menu

LOTTO EKSTRAKLASA. LEGIA - KORONA. Wnioski po meczu Legia Warszawa - Korona Kielce

1 grudnia 2018, 22:23 | Tomasz Biliński

LOTTO EKSTRAKLASA. LEGIA WARSZAWA - KORONA KIELCE. To miało być trudne spotkanie dla Legii Warszawa, a okazało się łatwe, jak zabranie dziecku lizaka. Korona Kielce przy Łazienkowskiej nie istniała. Mistrz Polski wygrał w 17. kolejce 3:0 po golach Cafu, Michała Kucharczyka i Sebastiana Szymańskiego. Zapraszamy do przeczytania i komentowania wniosków po starciu Legii z Koroną.

Michał Kucharczyk w meczu z Koroną Kielce strzelił gola na 2:0.
fot. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Michał Kucharczyk w meczu z Koroną Kielce strzelił gola na 2:0.
fot. Sylwia Dąbrowa
1 / 2

Polsko-francuska ściana
Różnie wyglądała ostatnio linia obrony legionistów. Tak samo się prezentowała - raz lepiej, raz (częściej) gorzej). Ta ze starcia z Koroną Kielce całkiem nieźle. W dużej mierze dzięki Arturowi Jędrzejczykowi. 39-krotny reprezentant Polski i najlepiej zarabiający piłkarz stołecznego zespołu był nie do przejścia. Do tego podejmowane przez niego decyzje były jakby dokładnie przemyślane, bez zbędnych ruchów. Jego dobra forma udzieliła się Williamowi Remy'emu, który po powrocie do zdrowia rozegrał drugi mecz z rzędu (tydzień temu w parze z Mateuszem Wieteską, który w sobotę był rezerwowym).

Portugalski tempomat Legii
Andre Martins to piłkarz (kolejny zresztą), który bardzo dobre mecze przeplata mizernymi. Tym razem zagrał taki, który należy zaliczyć do pierwszej kategorii. Legioniści zdominowali środek boiska, a Portugalczyk mógł zaprezentować ponadprzeciętne umiejętności. Był jak dyrygent, który wyznaczał tempo akcji swojej drużyny.

Skrzydlaty potwór zmiażdżył Koronę
Trudno stwierdzić z jakim planem zespół Korony przyjechał do Warszawy, ale w żaden sposób nie pokazywał, że jest aktualnie czwarty w lidze. Jego środek nie istniał. Nic dziwnego, że trener Gino Lettieri już w 35. minucie zmienił Jakuba Żubrowskiego, wprowadzając Mateusza Możdżenia. Inna sprawa, że na niewiele to się zdało. Poza tym beznadziejnie goście prezentowali się na skrzydłach. Kompletnie nie radzili sobie z raz po raz sunącymi atakami Michała Kucharczyka, Dominika Nagy'a czy Adama Hlouska. Po ich akcjach z bocznych sektorów boiska Legia zdobywała bramki.

Legioniści bez zabójczego instynktu
Kiedy Ivan Marquez Alvarez dostał czerwoną kartkę, Legia prowadziła 2:0. Niby o wynik mogła być spokojna, jednak i tak przydałoby się wykorzystać grę w przewadze (choć np. dla Śląska Wrocław w meczu z Wisłą Płock było to czynnikiem dezorganizującym grę...). Przecież nie ma na co oszczędzać sił, bo w europejskich pucharach nie gra, Korona była w tym meczu cienka, a do tego warto było rozgrzać widzów, bo minus kilkanaście stopni Celsjusza robiło swoje. A tak zespół po prostu dograł spotkanie, a raz zrobiło się gorąco, bo napastnik gości Maciej Górski trafił w słupek. Choć bez szaleńczych ataków Sebastian Szymański wpakował Koronie trzeciego gola.

"Kto może ten nad morze - 9.12 Gdańsk"
Kibice przy Łazienkowskiej przypomnieli, że w następnej, 18. kolejce Legia jedzie do Gdańska na mecz z Lechią. Wszystkie znaki na boisku i ligowej tabeli wskazują, że będzie to hit. Zespół Piotra Stokowca wygrywa mecz za meczem, u siebie jeszcze nie przegrał. Legioniści tracą do niego pięć punktów.

Michał Kucharczyk po meczu Legia - Górnik: Bramka Carlitosa ustawiła ten mecz


Polecamy