Michał Wróbel dla Ekstraklasa.net: Przed nami przełomowa runda!
- Mamy okazję przekonać niedowiarków, że potrafimy powalczyć o utrzymanie w lidze - przekonuje Michał Wróbel, bramkarz grudziądzkiej Olimpii, która po bardzo słabej jesieni zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Doświadczony golkiper opowiada również m.in. o rywalizacji z Bartoszem Fabiniakiem, czy też braku kibiców na meczach w Grudziądzu.
fot. Paweł Skraba/Polska Press
W Olimpii jest dwóch bramkarzy na podobnym poziomie. Prowadzi to do częstych zmian na tej pozycji. Jak takie roszady wpływają na odpowiednią dyspozycję golkipera?
Przy takich pytaniach zawsze powtarzam, że moja rywalizacja z Bartkiem jest dla nas bardzo korzystna. Przede wszystkim przebiega ona w zdrowej atmosferze. Obaj jesteśmy bardzo ambitnymi zawodnikami i każdy z całych sił walczy o miejsce w pierwszym składzie. Nasza rywalizacja pozytywnie wpływa na cały zespół. Roszady zawsze bywają bardzo motywacyjne.
Razem z Bartoszem Fabiniakiem jesteście już bardzo doświadczonymi bramkarzami. Ciężko w Grudziądzu o młodą krew jeśli chodzi o waszą pozycję.
Nasza pozycja ma to do siebie, że gra się na niej nawet do czterdziestki. Teraz jest nasz najlepszy czas. Procentuje doświadczenie zdobywane w poprzednich sezonach. To główny motyw naszej niezłej dyspozycji. Mam nadzieję, że wkrótce doczekamy się naszych następców. W Olimpii cały czas pracujemy z naszą młodzieżą. Liczę, że już niebawem któryś z nich będzie stanowił o sile drużyny.
Co według ciebie było największą bolączką Olimpii podczas jesiennych zmagań w lidze?
Na naszą słabą dyspozycję złożyło się kilka małych rzeczy. Ciężko tak z marszu wymienić wszystkie. Przede wszystkim zabrakło nam trochę szczęścia w niektórych momentach. Gdzieś, w pewnej chwili kompletnie się zagubiliśmy i przestaliśmy podążać ścieżką, którą wcześniej sobie zaplanowaliśmy. Zaczęło się szukanie przyczyn porażek. Wydaje mi się, że nie wyciągaliśmy z nich wniosków.
Zmiany na ławce trenerskie mogą mieć jakiś wpływ na szybką poprawę wyników?
Ciężko powiedzieć. Gdybanie o zmianach na ławce trenerskiej to prawie jak wróżenie z fusów. Nikt nie cofnie czasu i nie przekonamy się, jak wyglądałby nasza gra pod wodzą trenera Jacka Paszulewicza od początku sezonu. Mamy teraz całą zimę do przepracowania. Po wiośnie będziemy mogli wydać opinie.
Podczas wspomnianej przez ciebie wiosny czeka was nie lada wyzwanie. W kilku poprzednich sezonach zazwyczaj na tym etapie rozgrywek mieliście pewne utrzymanie. Teraz musicie odnaleźć się w zupełnie nowej roli.
Będzie to dla nas przełomowa runda. Mamy doskonałą okazję, by przekonać wszystkich niedowiarków, że jako drużyna jesteśmy w stanie skutecznie powalczyć o uniknięcie spadku do drugiej ligi. Głęboko wierzę, że tak się właśnie stanie.
Zimą z klubu odeszła spora grupa doświadczonych piłkarzy. Pojawiają się spekulacje, że to grono może się jeszcze powiększyć. Rozumiem, że nie ma cię na tej potencjalnej liście zawodników do „odstrzału”?
Nic nie wskazuje, bym podczas zimowej przerwy w rozgrywkach miał pożegnać się z Grudziądzem. Na ostateczne rozstrzygnięcie poczekajmy do rozpoczęcie zajęć treningowych. Wtedy wszystko się wyjaśni. Zawsze dochodzi do pewnych zmian w drużynach. Mam nadzieję, że w naszym przypadku wyjdzie nam to na dobre.
Jesienią frekwencja na stadionie Olimpii była miejscami bardzo słaba. Brakuje wam dopingu podczas spotkań rozgrywanych na własnym obiekcie?
Przyznam szczerze, że gra przy niemal pustych trybunach bywa trochę frustrująca. Zdaję sobie sprawę, że kibic przychodzi na mecze, kiedy jego drużyna gra dobrze i wygrywa. My potrzebujemy kibica przede wszystkim wtedy, gdy nam nie idzie. Chciałbym, aby sympatycy Olimpii mieli wiosną wiele powodów do radości i szczęścia i byli naszym ogromnym wsparciem.
To na koniec pozostańmy jeszcze przy tych kibicach. Co chciałbyś przekazać wszystkim sympatykom Olimpii Grudziądz z okazji rozpoczęcia się nowego 2016 roku?
Przede wszystkim szczęśliwego nowego roku. Życzę samych ciekawych chwil z udziałem Olimpii Grudziądz.
Rozmawiał: Łukasz Piekarski