Maciej Humerski: Zawsze, kiedy pada bramka, można mieć do siebie pretensje
- Czerwona kartka dla Piotrka nie zmieniła aż tak dużo, bo w drugiej połowie MKS był nastawiony defensywnie. Oczywiście, nie wiem, co by było, gdyby „Klepa” jej nie dostał. Może zdołalibyśmy objąć prowadzenie? W końcu sytuacji mieliśmy od groma, brakowało jedynie wykończenia - powiedział po meczu z MKS-em bramkarz Dolcanu Maciej Humerski.
fot. Piotr Kwiatkowski
Sporo czekałeś na swoją szansę.
Tak, od mojego ostatniego występu minął rok. Uprzedzając pytanie, czy był to udany mecz w moim wykonaniu, czy nie, ciężko mi powiedzieć. Mamy jeden punkt i musimy go szanować, zwłaszcza że mecz kończyliśmy w dziewiątkę.
Nie udało się zachować czystego konta – mogłeś zrobić coś więcej przy strzale z rzutu wolnego. Wyglądało to tak, jakbyś miał piłkę na palcach?
Owszem, miałem ją na palcach, ale tę sytuację trzeba będzie przeanalizować. Zawsze, kiedy pada bramka, można mieć do siebie pretensję. Na tę chwilę nie chcę jednak mówić, czy zachowałem się źle, czy dobrze. Sam do siebie mam pretensje, bo jeżeli piłka leci w stronę bramki, to jestem od tego, żeby obronić taki strzał.
Jak wam się grało, kiedy z boiska został wyrzucony Piotr Klepczarek?
Czerwona kartka dla Piotrka nie zmieniła aż tak dużo, bo w drugiej połowie MKS był nastawiony defensywnie. Oczywiście, nie wiem, co by było, gdyby „Klepa” jej nie dostał. Może zdołalibyśmy objąć prowadzenie? W końcu sytuacji mieliśmy od groma, brakowało jedynie wykończenia.
Kiedy dowiedziałeś się, że zagrasz?
W tygodniu byłem szykowany do gry i mogłem się spodziewać tego, że zagram. Jednak zawsze do samego końca trzeba być czujnym.
Nie brakowało ci rytmu meczowego w pierwszej drużynie? Grałeś co prawda w rezerwach, ale to nie to samo.
Miałem okazję grać w rezerwach i zawsze schodzę do drugiego zespołu z przyjemnością. Mówię o tym, bo niektórzy traktują to jako zsyłkę za karę. Ja pomimo swojego wieku tak nie uważam. W końcu nie tacy piłkarze musieli grać w rezerwach. To nie jest obraza majestatu. Ok., jest dosyć spora różnica między pierwszą a drugą drużyną, ale im niższa liga, tym gra się ciężej. W niższych klasach rozgrywkowych nie zawsze bowiem mamy do czynienia z zawodnikami najlepszego sortu. Tam trzeba się martwić i myśleć za kogoś podwójnie. Nie mówię, że jestem bezbłędny, ale tam trzeba być bardziej czujnym niż w spotkaniach wyższych klas rozgrywkowych.