menu

Michał Wróbel dla Ekstraklasa.net: Pierwsza myśl była taka, żeby napisać "przepraszam"

6 lipca 2013, 00:10 | Marcin Szczepański

- Znam trenera Moskala osobiście, był moim trenerem w Wiśle, więc pierwsza myśl była taka, żeby napisać "przepraszam". Pewnie trener tego nie przeczytał, ale nie spodziewałem się, że ten wpis zrobi taką furorę - mówi w obszernej rozmowie z Ekstraklasa.net Michał Wróbel, bramkarz Olimpii Grudziądz, który pozbawił Termalikę awansu do Ekstraklasy.

Polonia Bytom - Olimpia Grudziądz 4:1
fot. Arkadiusz Gola / Polskapresse
Michał Wróbel przeprasza na Facebooku
fot. fot. screen facebook.com/ekstraklasa.net
Michał Wróbel trenuje młodsze roczniki Olimpii, w tym także swoją córkę
fot. Facebook

fot. Facebook
Michał Wróbel chciałby jeszcze kiedyś zagrać w Górniku
fot. Facebook
1 / 5

Emocje po bramce, która odebrała Termalice awans, już chyba opadły?
Telefon już się nie urywa. Teraz jeszcze najwyżej koledzy w szatni ciągle żartują, albo nowi zawodnicy, którzy przychodzą do zespołu, poruszają ten temat. Na pewno jest to miłe, kiedy spotykam kolegów, zawsze ktoś o tym napomknie. Ja już przeszedłem z tym do porządku dziennego, zapomniałem o tym co było i skupiam się na nowym sezonie.

Zobacz: Gol bramkarza zabrał awans Termalice, Wróbel bohaterem Olimpii (WIDEO)

W Niecieczy porozsyłali za panem listy gończe…
(śmiech) Widziałem. Bardzo zabawne to było. Ale nikt z zawodników czy trenerów z Niecieczy nie ma do mnie chyba żadnych pretensji. To jest piłka nożna, tu każdy gra o swoje. My nie chcieliśmy tego meczu przegrać. Nikt nie mógł powiedzieć, że się podłożyliśmy. Walczyliśmy do końca i remis w tamtym meczu był wynikiem sprawiedliwym w mojej ocenie. Rywale mogli mieć pretensje tylko do siebie, bo gol padł w samej końcówce, a wcześniej mogło już być po meczu.

Trenera Kazimierza Moskala pod postem na Facebooku pan jednak przepraszał…
(śmiech) No tak… Akurat byłem zalogowany, mam dodany wasz portal i akurat ten post się ukazał. Znam trenera Moskala osobiście, był moim trenerem w Wiśle, więc pierwsza myśl była taka, żeby napisać "przepraszam". Pewnie trener tego nie przeczytał, ale nie spodziewałem się, że ten wpis zrobi taką furorę.

Wpis stał się bardzo popularny w różnych portalach, więc może przeprosiny dotarły jednak do adresata.
Może nie będzie na mnie obrażony (śmiech).

Ma pan kolegów w Termalice? Nie mieli pretensji?
Tak, z Darkiem Pawlusińskim grałem we Włókniarzu Kietrz. Po meczu normalnie porozmawialiśmy, nie miał do mnie żadnych pretensji.

Jako jeden z nielicznych pierwszoligowców, jest pan mocno obecny w Internecie. Aktywne konto i fanpage facebook, do tego strona internetowa. Czyj to pomysł?
Jeśli chodzi o stronę internetową, to założyło ją i prowadzi kilku młodych chłopaków z Grudziądza. Zapytali, czy mogą prowadzić ją pod moim nazwiskiem. Jeśli coś na nią wstawiają, to zawsze zapytają, czy mogą wrzucić akurat takie informacje. Pozwalam im praktycznie na wszystko, mam do nich zaufanie, że krzywdy nikomu tym co piszą, nie zrobią. Kochają Olimpię Grudziądz i robią to dla klubu. Rozsławiają go w Internecie. Stwierdzili, że jeśli będą prowadzić ją pod adresem michal-wrobel.pl to będą mieli więcej możliwości i większą liczbę odwiedzin. Do tego pomagają mi, ponieważ trenuję w Olimpii młodsze roczniki, a na stronie mogę umieszczać informacje organizacyjne, między innymi o treningach.

