menu

Mateusz Szwoch: To nie jest krok w tył. Przecież Arka walczy o Ekstraklasę [ROZMOWA]

6 lutego 2016, 18:00 | Patryk Kurkowski/Dziennik Bałtycki

Rozmawiałem z trenerem Czerczesowem i powiedział mi, że jak mam grać po kilka minut w meczu lub całe spotkanie przesiedzieć na ławce, to lepiej i dla mnie, i dla klubu, żebym poszedł na wypożyczenie. Wtedy też przecież łatwiej jest złapać zwyżkę formy - mówi wypożyczony do gdyńskiej Arki Mateusz Szwoch.

Mateusz Szwoch
fot. Piotr Kwiatkowski/Ekstraklasa.net
Mateusz Szwoch
fot. Bartek Syta / Polskapresse
Mateusz Szwoch
fot. Bartek Syta / Polskapresse
Mateusz Szwoch: Powrót do Arki był najlepszą opcją
fot. Tomasz Bolt / Polska Press
1 / 4

Z Arki odchodziłeś do najlepszej drużyny w kraju. Nie rzuciłeś się na głęboką wodę?
Na pewno była spora różnica poziomów, ale mając propozycję z Legii żal było z niej nie skorzystać. Druga taka okazja mogła się zwyczajnie nie przytrafić. W gruncie rzeczy miałem mało czasu, żeby się pokazać. Straciłem trochę przez kontuzję, a potem z moim zdrowiem nie było najlepiej.

Trener Stanisław Czerczesow dał Ci do zrozumienia, że nie ma dla Ciebie miejsca w drużynie?
Rozmawiałem z trenerem Czerczesowem i powiedział mi, że jak mam grać po kilka minut w meczu lub całe spotkanie przesiedzieć na ławce, to lepiej i dla mnie, i dla klubu, żebym poszedł na wypożyczenie. Wtedy też przecież łatwiej jest złapać zwyżkę formy. W kilka minut na boisku to niemożliwe.

Powrót do Arki odbierasz jako krok w tył?
Myślę, że to nie jest krok w tył. Arka to przecież drużyna, która walczy o ekstraklasę. Natomiast w Legii nie miałem dobrej sytuacji z graniem. Prawdopodobnie spędziłbym wiosnę w trzecioligowych rezerwach.

Rozmawiałem niedawno z Grzegorzem Wittem. Mówił, że tobie bardzo zależało na tym, żeby wrócić do Gdyni.
Z mojej strony było spore zainteresowanie. Kiedy dowiedziałem się, że Arka chce mnie ściągnąć, to sam naciskałem na to wypożyczenie. Sytuacja wprawdzie często się zmieniała i trochę trwały rozmowy z klubami. Dla mnie było to już nieco męczące, ale najważniejsze, że udało się dograć wszystko i dołączyć jeszcze na obóz.

No właśnie. Proces aklimatyzacji w Arce nie powinien być dla Ciebie ani ciężki, ani też długotrwały.
Rzeczywiście, ten proces aklimatyzacji będzie krótszy niż w innych klubach. Nie wchodzę przecież do szatni, w której nikogo nie znam i muszę się wszystkiego uczyć oraz poznawać od początku. W Arce zmieniło się kilku piłkarzy, doszło też do zmian w sztabie szkoleniowym, ale wiele osób dobrze znam. Zatem to na pewno działało w tej sytuacji na plus. Poza tym każdy lubi wracać tam, gdzie było mu najlepiej. A ja w Gdyni czułem się świetnie.

W Twoim przypadku w grę wchodziło też wypożyczenie do innego klubu ekstraklasy, ale wówczas nie miałbyś tyle czasu na zgranie i przygotowanie się z zespołem.
To też był jeden z czynników, który wpłynął na to, że trafiłem ponownie do Arki Gdynia. Niemniej jestem praktycznie cały czas w stuprocentowych obciążeniach. Wcześniej byłem na obozie z Legią Warszawa, a teraz z Arką w Gniewinie. Dlatego uważam, że jestem w stanie pokazać się z jak najlepszej strony już od początku rundy wiosennej.

Czytaj cały wywiad z Mateuszem Szwochem w serwisie DziennikBałtycki.pl

Więcej o Arce Gdynia

Dziennik Bałtycki


Polecamy