LOTTO Ekstraklasa. Zagłębie zadało dwa ciosy w Płocku. Sędzia pomylił... Wisły?
LOTTO Ekstraklasa. W meczu drużyn, które są już pewne utrzymania, lepsze Zagłębie Lubin. W Płocku pokonało Wisłę 2:1. Co ciekawe, pierwotnie to spotkanie miał sędziować Dominik Sulikowski z Gdańska. W ostatniej chwili PZPN zdecydował, że zawody poprowadzi Paweł Pskit z Łodzi, który miał pierwotnie być sędzią w meczu Wisła Kraków – Pogoń Szczecin. Czy pomylił Wisły i zamiast do Krakowa to udał się do Płocka?
Na inaugurację piłkarskiej soboty w Lotto Ekstraklasie wydawałoby się mecz o pietruszkę – w Płocku naprzeciw siebie stanęły dwie najlepsze drużyny grupy spadkowej, takie które utrzymanie mają już zapewnione. Pożegnania z najwyższa klasą rozgrywkową w Polsce już nie będzie, awansu do europejskich pucharów tym bardziej. Stawką tego spotkania są jednak pieniądze, które są większe w przypadku zajęcia na koniec sezonu dziewiątego niż dziesiątego miejsca. Warto również przed nadchodzącym oknem transferowym pokazać się z jak najlepszej strony ewentualnym pracodawcom.
O tym, że oba zespoły chciały zawalczyć o pełną pulę najlepiej świadczyć mógł fakt, że ani Piotr Stokowiec ani Marcin Kaczmarek nie wystawili drugich składów. Do boju ruszyli najlepiej dysponowani zawodnicy. I to było od samego początku widać w grze lubinian. Zagłębie mocno weszło w to spotkanie, przeważając już od pierwszego gwizdka. Widać było, że chcą poprawić humory swoim rozczarowanym grupą spadkową kibicom. Od początku więc mocno atakowali bramkę przeciwników. Mateusz Kryczka nie mógł pozwolić sobie nawet na chwile nieuwagi. Zaskoczyć próbował go Krzysztof Janus, w niczym nie ustępował mu Adam Buksa. Młody napastnik walczy o bilet na młodzieżowe mistrzostwa Europy w czerwcu. Po powołaniu Arkadiusza Milika, szanse piłkarza Zagłębia na otrzymanie powołania nieco zmalały. Wie, że w tych trzech ostatnich meczach musi się pokazać z lepszej strony niż kiedykolwiek.
Tak też było. Napastnik do spółki z innym głodnym czerwcowego turnieju zawodnikiem – Kamilem Mazkiem, sprawiali rywalom mnóstwo kłopotów. Defensorzy Wisły nie mieli łatwo, ale długo dopisywało im szczęście. Większość strzałów Miedziowych nie zmierzała w światło bramki. Z kolejnymi minutami pech Nafciarzy narastał. Z powodu kontuzji boisko szybko opuścić musiał jeden z liderów płockiej drużyny, Dominik Furman. Prawie pięć tysięcy przybyłych na stadion kibiców nie mogło być zadowolonych. Podopieczni Marcina Kaczmarka nie potrafili stworzyć sobie żadnej poważniejszej sytuacji. Zupełnie odwrotnie niż ich rywale, którzy w pierwszej połowie nie oddali swojej przewagi. Przez całe 45 minut przeważali w każdej ze statystyk. Przed samym zejściem na przerwę udowodnili to golem. Jakub Tosik głową pokonał Mateusza Kryczkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego autorstwa Krzysztofa Janusa.
W przerwie w szatni Wisły musiały paść te popularne mocne słowa, bowiem wiślacy w drugą część gry weszli znacznie mocniej niż w tą pierwszą. Tak jak wcześniej nie byli w stanie stworzyć sobie groźniejszej sytuacji, tak teraz od razu zagrozili bramce Martina Polacka. Dłużej utrzymywali się przy piłce, co przełożyło się na liczbę strzałów. Wszystkie statystyki tak niekorzystne dla Nafciarzy przed przerwą, po niej się wyrównały. Podopiecznych Marcina Kaczmarka nie zniechęciła nawet strata drugiego gola po godzinie gry. Po tym jak gospodarze nie wykorzystali multum swoich sytuacji, do piłki doszli Miedziowi i po prostu wpakowali ją do siatki. A konkretnie zrobił to bardzo głodny goli Adam Buksa. Młody napastnik uderzył z bliska po tym jak Mateusz Kryczka wybił piłkę prosto pod jego nogi po próbie Filipa Jagiełły.
Płocczanom strata drugiego gola skrzydeł nie podcięła, a wręcz przeciwnie – jeszcze mocniej zmotywowała ich do gonienia wyniku. W końcu przyniosło to efekt w postaci trafienia Kamila Sylwestrzaka. Doświadczony zawodnik wykorzystał akcję pary Dimitar Iliev – Piotr Wlazło i pokonał bezradnego Martina Polacka. Mimo, że więcej bramek w tym meczu już nie padło, końcówka nie należała do nudnych. Gospodarze robili wszystko, aby urwać Zagłębiu choć punkt i tym samym utrzymać się w fotelu lidera grupy spadkowej. Walka do samego końca oraz kolejne strzały nic nie dały. Bliski wpisania się na listę strzelców był zwłaszcza Giorgi Merebashvili, lecz pomocnik Nafciarzy swoim zwyczajem zmarnował praktycznie stuprocentową sytuację. Jego zespół, jak się później okazało, kosztowało to dwa oczka.
Piłkarz meczu: Krzysztof Janus
Atrakcyjność meczu: 3/10
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy
Jak mieszkają Messi, Ronaldo i Lewandowski?
Pod Ostrzałem GOL24
WIĘCEJ odcinków Pod Ostrzałem GOL24;nf