Trenuje pan młodsze roczniki Olimpii, a wiem, że córki również grają w piłkę. Pod okiem taty?
Młodsza córka trenuje w mojej grupie, którą prowadzę, a starsza trenuje w roczniku 2005, w swojej kategorii wiekowej i nie mam już na to wpływu.

Po sukcesie reprezentacji kobiet U-17 piłka pań cieszy się większą popularnością. Liczy pan, że córki kiedyś będą osiągać podobne sukcesy?
Niczego córkom nie zabraniam, wszystkiego mogą spróbować, ale to będzie ich decyzja. Chcą iść na trening, mogą próbować. Dziecku nie można zabronić rozwijania pasji. One kochają piłkę, same się zapisały, ja je tylko odprowadzam na trening. Nie ma żadnej presji z mojej strony. Jeśli chcą trenować, to mogą, jeśli nie będą chciały, ja nie będę ich zmuszał.

Jak małżonka patrzy na futbolową pasję córek?
Cieszy się, że są tak aktywne i chcą trenować, a nie tylko siedzieć w domu. W grę wchodzi nie tylko piłka nożna. Kiedy coś zobaczą, często próbują. Starsza ćwiczyła gimnastykę artystyczną, później razem z młodszą balet. Gdzie tylko możemy, tam je ślemy, niech same wybiorą co chcą robić.

Mówiąc o początkach - od zawsze ustawiany był pan na bramce? Zdobyte w tym sezonie gole pozwalają zakładać co innego.
Na początku, kiedy zaczynałem przygodę z piłką w Górniku Zabrze, grałem jako forstoper. Kiedyś tak się grało – jako wysunięty stoper. Przez dwa lata grałem na obronie, potem przeszedłem do bramki.

Jako obrońca zapędzał się pan w pole karne przeciwnika przy stałych fragmentach?
Nie byłem jeszcze tak wysoki jak teraz, więc bardziej miałem zadania defensywne. Nie byłem wyznaczony do zadań ofensywnych i muszę przyznać, że zbyt wielu bramek w juniorach nie strzeliłem.

Wybierając karierę bramkarza, miał pan swoich idoli, od których czerpał?
Kiedy zacząłem być bramkarzem, moim idolem od początku był Peter Schmeichel. Jednym i jedynym. Wysyłałem nawet listy do niego z prośbą o autograf, ale się nie doczekałem. Kiedyś była taka moda, ale niestety się nie udało.

Wśród obecnych bramkarzy jest ktoś, kogo by pan wyróżnił?
Według mnie numerem jeden jest Gianluigi Buffon.

No to pewnie śledził pan występy Włochów w Pucharze Konfederacji.
Starałem się, ale mecze były późno, a przed treningami trzeba się wyspać. Ale jak tylko mogę, podpatruję Buffona do tej pory.

W Polsce mamy jakiś numer jeden wśród bramkarzy?
Nie chciałbym nikogo urazić wyborem. Jest na pewno kilku bardzo dobrych bramkarzy w lidze polskiej. Teraz jest bardzo dużo młodzieży na pozycji golkipera, a co się z tym wiąże, mają zmienność formy. Na razie trudno określić, kto jest najlepszy w Ekstraklasie. Jak pobronią po pięć lat na tym poziomie, będzie można powiedzieć, że to bramkarz na Ekstraklasę. Na razie są jeszcze na dorobku, więc nie ma co ich jeszcze oceniać. Mogę powiedzieć, że na pewno podoba mi się gra Dusana Kuciaka. Jego spokój i opanowanie w bramce. Nie jest to jednak jedyny bramkarz, którego obserwuję w naszej lidze. Naturalne jest, że grając na tej pozycji, podpatruję jak grają inni i zastanawiam się, jak ja mógłbym zachować się w danej sytuacji.

