Lotto Ekstraklasa. Piłkarze Arki pokazali, co znaczy grać w kratkę
Wisła Płock wygrała na własnym stadionie z Arką Gdynia 2:0. Wynik mógłby być wyższy, ale w pierwszej połowie rzutu karnego nie wykorzystał Nico Varela. Gdynianie pokazali, że w Ekstraklasie trudno utrzymać dobrą formę. Nafciarze przełamali passę czterech porażek z rzędu i awansowali jednocześnie na 10. miejsce w tabeli.
fot. Polska Press
„Nafciarze” pod wodzą trenera Jerzego Brzęczka liczyli dziś na rehabilitację po czterech porażkach z rzędu. Początek spotkania z Arką wcale nie wskazywał, że uda się przełamać tę fatalną passę. Goście narzucili swój styl gry i w pierwszym kwadransie zdominowali Wisłę Płock. Bardzo dobrze zaprezentował się jednak Seweryn Kiełpin. Kapitan dwukrotnie ratował swój zespół przed stratą gola. W 23. minucie losy spotkania odwróciły się i to gospodarze wyszli na prowadzenie. Błąd popełniła defensywa Arki z golkiperem gdynian na czele. Wykorzystał to Jose Kante. Zaledwie kilka chwil później napastnik ponownie mógł wpisać się na listę strzelców. Uderzył piłkę głową i wydawało się, że futbolówka przekroczyła linię bramkową, lecz przy pomocy VAR-u wątpliwości zostały rozwiane, a grę wznowił Pavels Steinbors.
Po pół godziny gry mogliśmy obejrzeć kolejnego gola. W polu karnym faulowany przez Tadeusza Sochę został Giorgi Merebaszwili. Arbiter odgwizdał przewinienie, a piłkarzowi Arki pokazał żółty kartonik. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Nico Varela, lecz tym razem świetnie zachował się Steinbors i obronił rzut karny. Gospodarze prezentowali się jednak lepiej od swojego rywala, a drugi gol był tylko kwestią czasu. Pięć minut przed końcem pierwszej części spotkania Antoni Łukasiewicz zagapił się i z łatwością futbolówkę odebrał mu Kante. Zagrał w tempo do Merebaszwilego, a ten wyłożył ją Vareli, który zrehabilitował się po niewykorzystanej „jedenastce”. Na przerwę gospodarze schodzili z dwubramkowym prowadzeniem. Trzeba przyznać, że pierwszy, sobotni mecz był bardzo dobrym widowiskiem i oczekiwaliśmy, że po powrocie zawodników na boisko będzie podobnie.
Niestety, druga połowa wyglądała zupełnie inaczej. Goście, choć w ostatnim meczu wysoko pokonali zespół Sandecji (5:0), to dziś nie potrafili zdobyć nawet bramki honorowej. Z dobrej strony zaprezentowali się „Nafciarze”, którzy odnieśli zwycięstwo przed własną publicznością. Kibice długo na nie czekali. Tym razem nie mogli mieć pretensji do Kiełpina, który w drugiej części spotkania zachował czujność i kilkakrotnie dobrze interweniował. Na pochwałę zasłużył także duet defensywnych pomocników — Damian Szymański oraz jego imiennik Damian Rasak. Ten drugi zastąpił Dominika Furmana, który przymusowo pauzował za żółte kartki. Szymański jeszcze w pierwszej połowie próbował strzałów z dystansu, lecz żaden z nich nie zdołał zaskoczyć golkipera Arki. Mógł pochwalić się też dobrymi i dokładnymi podaniami oraz przerzutami. W samej końcówce meczu Wisła miała okazję do podwyższenia prowadzenia najpierw za sprawą Konrada Michalaka, a potem Merebaszwilego. Z obu sytuacji obronną ręką wyszedł Steinbors.
Kolejne spotkanie piłkarze trenera Jerzego Brzeczka rozegrają 10 grudnia w Krakowie, gdzie o godzinie 15:30 zmierzą się z Wisłą. Arkę czeka natomiast kolejny wyjazd. Tym razem o punkty powalczy z Koroną w Kielcach (9 grudnia o 18:00).
'
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy