menu

Mateusz Możdżeń: Prędzej czy później Lech odbije się od dna

14 września 2015, 09:03 | Karol Maćkowiak/Głos Wielkopolski

- Wyniki, jakie ostatnio osiągał Lech traktowałem nieco z przymrużeniem oka, jestem pewien, że prędzej czy później się odbiją - mówi Mateusz Możdżeń, dziś pomocnik Podbeskidzia, w przeszłości Lecha.

Mateusz Możdżeń (z lewej) walczy o piłkę z Marcinem Kamińskim
Mateusz Możdżeń (z lewej) walczy o piłkę z Marcinem Kamińskim
fot. Waldemar Wylegalski/Polska Press

Poznań Bike Challenge: Rowerzyści opanowali stolicę Wielkopolski [ZDJĘCIA]

Pierwsza wygrana w tym sezonie przypadła akurat na mecz w Poznaniu.
Zwyciężyć w Poznaniu to trochę dziwne uczucie, wolałbym wygrać gdzieś indziej i nie w takim momencie, jakim jest teraz Lech. Został tu kawałek mojego serca i zawsze z uśmiechem na twarzy się tu przyjeżdża i wyjeżdża, nawet bez względu na wynik. Zbyt dużo tu przeżyłem, by podejść do takiego meczu bez emocji.

Zdobyte trzy punkty w Poznaniu pozwolą Wam nabrać wiatru w żagle?
Jeśli obojętnie jaki klub jest w takiej sytuacji, jak my, to bardzo ważne są morale, a nie kwestie fizyczne. Kiedy odniesie się pierwsze zwycięstwo w lidze, to wszystkie inne sprawy schodzą na bok. Nikt w Bielsku nie oczekiwał trzech punktów, remis pewnie by wszystkich ucieszył. Ciężko było myśleć o trzech punktach w tej sytuacji, jakiej jesteśmy. Wyniki, jakie ostatnio osiągał Lech traktowałem nieco z przymrużeniem oka, jestem pewien, że prędzej czy później się odbiją. Obawiałem się tylko, że mecz z nami to będzie dla Kolejorza idealny moment. Myślałem, że Lech będzie miał wiele sił po tej przerwie na mecze reprezentacji.

Trener Kubicki chwalił po meczu wszystkich swoich piłkarzy za zaangażowanie od pierwszej do ostatniej minuty.
Nie lubię za bardzo słuchać komplementów, wolę je jednym uchem wpuszczać, drugim wypuszczać, bo wiemy jak jest w piłce. Dzisiaj wygrywamy, jest fajnie, a jeszcze kilka kolejek wcześniej tak wesoło nie było. Grając w Lech przyzwyczaiłem się do zwycięstw i każda porażka bolała podwójnie.

W sytuacji z Łukaszem Trałką, kiedy ostro pan potraktował kapitana Lecha, trochę pana poniosło?
Tak, trochę się zagalopowałem. Przeprosiłem Łukasza po meczu, trochę wymachiwał, ale na szczęście nie dostałem. Zwykły wybryk, wszystko sobie wytłumaczyliśmy. Wszystko gra, z chłopakami przecież nadal mam dobry kontakt.

Jak się pan czuje w Podbeskidziu?
Ciężko jest, dzisiaj się cieszymy, bo wygraliśmy, ale nadal mamy trudną sytuację w tabeli. O Lecha jestem spokojny, bo wiem, że sobie poradzi. U nas jest trochę inaczej – nie ma tak, jak w Lechu, że musimy wygrywać, my możemy. W Lechu przy stanie 0:0 na trybunach robi się gorąco. Znam ten temat i współczuję chłopakom. W Podbeskidziu będę pomocnikiem, nie było nawet tematu tego, bym grał na innej pozycji.

Głos Wielkopolski


Polecamy