Zobacz: Wybraliście najlepszych bramkarzy w ekstraklasie i pierwszej lidze!

Mówiąc o najlepszych, został pan wybrany przez kibiców najlepszym bramkarzem 1 ligi w plebiscycie Ekstraklasa.net.
Bardzo mnie to cieszy, bo wiadomo, że Olimpia Grudziądz do najbardziej popularnych klubów nie należy. Jeśli miałbym ocenić ostatni sezon, to na pewno był udany. Tylko miejsce w tabeli nie było takie, jakiego oczekiwaliśmy, bo 9. nikogo w zespole nie satysfakcjonowało. Ja cieszę się, że została doceniona moja równa gra przez cały rok. Dowiedziałem się od kolegów, że wygrałem. Jest to bardzo miłe, kiedy ludzie cię zaczepiają i mówią, że wygrałeś w jakimś plebiscycie. Będę robił wszystko, żeby powtórzyć to samo w tym roku.

Może dzięki temu pojawi się szansa na grę w Ekstraklasie, jeśli nie z Olimpią, to może jakiś transfer? Nie było żadnych sygnałów?
Ja już raz powiedziałem, że do Ekstraklasy mógłbym pójść tylko do jednego klubu – Górnika Zabrze.

Ostatnio opublikował pan na Facebooku swoje zdjęcie z rodzinnej Sośnicy (dzielnica Gliwic – red.) na tle graffiti Górnika. Tęskno do rodzinnych stron?
Ciągnie mnie do domu. Stamtąd pochodzę, tam zaczynałem grać i tam chciałbym zakończyć karierę. Ofercie z Górnika Zabrze na pewno bym nie odmówił.

Realnie patrząc, to marzenie może się ziścić?
Życie sprawia takie niespodzianki, że dopóki będę grał w piłkę, będę liczył na to, że jeszcze będę miał szansę zagrać w Górniku.

Ma pan jednak kupiony dom w Krakowie, gdzie planuje zamieszkać z rodziną po zakończeniu kariery. Może więc spróbować kolejny raz sił w Wiśle? Ostatnio na testach był bramkarz z 3-ligi, więc były bramkarz Białej Gwiazdy tym bardziej mógłby spróbować.
No tak, ale w Wiśle już byłem i to nie był zbyt udany okres w mojej karierze. Kontuzje spowodowały, że nie miałem zbyt wielu możliwości wykazania się. Wiadomo, że są oferty, którym się nie odmawia, ale w moim sercu zawsze był Górnik i nad ofertą z Zabrza najmniej bym się zastanawiał. Teraz jestem jednak w Olimpii i jestem z tego zadowolony. Kto wie, czy życie nie ułoży się tak, że nawet po zakończeniu kariery tutaj zostanę.

Kilka sezonów temu pojawiła się jednak oferta z… Piasta Gliwice. Czego wówczas zabrakło do transferu?
Byliśmy już dogadani z ówczesnymi działaczami, miałem jechać na obóz. Na drugi dzień nagle oferta kontraktu dla mnie się zmniejszyła, więc nie doszło do porozumienia i wróciłem jeszcze na pół roku do Unii Janikowo.

Później było KSZO Ostrowiec. Pobyt tam to nie był krok w złym kierunku?
Na pewno nie był to czas zmarnowany, bo trafiłem do trenera Janusza Jojki, który bardzo dużo mnie nauczył. Wiadomo, że pod względem finansowym gorzej niż w KSZO wówczas być chyba nie mogło, ale pod względem gry i treningów jako bramkarz bardzo dużo zyskałem pod okiem trenera Jojki.

Następnie, po transferze do Olimpii od razu był awans do 1 ligi.
Przyszedłem zimą, mieliśmy jeszcze pół roku w 2 lidze, ale na cztery kolejki przed końcem sezonu, z dużą przewagą zapewniliśmy sobie awans. To był dla mnie powrót do 1 ligi, z której przeniosłem się do Olimpii. Od tego czasu gramy na tym szczeblu i nasze cele z roku na rok są coraz wyższe i z tego się cieszę.

