Łukasz Burliga: W Ruchu było miło, ale to przeszłość
Jedynym chorzowskim śladem wśród piłkarzy żółto-czerwonych jest obrońca Łukasz Burliga, który występował w Ruchu w sezonie 2011/12.
fot. Andrzej Zgiet
Nie grałem w Chorzowie zbyt długo, ale to był bardzo miły dla mnie okres. Zdobyliśmy wtedy wicemistrzostwo kraju i wystąpiliśmy w finale Pucharu Polski - przypomina Burliga.
Cztery lata temu postawa Niebieskich była dużym zaskoczeniem, bo klub z Górnego Śląska nie należał do potentatów finansowych, co zresztą nie zmieniło się do teraz. Osiągane sukcesy to wielka zasługa prowadzącego wówczas Ruch trenera Waldemara Fornalika, który po okresie pracy z reprezentacją Polski wrócił do Chorzowa i pod jego wodzą drużyna znów gra dobrze.
- To bez wątpienia fachowiec, któremu Ruch wiele zawdzięcza. Okres wspólnej pracy wspominam dobrze, ale to już przeszłość i na boisku zrobię wszystko, by Jagiellonia zdobyła w sobotę komplet punktów - zaznacza Burliga. - Oprócz trenera Fornalika, nie ma już w Chorzowie zbyt wiele z drużyny, która była cztery lata temu. W kadrze jest doświadczony obrońca Rafał Grodzicki, a znam też dobrze Mariusza Stępińskiego. Tyle, że nie z Ruchu, a z okresu wspólnej gry w Wiśle Kraków - dodaje defensor żółto-czerwonych.
Chorzowianie zaczęli bieżący sezon udanie, wygrywając u siebie 2:1 z Górnikiem Łęczna, po decydującym golu Stępińskiego w doliczonym czasie gry. Białystok to jednak dla nich bardzo trudny teren. Na stadionie Jagi Niebiescy przegrali cztery mecze z rzędu.
- Miło by było podtrzymać dobrą dla nas passę, ale statystyki nie zastąpią nas i mecz sam się nie wygra. Przeciwnie, Ruch z pewnością zrobi wszystko, by w końcu wywieźć jakąś zdobycz z Białegostoku. Ale i my jesteśmy bardzo zdeterminowani, by zacząć sezon przed naszymi kibicami wygraną - przekonuje nasz rozmówca.
Żółto-czerwoni także nie weszli w rozgrywki źle, bo wywieźli cenny punkt z Warszawy, remisując z Legią 1:1. Niewiele nawet brakowało, by pokonali mistrza kraju, a jedną z szans na zapewnienie gościom kompletu oczek miał właśnie Burliga, po którego strzale głową golkiper Legii Arkadiusz Malarz z najwyższym trudem zbił piłkę na zewnętrzną stronę poprzeczki.
- Pewnie, że myślę o tej sytuacji, bo gdybym uderzył trochę mocniej, a może trochę lżej, byłby gol i mielibyśmy trzy punkty, zamiast jednego. Albo gdyby piłka spadła po poprzeczce nie na rzut rożny, a na boisko, to dobiłby ją Jacek Góralski - zaznacza 28-letni obrońca Jagi. - To się już jednak stało i musimy skupić się na spotkaniu z Ruchem - dorzuca.
Białostocki blok defensywny ma w tym sezonie za sobą nowego golkipera - Słowaka Mariana Kelemena, który zastąpił sprzedanego do włoskiej Fiorentiny Bartłomieja Drągowskiego.
- Na pewno to różni bramkarze. Bartek jest młodszy i bardziej impulsywny, Marian z większym spokojem reaguje na to, co dzieje się na boisku - wylicza Burliga. - Łączy ich za to fakt, że są doskonałymi fachowcami - przekonuje.
Biorąc pod uwagę niezłe występy na inaugurację, w sobotę można się spodziewać przy Słonecznej ciekawego widowiska, na które defensor Jagiellonii zaprasza wszystkich kibiców.
- Jak zwykle nasi fani będą wsparciem i wierzę, że przy ich dopingu pokonamy Ruch. Nikt z nas nie odstawi nogi i zrobimy wszystko, by zagrać tak, jak w drugiej połowie spotkania w Warszawie z Legią. Zatem do zobaczenia przy Słonecznej - kończy Burliga.
Wszyscy, którzy się dotąd nie zdecydowali mogą nabyć bilety nie tylko na potyczkę z Niebieskimi (początek, w sobotę, o godz. 18), ale i karnety na całą rundę jesienną. Szczegóły są dostępne na oficjalnej stronie Jagiellonii.