Maciej Makuszewski: Spalonego Hamalainena widać było nawet na telebimach [ROZMOWA]
Maciej Makuszewski komentuje mecz z Legią i zapowiada dziś wygraną w spotkaniu z Wisłą Kraków w Pucharze Polski
fot. Lukasz Gdak
Końcówka meczu Legii z Lechem była emocjonująca. Karny, bójka i gol, ale dla gospodarzy.
W tej bójce nerwy puściły Arkowi Malarzowi. Widziałem, że „Kownaś” chciał wziąć piłkę, ale legioniści mu przeszkodzili. Zaczęła się przepychanka, choć dziwię się, dlaczego bramkarz Legii dostał tylko żółtą kartkę. O ile wiem, w piłce nożnej nie można dusić rywala. To niejedyny błąd sędziego, który wraz ze swoim zespołem się nie popisał. Co do bramki Kaspra, to już chyba każdy, kto interesuje się polską piłką, wie, że nie powinna ona zostać uznana. Nawet podczas meczu, na telebimach, które są na stadionie, było widać, że Hama-lainen był na dużym spalonym. Niestety, sędzia asystent widział to inaczej. Trudno się z tym pogodzić. W takiej sytuacji mógł się skonsultować z arbitrem głównym, z technicznym...
Czytaj też:
Co za dramat! Lech przegrywa 1:2 z Legią po golu ze spalonego!
Rozmawialiście z sędziami po spotkaniu?
Chcieliśmy, ale szybko opuścili boisko. Dopiero później kierownik drużyny przekazał nam, że przyznali się do błędu i przeprosili. I tyle.
Przy faulu na Panu, dzięki któremu Lech miał rzut karny, sędzia się nie pomylił?
Na szczęście nie. Faul był tak samo ewidentny jak spalony przy drugim golu dla Legii. Legionista nie spodziewał się chyba, że ktoś wybiegnie mu zza pleców i kopnął mnie w nogę.
Początek spotkania był jednak niemrawy z obu stron. Wy rozpoczęliście je bez napastnika.
Uważam, że źle to nie wyglądało. Przed przerwą miałem swoje okazje, ale w żadnej nie udało mi się zdobyć bramki. Mimo to konsekwentnie mieliśmy realizować to, co zalecił nam trener. Dopiero po przerwie i golu Nemanji Nikolicia na boisko wszedł Marcin Robak, a potem Dawid Kownacki. Generalnie w jednym i drugim ustawieniu czuliśmy się dobrze.
Z perspektywy gry, jaki wynik byłby sprawiedliwy?
1:1 nikogo nie krzywdziło. Tak to się powinno skończyć. Mieliśmy swoje sytuacje, podobnie jak nasz rywal. Spotkanie było bardzo wyrównane. Jak to się zwykło mówić - mecz walki. Jeśli ktoś zaatakował, to za chwilę przeciwnik rewanżował się tym samym. Fajne było to, że i nam, i Legii zależało na ofensywnej grze.
Przed wami ważny mecz z Wisłą Kraków w ćwierćfinale Pucharu Polski. Zagracie go jednak przy pustych trybunach.
Jak najszybciej musimy zapomnieć o tym, co wydarzyło się w Warszawie. Z Wisłą musimy wygrać, mimo braku kibiców. Niestety, z karą nic już się nie da zrobić. Mimo wszystko postaramy się, żeby ci, którzy przyjdą pod stadion albo będą nas oglądać w telewizji, byli z nas zadowoleni.
Rozmawiał i notował: TOMASZ BILIŃSKI