Małkowski odszedł z Zagłębia. Następca w tym tygodniu
39-letni bramkarz Zbigniew Małkowski nie jest już piłkarzem KGHM Zagłębia Lubin. Klub za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej poinformował, że wygasający 30-czerwca kontrakt nie zostanie przedłużony.

fot. Fot. Zagłębie Lubin S.A./Tomasz Folta
Ten doświadczony golkiper został zakontraktowany przez "Miedziowych" pod koniec lutego bieżącego roku. Lubinianie szukali wtedy ogranego na poziomie Ekstraklasy bramkarza, który byłby zmiennikiem dla Martina Polacka, ponieważ poważnej kontuzji doznał ówczesny nr. 2 - Konrad Forenc.
Małkowski w brawach Zagłębia rozegrał tylko jedno spotkanie - z Cracovią w 31. kolejce. Mecz ten zakończył się remisem 2:2, a wychowanek Stomilu Olsztyn podarował przeciwnikom pierwszego gola. Później został "przyspawany" do ławki rezerwowych, a po powrocie do zdrowia Forenca jest zmuszony poszukać sobie nowego pracodawcy.
- Dziękuję wszystkim za te pół roku, czułem się w Zagłębiu bardzo dobrze, zostałem dobrze przyjęty przez zespół i kibiców. W każdym treningu starałem się dawać z siebie wszystko, z kolei klub zagwarantował mi bardzo dobre warunki do pracy – mówi sam Małkowski.
W tym momencie trener Piotr Stokowiec dysponuje trzema bramkarzami. Na Polacka naciskają Forenc i młody Dominik Hładun, ale bardzo możliwe, że jeszcze podczas tego okienka transferowego ta sytuacja się zmieni.
W Lubinie nie odpuszczają tematu ściągnięcia do klubu Piotra Leciejewskiego z norweskiego SK Brann Bergen. Problem w tym, że okienko transferowe w Norwegii otwiera się dopiero 16 lipca, a Brann gra w eliminacjach do Ligi Europy, dlatego nie chce puścić swojego podstawowego bramkarza, dopóki nie sprowadzi godnego następcy.
- Mogę powiedzieć, że pracujemy nad transferem bramkarza, ale nazwiska nie zdradzę. Trudno mi powiedzieć, czy uda się dopiąć tę transakcję dziś czy jutro - powiedział nam prezes Robert Sadowski.
Norwescy dziennikarze twierdzą, że Leciejewski bardzo chce wrócić do Polski i chętnie przystałby na ofertę Zagłębia. Lubinianie zabezpieczają się w ten sposób na wypadek odejścia Martina Polacka, gdyż ten wzbudza zainteresowanie klubów z zagranicy. Jeśli na biurku prezesa Sadowskiego pojawi się atrakcyjna oferta, to nikt nie będzie zatrzymywał Słowaka na siłę.








