Mateusz Szwoch opuszcza pokład Arki Gdynia. Kilku innych piłkarzy nie chce podpisać kontraktów z żółto-niebieskimi
Mateusza Szwocha nie zobaczymy już w przyszłym sezonie w barwach gdyńskiej Arki. To jednak nie koniec rozstań.
25-letni pomocnik, wypożyczony z warszawskiej Legii, ustalił warunki trzyletniego kontraktu z Wisłą Płock, rewelacją obecnych rozgrywek, walczącą o występ w europejskich pucharach. To wiadomość o tyle zaskakująca, że w obecnej sytuacji kadrowej „Nafciarzy” Szwoch nie ma w tym zespole szans na grę. Na skrzydle i w środku pomocy, gdzie może występować, trener Jerzy Brzęczek ma do dyspozycji siedmiu wyraźnie lepszych od niego piłkarzy, Damiana Szymańskiego, Dominika Furmana, Semira Stilica, Nico Varelę, Arkadiusza Recę, Konrada Michalaka i Giorgiego Merebaszwilego. Oznacza to, że Szwoch w Wiśle mógłby liczyć co najwyżej na miejsce na ławce rezerwowych. Druga strona medalu jest jednak taka, że niektórych z tych graczy, zwłaszcza Szymańskiego, Recę i Michalaka, trudno będzie w Płocku zatrzymać. Być może w tym pomocnik Arki upatruje szansy na w miarę regularne występy.
Szwoch jest drugim wychowankiem klubu, który opuszcza Gdynię. Jak już informowaliśmy, Michał Marcjanik przenosi się do włoskiego Empoli FC. Pojawiają się ponadto wiadomości, że kilku innych zawodników odmawia podpisania nowych kontraktów, żądając podwyżek. Mają to być m.in. Damian Zbozień, Michał Nalepa i Yannick Sambea. To o tyle osobliwe, że Arka znajduje się ostatnio w słabej formie. Przegrała sześć z siedmiu ligowych spotkań, skompromitowała się w pojedynku derbowym z Lechią Gdańsk na wyjeździe i Piastem Gliwice u siebie. Po mizernej grze straciła też Puchar Polski. Dyspozycja, prezentowana przez zawodników, spowodować ma też podobno odejście z klubu trenera Leszka Ojrzyńskiego. Jeśli piłkarze uważają, że mimo to należą im się podwyżki, to można zrozumieć zarządców Arki, iż nie są skłonni na znaczne ustępstwa w tej kwestii. Być może części piłkarzy z wygórowanymi żądaniami finansowymi należy dać spróbować swoich sił za granicą, lub nie przeszkadzać w podpisaniu wyższych kontraktów w innych, polskich klubach, jakie rzekomo są im proponowane. Wbrew temu, co się mówi, wcale nie jest tak, że Arka w przyszłym roku nie będzie miała kim grać, a jej zarząd musi podejmować nerwowe ruchy, bo „wszystkim zawodnikom kończą się umowy”. Z obecnego składu ważne kontrakty na kolejny sezon mają Pavels Steinbors, Szymon Więckowicz, Tadeusz Socha, Adam Marciniak, Adam Danch, Frederik Helstrup, Luka Zarandia, Rafał Siemaszko, Maciej Jankowski, Andrij Bohdanow i Jan Łoś. Nadal obowiązywać będą też umowy wypożyczonych m.in. Przemysława Stolca, Adriana Klimczaka, Maksymiliana Hebla, Szymona Nowickiego i Michała Żebrakowskiego. Wcale też nie jest powiedziane, że po powrocie do Gdyni będą prezentować się na boisku gorzej od odchodzących piłkarzy.
Obojętnie, czy Arka będzie grała z Nalepą, Sambeą i Jurado, czy Heblem, Żebrakowskim i Klimczakiem, i tak czeka ją walka o utrzymanie. Dlatego też roszadami kadrowymi na tym etapie budowania składu nie ma sensu się zbytnio podniecać.
Jak typują przed mistrzostwami świata 2018 Majdan, Strejlau, Świerczewski?