menu

Madera: Stoper czasami jest jak saper. Teraz trafiło akurat na mnie

23 września 2013, 10:21 | Paweł Stankiewicz/Dziennik Bałtycki

- Remis z Zawiszą traktuję bardziej w kategoriach porażki. Można się bardzo starać, ale nie zawsze wychodzi tak, jak by się chciało. Szkoda, bo powinniśmy zdobyć trzy punkty - mówi Sebastian Madera, obrońca Lechii Gdańsk

ME 2013. Polska wygrała ze Słowacją! W barażu z Bułgarią! [ZDJĘCIA]

Zanotowaliście ósmy z rzędu mecz bez porażki w tym sezonie w T-Mobile Ekstraklasie, ale przestaliście wygrywać. Co się dzieje?
Niestety, ale taka jest prawda. Remis z Zawiszą traktuję bardziej w kategoriach porażki. Można się bardzo starać, ale nie zawsze wychodzi tak, jak by się chciało. Szkoda, bo powinniśmy zdobyć trzy punkty. Musimy teraz dobrze odpocząć i w Krakowie powalczyć z Wisłą o trzy punkty.

Na ten odpoczynek czasu nie będzie, bo już jutro o 20.30 mecz w Krakowie, a za tydzień z Koroną Kielce w Gdańsku.
-Tak, ale historię meczu z Zawiszą trzeba jak najszybciej skończyć. Boli nas ten wynik. Rywale nie stwarzali sobie żadnych sytuacji i praktycznie to my sami sobie strzeliliśmy tę bramkę. I mam nadzieję, że zrehabilitujemy się w Krakowie.

Zabrakło trochę szczęścia przy bramce dla Zawiszy?
Zdecydowanie tak. Trafiło akurat na mnie i muszę się z tym pogodzić. Takie jest życie stopera. Czasami jest jak saper. Trzeba się po tym szybko podnieść.

Nie było widać wielkiej determinacji w grze Lechii w drugiej połowie. Sytuacji bramkowych chyba też wam brakowało?
Było trochę dośrodkowań i zamieszania w polu karnym, ale nie stwarzaliśmy sobie czystych sytuacji. Bardziej bokami boiska próbowaliśmy dostać się pod bramkę. Później Zawisza trochę zagęścił okolice pola karnego i było nam trudniej.

Nawierzchnia boiska wam nie przeszkadzała?
Nie. W mojej ocenie boisko było dobre i właściwie przygotowane. Nie padał deszcz, więc było lepiej. Płyta nie jest idealna, ale nie przeszkadzała w grze.

Przed Lechią mecz w Krakowie z Wisłą, z rywalem wymagającym, który też w tym sezonie jeszcze nie przegrał.
W naszej lidze nie ma faworytów i słabeuszy. Nie liczy się tabela, tylko dyspozycja w danym dniu i przede wszystkim duże zaangażowanie w grę.

Czyli po trzech remisach czas wreszcie zdobyć komplet punktów?
Mam nadzieję, że tak właśnie się stanie. Na pewno nie będziemy się zadowalać tymi remisami. Nie jesteśmy zadowoleni z wyniku meczu z Zawiszą i chcemy w Krakowie odbudować się i iść w górę tabeli, bo tylko to nas interesuje.

Trener Probierz zrugał cię w przerwie meczu za ten błąd?
Nie. Sam siebie zrugam. Mecz trwał, a w przerwie bez sensu byłoby robić coś takiego. Trochę w piłkę gramy i każdy zdaje sobie sprawę z tego, co zrobił na boisku dobrze, a co źle.

Przyjmujesz, że to był twój błąd, choć chciałeś tylko wybić piłkę?
Tak, bo mogłem chociażby wybić piłkę w trybuny. Podjąłem inną decyzję i zakończyło się to dla nas stratą gola. Szkoda, ale stało się. Przed nami kolejne mecze i walczymy dalej.

Dziennik Bałtycki


Polecamy