiść kibicowską pomiędzy Wrocławiem i Lubinem, ale nie o tym tu mowa. W każdym razie już sam fakt, że „Miedzianka” ma zgodę ze Śląskiem, nie pozwala jej jakkolwiek dobrze spoglądać na Lubin.
Nienawiść pełna paradoksów
Choć mieszkańcy Legnicy i Lubina - mówiąc delikatnie - nie przepadają za sobą, to na co dzień żyją w symbiozie. Tysiące lubinian pracuje w Legnicy i co rano w busach dowożących ich do miejsca zatrudnienia mijają legniczan, jadących w przeciwną stronę do pracy w KGHM-ie. Niewielka odległość pomiędzy miastami sprawia, że także wielu uczniów z Lubina uczęszcza do legnickich szkół i odwrotnie. Dojazd z jednego miasta do drugiego drogą krajową nr 3 zajmuje zwykle nie więcej niż ok. 20 minut samochodem.
Nadchodzące derby Zagłębia Miedziowego będą pierwszymi w najwyższej klasie rozgryw-kowej w Polsce, do której Miedź pierwszy raz w swojej niespełna 50-letniej historii awansowała. Ostatnie rozegrane zostały w sezonie 2014/2015, gdy „Miedziowi” spadli do I ligi. Wtedy w Lubinie na oczach prawie 9 tys. widowni (w tym około 1 tys. fanów z Legnicy) Miedź wygrała 2:0, by w rewanżu przegrać przed własną publicznością 0:1.
O wytypowanie wyniku nadchodzących derbów na razie się nie pokusimy, ale jednego jesteśmy pewni - na trybunach znów będzie gorąco.