Mateusz Żukowski, piłkarz Lechii Gdańsk: Cieszę się, że trener ma teraz dylemat [rozmowa]
Mateusz Żukowski, 17-letni piłkarz Lechii Gdańsk, mówi o zgrupowaniu w Turcji, swojej postawie i nadziejach na grę w pierwszym składzie biało-zielonych.
fot. Karolina Misztal
Czujesz się jednym z największych wygranych zimowego zgrupowania w Turcji w zespole Lechii?
Odkąd trafiłem do pierwszej drużyny robiłem wszystko, żeby zagrać w ekstraklasie. Udało mi się to dwukrotnie. To dopiero początek mojej drogi i mam nadzieję, że do jak najlepszych lig świata. Chciałem jak najlepiej przepracować zgrupowanie, żeby trener zauważył u mnie to, co najlepsze. To, że mam 17 lat nie oznacza, że trener będzie się bał mnie wstawić do składu. A czy tak będzie to już decyzja szkoleniowca. Ja zrobiłem wszystko, żeby trener miał dylemat, czy postawić na mnie w podstawowym składzie.
Bramkami w sparingach i postawą na boisku dałeś trenerowi argumenty, że możesz zastąpić Lukasa Haraslina?
Lukas doznał kontuzji z dnia na dzień. Trener Piotr Stokowiec zdecydował, że nie pojadę na zgrupowanie kadry do Hiszpanii, tylko w Lechii będę walczył o miejsce w składzie. Chcę być w „jedenastce”, ale decyzja należy do trenera.
Jak wyglądało u Ciebie przeobrażenie z napastnika na skrzydłowego?
Występowałem na różnych pozycjach, a w ogóle zaczynałem na stoperze. To było dawno. Z wiekiem trzeba mieć jedną, stałą pozycję, na której można uczyć się taktyki. Grałem na pozycji napastnika, ale w rezerwach czy reprezentacji występowałem na skrzydle. W kadrze mamy bardzo dobrego napastnika, a trener chciał, żebym grał, to przekwalifikował mnie na skrzydłowego.
Miałeś dodatkowe zajęcia w Turcji na tej pozycji?
Nie. W pierwszym sparingu, w którym strzeliłem bramkę, popełniałem jednak błędy. Tego się nie da uniknąć. Było dużo zajęć ukierunkowanych na boczne sektory, bo trzeba było poprawić grę defensywną. To jest mój najsłabszy punkt na skrzydle. Napastnik jednak przesuwa się głównie w stronę piłki i nie broni, tak jak skrzydłowy. Tutaj trzeba pomagać bocznemu obrońcy. Nad tym cały czas będę pracował.
W sparingu strzeliłeś bramkę schodząc ze skrzydła do środka, ale nie uciekasz też od dośrodkowań w pole karne?
Było zejście do środka i uderzyłem prawą nogą przy długim słupku. Potem miałem asystę po akcji do linii, kiedy dośrodkowałem, a Patryk Lipski strzelił ładną bramkę głową. Zdarza się dograć taką piłkę i to jeszcze lewą nogę. To cieszy, bo nie boję się użyć obu nóg, chociaż jestem prawonożny. Z Łudogorcem musiałem strzelić gola, bo to było tylko wykończenie i gdybym nie trafił, to byłbym zły na siebie.
W pierwszym meczu w Lechii w podstawowym składzie zjadła Cię trochę trema?
Trener Stokowiec postawił wtedy na młodych zawodników. Myślę, że chciał mi pokazać, w którym miejscu jestem. Trener nie znał mnie za bardzo, ale widział u mnie potencjał. Trzeba było sporo popracować, ale myślę, że zrobiłem duży postęp. Popracowałem mocno, nogi były czasami ciężkie. Cieszę się z tego okresu przygotowań i bardzo chciałbym znaleźć się w pierwszym składzie.
Nabrałeś chyba też dużej pewności siebie?
Tak, bo jestem drugi rok i przyzwyczajam się, że nie jestem już dzieciakiem tylko dorosłym człowiekiem. Czy to na boisku czy poza nim. Od dziecka mam tak, że nie boję się i mogę walczyć na boisku z rywalem o głowę wyższym. Ja włożę głowę tam, gdzie ktoś inny swojej nogi nie włoży.
Co głównie musisz jeszcze poprawić?
Znam swoje walory i wady. Moim największym problemem jest gra w defensywie, chociaż w ostatnim sparingu miałem już dużo odbiorów i z tego poszły kontry. Nie ciągnie mnie pod nasze pole karne. Bardzo lubię grać do przodu i strzelać bramki. To jest mój atut. Mam problem z wykończeniem, na treningach to nie wychodziło i dużo nad tym pracowałem. Potem przyszły sparingi i strzeliłem dwie bramki i miałem asystę. Cały czas nad tym pracuję. Trener Jarosław Bieniuk jest od gry defensywnej i proszę go, żeby mi pewne rzeczy tłumaczył albo pokazał na boisku. Po treningu zawsze zostaję na boisku, pracuję nad tym, ćwiczę wrzutki. Jestem młodym zawodnikiem i cały czas będę się uczył. Nawet jak zagram i zrobię błąd, to nie będę się załamywał. Skończyłem dopiero 17 lat i wiem, że popełnię błędy, a cieszę się, że trener ma teraz dylemat, czy mnie wystawić.
Filip Mladenović na lewej stronie dużo Ci na pewno pomaga i podpowiada?
Filip jest bardzo dobrym człowiekiem i piłkarzem. Dużo porad od niego dostałem. W meczu z Odense trochę się nie rozumieliśmy. On lubi grać do przodu, ja też i to był problem w pierwszym meczu, jak zagraliśmy razem. Z zespołem z Korei Południowej dobrze już to wyglądało, bo przed wyjściem na boisko powiedzieliśmy sobie, jak mamy się poruszać i robić sobie miejsce z przodu. Dużo akcji zrobiliśmy i w defensywie też popracowaliśmy.
FC Nantes zastrzega numer "9" upamiętniając tragiczną śmierć Emiliano Sali. "Emiliano zostawił tu swój ślad"
Press Focus / x-news