Makuszewski: Kiedy Piech uderzał piłkę, to ja osiągałem pułap zawałowy
Gra rzeczywiście nie należała do widowiskowych, ale nas te trzy punkty bardzo cieszą. Pokazują, że wykonujemy dobrą robotę - twierdzi skrzydłowy Lechii Gdańsk Maciej Makuszewski po wygranej nad GKS-em Bełchatów 1:0 (0:0).
fot. Przemysław Świderski
Mogłeś w 10 minucie wyprowadzić Lechię na prowadzenie, ale trafiłeś w poprzeczkę.
Nie miałem szczęścia w tej sytuacji. Sebastian Mila godnie mnie obsłużył. Uważam, że dobrze przyjąłem piłkę. Wyszedł do mnie Darek Trela. Wiedziałem ze wspólnych treningów jak się w takich momentach zachowuje. Chciałem więc strzelić w górę, tylko wyszło ciut za mocno.
W drugiej połowie również miałeś dogodną okazję. Co poszło nie po Twojej myśli?
Cóż, gra w powietrzu to nie jest akurat mój największy atut, a dośrodkowanie było właśnie na głowę. Uderzałem po przekątnej, czyli stamtąd, skąd doleciała piłka. Powinienem strzelić gola.
Arkadiusz Piech zmarnował w drugiej połowie doskonałą okazję. Tobie nie zrobiło się ciemno przed oczami, kiedy kopnął piłkę?
Osiągnąłem pułap zawałowy… Gdyby trafił do siatki, to miałbym do siebie pretensje za te niewykorzystane sytuacje.
Pod koniec dostałeś drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną. Jak oceniasz pracę sędziego i tę konkretną decyzją, przez którą musiałeś opuścić boisko?
Dwóch zawodników starało się mnie zablokować. Myślę, że jeden z nich robił to nieprzepisowo. Jeżeli sędzia uznał, że w takiej strefie, a było to w okolicach szesnastego metra, trzeba bardziej ewidentnego faulu, no to ja nie powinienem otrzymać żółtej kartki, a gra zwyczajnie mogła być kontynuowana bez użycia gwizdka. Uważam, że pod koniec spotkania nad sędzią górowały pod emocje wywierane przez piłkarzy obu zespołów.
Szło Lechii w tym meczu jak po grudzie. To upór zadecydował o zdobyciu zwycięskiej bramki?
My zdajemy sobie sprawę, że nikt przed nami się nie położy. Balonik jest napompowany. Pzeciwnicy traktują Lechię jak mocny zespół i dlatego inaczej podchodzą do kwestii taktycznych. Musimy grać w każdym meczu do końca. Tak było właśnie dzisiaj. Gra rzeczywiście nie należała do widowiskowych, ale nas te trzy punkty bardzo cieszą. Pokazują, że wykonujemy dobrą robotę. W sumie wiosną zdobyliśmy już osiem na dwanaście możliwych punktów. W obronie straciliśmy tylko jednego gola. Muszą powiedzieć natomiast o czymś innym: gratuluję osobom, które zajmują się murawą na naszym stadionie. Przez dwa tygodnie jej jakość zmieniła się na plus.
Trener Jerzy Brzęczek mówi, że więcej spodziewa się po grze w ofensywie. Jak wiele jest do poprawy?
Chcielibyśmy grać solidnie i w kontrataku, i w ataku pozycyjnym. Na razie jednak nie idzie nam za dobrze. Trzeba trochę czasu. W GKS-ie Bełchatów skład niespecjalnie się zmienia i widać dzięki temu pewne mechanizmy, zgranie, wyjście do akcji, z których to wynika powtarzalność. U nas tego jest jeszcze za mało. Czasami za szybko chcemy rozegrać akcję. Ale robimy postęp.
Teraz czeka was mecz z Pogonią Szczecin. Będzie trudniej?
Na pewno inaczej. Sytuacja w tabeli nie do końca jest klarowna. Wydaje mi się, że i Pogoń, i Lechia zagrają otwarty futbol.
Rozmawiał Jacek Czaplewski / Ekstraklasa.net