Łukasz Budziłek: Mam nadzieję, że trener będzie bez internetu i kablówki
Łukasz Budziłek doczekał się powrotu do bramki Lechii Gdańsk. Zawalił wprawdzie gola, ale biało-zieloni wygrali z Piastem Gliwice 3:1 (2:0).
fot. Karolina Misztal/Polska Press
- Musiałem wykazać się dużą dozą cierpliwości, ale cieszę się, że zagrałem. Były już różne słuchy w tygodniu, ale tak naprawdę dowiedziałem się o tym w dniu meczu. Czekałem na potwierdzenie od trenerów, bo to ich decyzja jest najważniejsza. Mam nadzieję, że to nie będzie jednorazowy epizod tylko dłuższa seria - przyznał Łukasz Budziłek.
Bramkarz Lechii opowiedział o golu dla Piasta. - Po straconej bramce byłem, lekko mówiąc, wkurzony. Jestem ambitnym człowiekiem i zdecydowanie uważam, że takie sytuacje nie mogą mi się przytrafić i muszę bronić takie piłki jeśli chcę grać w ekstraklasie - nie ukrywa Budziłek. - Jednak piłkarze Piasta nabiegali i to nie była łatwa sytuacja.
- Wydaje mi się, że tej piłki w ogóle nikt nie dotknął, ale Milos Krasić powiedział mi pod prysznicem, że ktoś ją trącił i być może to zadecydowało. Nie chcę się w żaden sposób tłumaczyć, a winę za bramkę biorę na siebie. Mam nadzieję, że zagram w Lubinie i będę mógł się zrehabilitować.
Trener Piotr Nowak zdradził, że usiadł akurat na ławce i nie wiedział sytuacji, po której padł gol dla Piasta.
- To lepiej dla mnie, że trener tego nie widział. Mam nadzieję, że do wtorku nie będzie miał też internetu i kablówki - śmieje się Budziłek. - Tak naprawdę to najważniejsze w tym wszystkim są trzy punkty. Zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę. Czerwona kartka w drugiej połowie zmusiła nas do tego, że musieliśmy się cofnąć. Wybroniliśmy trzy punkty i to jest sedno piłki nożnej. Mialem w tym meczu dwie interwencje - jedną super, a drugą do niczego. A wszyscy zawsze pamiętają te gorsze interwencje.
Bramkarz Lechii czeka już na wtorkowy mecz z Lubinie. - Zagłębie to jeden z naszych bezpośrednich rywali do miejsca w "ósemce" i tak balansuje na jej granicy. Będzie to ważny mecz i na pewno nie łatwy, bo Zagłębie to dobrze poukładana drużyna - zakończył Budziłek.