Przed nadchodzącym sezonem trudno wskazać murowanych faworytów do awansu. Wy też pewnie będziecie chcieli się włączyć do walki?
Mamy bardzo ciekawy zespół. Transfery są robione tak, aby był jeszcze mocniejszy. Liga zweryfikuje nasze plany. Ambicje mamy duże i nie ukrywamy, że chcemy powalczyć o Ekstraklasę w tym roku.

Pan o pozycję w zespole martwić się chyba nie musi? Ostatni sparing z Arką Gdynia, przegrany 1:6, w którym bronili potencjalni zmiennicy na pewno nie podważył miejsca między słupkami Olimpii.
Nie widziałem meczu, bo miałem trening w Grudziądzu. Liga na pewno zweryfikuje nasze umiejętności. Piłka nożna nie lubi próżni i jeśli zejdziesz ze swojego poziomu, bardzo szybko ktoś może wskoczyć na twoje miejsce. Natomiast na każdym treningu i w każdym meczu będę chciał udowadniać, że to miejsce należy się mnie, żeby jak najdłużej stać w tej bramce i pomagać klubowi w osiąganiu dobrych wyników.

Przygotowania do sezonu idą już pełną parą?
Na pewno na razie mamy ciężkie nogi, ale na tym etapie tak musi być, żeby później to procentowało. W zespole nie zaszły duże zmiany, jak wcześniej się zdarzało. Drużyna jest zgrana i tylko te kilka nowych nazwisk musi się zgrać z zespołem i powinniśmy mieć bardzo silną drużynę.

Na treningach nie ćwiczy pan może rzutów wolnych? Zapowiedział pan, że jeszcze jakieś bramki chciałby w karierze zdobyć, ale nie z rzutów karnych, bo to za prosto…
Przyznam, że na treningu ostatnio postrzelaliśmy trochę rzutów wolnych, bo było na zajęciach pięciu bramkarzy. Więc na treningu bramkarskim popróbowaliśmy swoich sił i nawet nieźle mi to wychodziło. Do strzelania rzutów wolnych przeze mnie na meczach daleka droga. Strzelić dwie bramki z gry w sezonie to był na pewno wyczyn, ale nikt ode mnie nie będzie wymagał, żebym musiał strzelać kolejne, a żebym dobrze bronił i żeby jak najmniej wpadało dla przeciwnika.

W przyszłym sezonie pewnie marzyła by się bramka, która nie tyle odbiera awans rywalom, ale która daje go Olimpii?
Pomarzyć zawsze można (śmiech). Już po bramce w Katowicach w szatni były rozmowy, że to już się nie powtórzy i nie ma szans, żeby drugi raz bramkarz strzelił gola głową. A jednak jak życie pokazało, sytuacja się powtórzyła i nie wiadomo ile lat będziemy musieli czekać na kolejną.

Stwierdził pan, że jeden z obrońców Termaliki w tamtej bramkowej sytuacji pytał: „po co Ty tu idziesz”. Teraz każdy defensor będzie czuł respekt i swobody w polu karnym nie będzie?
Na pewno już nikt nie zostawi mnie samego w polu karnym. Miejmy jednak nadzieję, że sytuacji w których będziemy przegrywać w końcówce meczu będzie bardzo mało albo wcale.

Po tym meczu, przed ostatnią kolejką wytypował pan trafnie zespoły, które awansują. Ten remis przekreślił szanse Termaliki już wtedy?
Nie. Ja takie zespoły do awansu zakładałem już dużo wcześniej i się tego trzymałem. Pod względem sportowym na pewno byli jednymi z lepszych w tej lidze. Do ostatniej kolejki te zespoły walczyły o awans, ale ostatecznie udało mi się trafnie wytypować.

Przed nadchodzącym sezon też ma pan jakieś typy? Może znowu się sprawdzą?
(śmiech) Mogę się podzielić, ale dopiero na zimę, podczas przygotowań do rundy rewanżowej.

Na pewno będziemy dzwonić.
(śmiech) Mój numer macie.

Rozmawiał Marcin Szczepański / Ekstraklasa.net


Polecamy