Maciej Gostomski, bramkarz Cracovii: Na boisku brakuje nam lidera
Maciej Gostomski, bramkarz Cracovii, wykonał swoją pracę w meczu z Legią Warszawa, zachował czyste konto. Zresztą to jeden z lepszych piłkarzy „Pasów” w tym sezonie. Był niepocieszony, że jego zespół z Legią tylko zremisował.
fot. Andrzej Banaś
- Graliśmy u siebie, praktycznie cały mecz z przewagą jednego zawodnika i nie udało się nam strzelić bramki – mówi golkiper Cracovii. - Mało tego, w końcówce mogliśmy stracić gola i punkt. Ale i tak można powiedzieć, że był to mecz przegrany.
Przez większą część spotkania Gostomski był bezrobotny, a dopiero w końcówce musiał ratować zespół od straty gola, raz pomogła mu też poprzeczka.
- Spodziewałem się tego, nie pierwszy raz już taki mecz grałem – opowiada golkiper. - Takie spotkania są ciężkie, bo praktycznie przez cały mecz jest mało pracy, a potem zdarzają się takie sytuacje jak w końcówce. Prowadząc grę nie możemy sobie pozwolić na to, by rywal mógł strzelić bramkę! Rywal był bardzo blisko. Straciliśmy dwa punkty, ale możemy się cieszyć z jednego.
Zespół za Michała Probierza prowadził Grzegorz Kurdziel, a ukarany pierwszy szkoleniowiec oglądał to spotkanie z trybun.
- Nie odczułem tej sytuacji – mówi bramkarz. - Trener cały czas nami kierował, dochodziły wszelkie informacje. Wszystkie zmiany, także taktyczne, które były poczynione były w gestii trenera Probierza więc nie dało się odczuć, że nie ma go na ławce. Wiemy, że jest to impulsywny człowiek, nie chcę komentować jego zachowania. Nie wiem, co ja bym zrobił na jego miejscu. Dostał karę i nie ma żadnego problemu.
Cracovii po stracie Miroslava Covilo brakuje lidera. I na boisku i poza nim. O ile na takowego kreuje się trener, to podczas gry nie ma piłkarza, który pociągnąłby za sobą kolegów.
- Tak, potrzebujemy liderów na boisku – potwierdza Gostomski. - To jest najcenniejsze. Wiadomo, jaki jest trener, bardzo chce, bardzo nam pomaga, dużo podpowiada, krzyczy, ustawia, chce wygrać każdy mecz i chwała mu za to, ale najważniejsze jest to, co dzieje się na boisku. Każdy musi być liderem, nie jest tak, że jeden człowiek chwyci dziesięciu i zaczniemy lepiej grać. Nie ma jednej takiej osoby, która mogłaby nas poprowadzić.
Gostomski podkreśla fakt, że zespół w ostatnim czasie wzmocnili zawodnicy. Janusz Gol i Airam Cabrera zadebiutowali z Legią.
- Pozytywnie ich oceniam, na takie pozycje potrzebowaliśmy zawodników – mówi Gostomski. - Airam był z nami dwa dni, sprawdził się w meczu, szarpał. Janusz to doświadczony piłkarz. Było widać w środku pola, że mamy większy spokój. Dużo było odbiorów z jego strony, na pewno nam pomógł.
Teraz piłkarzy czeka dwutygodniowa przerwa. Czy ona pomoże Cracovii?
- Ciężko powiedzieć – mówi Gostomski – Chciałbym taki mecz z Legią zagrać raz jeszcze i to szybko, gdyby tylko można było to zrobić. Wrócili koledzy po kontuzjach, mamy czas, by popracować. Ale trudno mi stwierdzić, czego my tak naprawdę potrzebujemy? Czy cięższych treningów, większej ich liczby, sparingu czy wolnego? Od tego jest szkoleniowiec i on wie najlepiej, czego potrzebuje drużyna.
Cracovia jest na dnie, ma tylko 3 punkty po 7 meczach. Bramkarz jednak nie załamuje rąk, mówi, że są pierwiastki, z których wynika, że sytuacja zmierza w dobrą stronę.
- Wydaje mi się, że tak, choć trudno to jednoznacznie zweryfikować – mówi. - W meczu z Legią graliśmy w przewadze, obraz nie był obiektywny. Do tej pory brakowało nam napastnika i defensywnego pomocnika, teraz już są i będzie dobrze. Na pewno problem tkwi w naszych głowach, bo nie tak wyobrażaliśmy sobie początek sezonu. Każdy musi sobie z tym poradzić indywidualnie, ale od tego też jest trener, który wie, że jesteśmy przybici tą całą sytuacją. Trzeba sobie z tym radzić, nie zawsze będzie sielankowo, nikt nas nie podniesie.
Po meczu piłkarzy odwiedził prezes Janusz Filipiak. Golkiper nie chciał się jednak wypowiadać na ten temat. - To są sprawy szatni i nie mogę wiele na ten temat powiedzieć. Prof. Filipiak to spokojny człowiek, wierzy w nas, w przyszłość i jest z nami.