Maciej Sadlok: Pokazaliśmy bardzo duży charakter
Maciej Sadlok nie zagrał w meczu Pucharu Polski z Lechem Poznań, ale wrócił do składu na spotkanie z Lechią Gdańsk. I zanotował dobry występ. Piłkarz cieszył się nie tylko z wygranej drużyny, ale również z tego, że „Biała Gwiazda” nie straciła bramki. Dodatkowym powodem do radości była kołyska, jaką piłkarze Wisły wykonali po pierwszej bramce z okazji narodzin synów Macieja Sadloka i Krzysztofa Mączyńskiego. – W końcu się doczekaliśmy, co bardzo cieszy. Tak samo jak bramka po stałym fragmencie gry, który ćwiczyliśmy. Dobrze się stało, że Arek Głowacki wrócił do składu, bo wiele razy mówiliśmy, ile znaczy dla naszego zespołu, dla naszej defensywy. W tym meczu znowu to udowodnił.
fot. Anna Kaczmarz
Obrońca Wisły zgodził się z tezą, że krakowianie rozegrali najlepszy mecz w tym sezonie. Dokładnie jednak uargumentował dlaczego tak sądzi. – Po pierwsze był bardzo ciężki przeciwnik, a po drugie strzeliliśmy trzy bramki i nie straciliśmy żadnej – mówi Maciej Sadlok. – Jest z czego się cieszyć, a jeszcze bardziej cieszy nas to, że pokazaliśmy bardzo duży charakter. Przede wszystkim bardzo dużą dyscyplinę w grze, co nie jest łatwe, bo wymaga bardzo dużo pracy. Chyba to było widać.
Wisła wygrała ten mecz m.in. dlatego, że zagrała mądrze taktycznie. Z tym też zgodził się Sadlok, mówiąc: – Pod każdy mecz, pod danego przeciwnika próbujemy się zawsze przygotować. Tym razem również tak było. Wiedzieliśmy, że musimy być przede wszystkim szczelni w obronie, bo w Lechii mają jednak wielu zawodników, którzy dysponują bardzo dobrymi umiejętnościami technicznymi. Zależało nam po przejęciu piłki na kontratakach i myślę, że dobrze to wychodziło.
Lechia miała przez większość spotkania przewagę, ale też nie stworzyła sobie w tym spotkaniu zbyt wiele czystych, stuprocentowych okazji. To też cieszy obrońcę „Białej Gwiazdy”. – Myślę, że za wiele takich sytuacji nie stworzyli – mówi Sadlok. – Patrząc z perspektywy obrony, wykonaliśmy ciężką pracę, czasami niewidoczną na pierwszy rzut oka. Chodzi o ciągłe przesuwanie, o podpowiadanie sobie. O to jednak chodzi. Niektórzy są od bronienia, inni od strzelania bramek.
Maciej Sadlok przyznał również, że od momentu, w którym Marco Paixao nie wykorzystał rzutu karnego, był już pewien, że Wisła wygra ten mecz. – To był ten moment – tłumaczy piłkarz „Białej Gwiazdy”. – Wiedziałem też, że gdy bramka na 2:1 padnie, to będzie na pewno ciężko, bo trochę tego czasu zostało, a Lechia była coraz mocniejsza. Na pewno, by ją mocno ta bramka podniosła, dlatego fajnie, że troszkę szczęścia nam dopisało i ten gol nie wpadł.
Teraz przed Wisłą derby Krakowa. Sadlok zapytany, czy po takim meczu jak z Lechią, rywale z drugiej strony Błoń mają się czego obawiać, mówi: – Uważam, że tak! Na pewno będą analizować naszą grę i widzą, że jesteśmy po prostu w formie. Łatwy mecz to dla nich na pewno nie będzie, a wiadomo jak człowiek przygotowuje się na derby. My na pewno z jeszcze większą wiarą i pewnością siebie podejdziemy do tego meczu po takim zwycięstwie.