menu

Marcin Warcholak: Stracona w końcówce bramka jedynym minusem tego meczu

27 sierpnia 2018, 00:51 | Kaja Krasnodębska

Marcin Warcholak w ostatnich latach w Warszawie zdobył Puchar i Superpuchar Polski. W niedzielę także tutaj odniósł swoje pierwsze ligowe zwycięstwo w barwach Wisły Płock. Goście po dobrej grze zasłużenie pokonali Wojskowych 4:1.


fot. Kaja Krasnodębska

Pięć bramek i dwa punkty – tak prezentował się dorobek Wisły po pierwszych pięciu kolejkach. Po spotkaniu z Legią mogą pochwalić się znacznie lepszym bilansem. Nie dość, że właśnie podczas wyjazdu na Łazienkowską odnieśli pierwsze w tym sezonie zwycięstwo, to strzelili aż cztery gole. – Myślę, że przełamanie nastąpiło w odpowiednim momencie i z odpowiednim przeciwnikiem. Wygrana z najlepszą drużyną poprzedniego sezonu cieszy podwójnie. Jeszcze większa radość, że wynik całkiem okazały – powiedział obrońca płocczan Marcin Warcholak. - Teraz znacznie milej będzie się pracowało, a tej pracy mamy przed sobą sporo. Za tydzień mecz z Jagiellonią.

Do zaplanowanego na 2 września na godzinę 15.30 spotkania z białostoczanami podopieczni Dariusza Dźwigały podejdą niesieni niedzielnym zwycięstwem. Mimo, że w grudniu ubiegłego roku po golu samobójczym Jakuba Czerwińskiego oraz trafieniu Nico Vareli zwyciężyli przy Łazienkowskiej 2:0, tym razem nikt na nich nie stawiał. Oni się jednak nie poddali i przez prawie całe spotkanie byli stroną przeważającą. Choć to Legia w ostatecznym rozrachunku dłużej utrzymywała się przy piłce, to goście stworzyli sobie więcej sytuacji, oddali też więcej strzałów. Przyniosło im to wygraną 4:1. - Nie myślałem, że będzie tak łatwo, albo że ten wynik będzie tak okazały. Wierzyliśmy w swój zespół, bo miejsce, które zajmowaliśmy przed meczem z Legią, na pewno nie odzwierciedlało naszego potencjału. Skupiliśmy się na sobie, odrobiliśmy lekcję sztabu i to zapunktowało. Bardzo cieszymy się z tej wygranej – mówił nowy obrońca Wisły.

W letnik okienku transferowym Warcholak przeniósł się do Płocka z Arki Gdynia. W barwach swojej poprzedniej drużyny zdobył Puchar oraz Superpuchar Polski. Oba decydujące o tych trofeach mecze odbyły się w stolicy kraju. - Przed meczem mówiłem chłopakom, że Warszawa jest dla mnie dobrym miejscem. Cieszę się, że nadal mogę tak powiedzieć. Oby jak najdłużej – powiedział.

Mecz z Legią był dla niego czwartym pod wodzą Dźwigały. We wszystkich rozegrał pełne 90 minut, natomiast w starciach z Wisłą Kraków oraz Arką Gdynia w ogóle nie pojawił się w składzie. Jest tylko jednym z przykładów roszad, jakie co tydzień dokonuje w składzie nowy szkoleniowiec Nafciarzy. - Mamy wyrównaną kadrę, więc trener może pozwolić sobie na te rotacje. Słabsze wyniki zawsze są powodem wymiany jakiegoś zawodnika i tak to wyglądało również w przypadku mojej osoby – powiedział 29-latek. - Tym razem udało mi się wywalczyć podczas treningów miejsce w jedenastce i wydaje mi się, że za mną udane zawody. Mam nadzieję, że za tydzień też wystąpię.

Najchętniej ponownie widziałby się na lewej stronie defensywy. – Na tej pozycji czuję się najlepiej. Skupiam się na obronie, a jeżeli dodam coś od siebie w ataku, to tylko dodatkowy plus. Moim podstawowym celem jest jednak kończenie meczów na zero z tyłu, nie inaczej było w spotkaniu z Legią – opowiadał. – Nie udało się, fajny strzał Carlitosa. Ta bramka to dla mnie jedyny mały minus tego meczu.


Polecamy