Mamrot: Nie mieliśmy prawa zremisować
W sobotę Jagiellonia po raz kolejny nie zdołała wygrać przed własną publicznością. Po porażce z Gabalą FK i Sandecją Nowy Sącz oraz remisie ze Śląskiem Wrocław, teraz uległa ostatniemu w tabeli Piastowi Gliwice. Mimo, że gospodarze mieli trochę pecha, doznając dwóch kontuzji oraz dwukrotnie uderzając w słupek, trzeba przyznać szczerze: Jagiellonia po prostu rozczarowała.
fot. Henryka Zgiet
- Przegraliśmy mecz, którego nie mieliśmy prawa zremisować – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec Jagiellonii. - Po pięciu minutach już powinno być 2-0. Sytuacji stworzyliśmy sobie bardzo dużo, a żadnej z nich nie potrafiliśmy wykorzystać. Nie chcę zwalać winy na brak szczęścia, bo nie o to tutaj chodzi. Przede wszystkim brakuje nam koncentracji w tych najważniejszych momentach. Jeśli się nie mylę, mieliśmy dwa strzały praktycznie do pustej bramki. Takie szanse trzeba wykorzystywać. Mogliśmy ten mecz zamknąć w pierwszej połowie, w drugiej już jedynie to spotkanie kontrolować.
To już trzecia w tym sezonie porażka białostoczan przed swoją publicznością. Dokładając do tego remis ze Śląskiem sprzed tygodnia Jagiellonia nie tylko odpadła tutaj z eliminacji do Ligi Europy, ale także „straciła” już przy Słonecznej siedem oczek. - Strata kolejnych trzech punktów na własnym stadionie zawsze boli. Nie możemy pozwolić sobie na kolejne. Przed nami ciężka praca. Przyda nam się jednak ta przerwa na reprezentacje. Dwa tygodnie to dla kilku zawodników szansa na wyleczenie kontuzji. W tej chwili tych urazów jest bardzo wiele. Chociażby dzisiaj trzeba było dokonać dwóch wymuszonych zmian. Pod tym względem sytuacja jest bardzo nieciekawa – przyznał szkoleniowiec gospodarzy.
Z powodu urazów przedwcześnie boisko opuścić musieli Łukasz Burliga oraz Guilherme Sitya. - Nie jestem w tej chwili w stanie powiedzieć jak poważne są te kontuzje. Trzeba poczekać na diagnozę, jaką lekarze postawią po przeprowadzeniu badań. Już teraz pokrzyżowały im one nieco plany. Chciałem przeprowadzić nieco inne zmiany. Żałuję, że nie mogłem wpuścić na boisko Łukasza Sekulskiego, bo przy takim wyniku potrzebny był nam drugi napastnik – żałował trener.
- W drugiej połowie Piast mocno się wycofał, my gdzieś tam budowaliśmy tę grę. Na pewno nieco inaczej prowadzi się ten atak pozycyjny, kiedy tych zmian jest mniej. Nie chcę się jednak usprawiedliwiać, bo mimo wszystko i tak powinniśmy byli wygrać ten mecz.
- Będziemy walczyć i postaram się podnieść tych chłopaków. Oni są w tej chwili bardzo zdenerwowani. Wiedzą, że w meczu w którym stwarza się tyle sytuacji, trzeba zdobyć komplet punktów – zakończył Ireneusz Mamrot.