Łukasz Budziłek: W Lechii rywalizacja będzie bardziej normalna niż w Legii [WYWIAD]
- Trafiłem do Legii, klubu absolutnie topowego w Polsce i ciężko było się przebić. Mam nadzieję, że Lechia będzie takim klubem, w którym wywalczę sobie miejsce w bramce i będę mógł się pokazać - mówi Łukasz Budziłek, nowy bramkarz Lechii Gdańsk.
fot. Wojciech Matusik/Polskapresse
W Treflu Sopot nie zadziałał (jeszcze) efekt Bojana Popovicia
Transfer z Legii do Lechii to jest dla Ciebie zaskoczenie?
Trochę na pewno tak. Legia zaproponowała mi czteroletni kontrakt, a po pół roku moja przygoda z tym klubem się skończyła. W Legii po prostu uznali, że trzeba zmienić strategię i postawić na doświadczonego bramkarza. Propozycja z Lechii, nie ukrywam, że niespodziewanie, pojawiła się i z niej skorzystałem. Jak wyjeżdżałem z Legią na zgrupowanie do Hiszpanii, to jeszcze w ogóle nie było tematu mojego transferu i wówczas myślałem tylko o tym, żeby poprawić swoją sytuację w zespole mistrzów Polski.
Przyjazd do Gdańska traktujesz jako szansę, żeby w końcu zaistnieć w ekstraklasie?
Jak najbardziej. Wydaje mi się, że w Gdańsku rywalizacja będzie bardziej normalna. Trener Henning Berg konsekwentnie stawiał na Dusana Kuciaka, bez względu na to, jak się prezentował. To było widać w sparingach, bo ja i Konrad Jałocha graliśmy zdecydowanie mniej niż Dusan.
W Lechii jest Mateusz Bąk, długo związany z gdańskim klubem, więc też mający mocną pozycję. Ta rywalizacja może też nie być dla Ciebie wcale taka łatwa?
Rywalizacji z Mateuszem absolutnie się nie boję i podchodzę do niej optymistycznie, że to jednak ja będę występował w bramce Lechii. Zresztą wybrałem numer jeden nie po to, aby siedzieć na ławce rezerwowych.
Mocno wyróżniałeś się w GKS Katowice. Ekstraklasa to dla Ciebie wyzwanie, czy w każdej lidze gra się tak samo?
Odchodząc z GKS Bełchatów do GKS Katowice już wtedy stawiałem sobie za cel, żeby trafić do ekstraklasy. Trafiłem do Legii, klubu absolutnie topowego w Polsce i ciężko było się przebić. Mam nadzieję, że Lechia będzie takim klubem, w którym wywalczę sobie miejsce w bramce i będę mógł się pokazać. Na razie na najwyższym szczeblu w kraju mam zaliczone trzy występy, jeszcze w barwach GKS Bełchatów.
W sparingu z Kaszubią głośno dyrygowałeś kolegami z defensywy. Taki masz styl, choć pewnie niektórych zawodników mogłeś nie znać?
To jest dla mnie znamienne z poprzednich klubów, a trenerzy to doceniali. Wydaje mi się, że to ułatwia współpracę między mną a obrońcami. Zdarza się też, że krzyknę do pomocników czy napastnika, żeby wrócili albo jest czas. Chyba to jest na plus dla mnie.
Jakie są Twoje pierwsze wrażenia w Lechii?
Jak najbardziej pozytywne. W szatni siedzi wielu zawodników z bardzo dobrymi CV. Jeżeli to wszystko złożymy, zgramy się, to może naprawdę bardzo fajnie wyglądać na boisku.
Grając w barwach GKS Katowice zrobiłeś w meczu z Arką Gdynia zwód na zakos, a potem jeszcze jeden. To było jednorazowe czy zdarza Ci się grać w taki sposób?
W meczu sparingowym z Kaszubią też był taki mały zakosik (śmiech). To wychodzi spontanicznie w zależności od sytuacji na boisku. Z nikim się nie zakładam przed meczem, że tak właśnie zrobię na boisku. Szarży w stylu Rene Higuity nie planuję, bo podejrzewam, że to skończyłoby się posadzeniem mnie na ławce. Od trenera dostałem jednak wskazówki, żeby tych piłek za bardzo nie wybijać, ale jednak grać z obrońcami. Starałem się to robić i mam nadzieję, że podobnie będzie już w lidze.
Późno dołączyłeś do Lechii i przez to możesz mieć problem, żeby od początku rundy wywalczyć sobie miejsce w bramce Lechii.
Na pewno szybciej muszę przejść proces aklimatyzacji. Ciężko będzie trenerowi zdecydować, kto ma bronić. Szybko poznałem chłopaków, a zresztą obserwowałem ekstraklasę, więc nie miałem problemów z rozpoznaniem poszczególnych zawodników. Szatnia jest fajna, Lechia ma sporo młodych chłopaków, więc nie będzie żadnych problemów z aklimatyzacją w drużynie.
Wierzysz w to, że już z Wisłą możesz zagrać?
W Legii też cały czas wierzyłem, że mogę poprawić swoją pozycję. Tak, wierzę w to, że zagram już w meczu z Wisłą. Będzie tydzień treningów i trenerzy będą mieć ból głowy, bo zamierzam pokazać, na co mnie stać.