Mateusz Bąk: Wtedy stwierdziłem, że nie pozwolę robić z siebie wariata
Mateusz Bąk broni obecnie w III-ligowych rezerwach gdańskiej Lechii. Czy jest pogodzony ze swoją rolą w zespole, czy jednak zmierza walczyć o coś więcej? Bramkarz odniósł się również do tak zwanych klubów kokosa.
fot. Tomasz Bołt/Polskapresse
- Są sytuacje, że zawodnik wyraźnie odstaje i wtedy ląduje w rezerwach na normalnych zasadach. Ma możliwość pełnego treningu, trzymania formy i czas, by rozejrzeć się za nowym pracodawcą. Gorzej jeżeli druga drużyna, bądź słynne już kluby kokosa, służą tylko i wyłącznie, by się kogoś pozbyć, zmusić go do kapitulacji. Są po prostu kartą przetargową. Żadnemu zawodnikowi się nie uśmiecha w ten sposób trenować, pracować. Argument o rzekomej obniżce formy jest dla nas na tyle niekorzystny, że praktycznie niemożliwy do obalenia - mówi szczerze w rozmowie ze stroną Polskiego Związku Piłkarzy Mateusz Bąk.
Bramkarz przyznaje jednak otwarcie, że chciałby wyrwać się z III-ligowych rezerw, choć podkreśla też przy tym, że klub wypełnia obowiązki związane z umową.
- Obecnie jestem w drugiej drużynie Lechii, gram w meczach mistrzowskich, ustalenia kontraktowe są respektowane, walczę o powrót do pierwszej drużyny - zapewnia.
Zawodnik w rezerwach Lechii wylądował w ubiegłym roku. Nie była to jednak dla niego wyjątkowa sytuacja, pierwsza w karierze. W rezerwach gdańskiego teamu grał już wcześniej. Podobna sytuacja miała też miejsce, kiedy występował w barwach Podbeskidzia Bialsko-Biała.
- Wtedy w Lechii w jakimś czasie te osoby co zostały w klubie, wylądowały w rezerwach, ale chyba, jeżeli dobrze pamiętam, bez gry w meczach mistrzowskich. Natomiast w Podbeskidziu w styczniu, temperatura rano minus 15 albo i więcej... Biegaliśmy o 7 rano po 15 kilometrów, drugi trening, siłownia. Wytrzymałem całe dwa dni! Stwierdziłem, że nie pozwolę robić z siebie wariata kosztem jednej pensji, bo tego dotyczył spór z prezesem - zdradza.
Piłkarze bardzo często milczą w temacie. Dlaczego tak jest? - Piłkarze muszą szanować swoją pracę, podchodzić do niej w pełni profesjonalnie i szanować klub, w którym mają przyjemność grać, spełniać się i zarabiać. Z drugiej strony, kluby muszą szanować zawodników. Jeżeli piłka na najwyższym poziomie jest na zachodzie, to równajmy do zachodu nawet w tej kwestii. Nie spotykamy się tam z takimi sytuacjami jak u nas. Sami zaśmiecamy swoje gniazdo w ten sposób - wyjaśnia.
W rezerwach Lechii Mateusz Bąk rozegrał w tym sezonie 11 spotkań.