menu

Lotto Ekstraklasa. Carlitos znowu wielki. Hat-trick! Śląsk poległ w Krakowie

9 marca 2018, 22:26 | Jakub Podsiadło

Lotto Ekstraklasa. Carlitos znowu bohaterem krakowskiej Wisły! Hiszpański snajper w meczu przeciwko Śląskowi Wrocław skompletował hat-tricka, a podopieczni Joana Carrillo pokonali gości 3:1. Napastnik Białej Gwiazdy zrównał się w klasyfikacji strzelców z Igorem Angulo - obaj mają na koncie po 19 bramek.

Carlitos w piątkowy wieczór trzy razy pokonał Jakuba Słowika!
fot. Anna Kaczmarz
Carlitos w piątkowy wieczór trzy razy pokonał Jakuba Słowika!
fot. Anna Kaczmarz
Carlitos w piątkowy wieczór trzy razy pokonał Jakuba Słowika!
fot. Anna Kaczmarz
Carlitos w piątkowy wieczór trzy razy pokonał Jakuba Słowika!
fot. Anna Kaczmarz
Carlitos w piątkowy wieczór trzy razy pokonał Jakuba Słowika!
fot. Anna Kaczmarz
Carlitos w piątkowy wieczór trzy razy pokonał Jakuba Słowika!
fot. Anna Kaczmarz
Carlitos w piątkowy wieczór trzy razy pokonał Jakuba Słowika!
fot. Anna Kaczmarz
Carlitos w piątkowy wieczór trzy razy pokonał Jakuba Słowika!
fot. Anna Kaczmarz
Carlitos w piątkowy wieczór trzy razy pokonał Jakuba Słowika!
fot. Anna Kaczmarz
Carlitos w piątkowy wieczór trzy razy pokonał Jakuba Słowika!
fot. Anna Kaczmarz
Carlitos w piątkowy wieczór trzy razy pokonał Jakuba Słowika!
fot. Anna Kaczmarz
Carlitos w piątkowy wieczór trzy razy pokonał Jakuba Słowika!
fot. Anna Kaczmarz
Carlitos w piątkowy wieczór trzy razy pokonał Jakuba Słowika!
fot. Anna Kaczmarz
Carlitos w piątkowy wieczór trzy razy pokonał Jakuba Słowika!
fot. Anna Kaczmarz
Carlitos w piątkowy wieczór trzy razy pokonał Jakuba Słowika!
fot. Anna Kaczmarz
Carlitos w piątkowy wieczór trzy razy pokonał Jakuba Słowika!
fot. Anna Kaczmarz
Carlitos w piątkowy wieczór trzy razy pokonał Jakuba Słowika!
fot. Anna Kaczmarz
Carlitos w piątkowy wieczór trzy razy pokonał Jakuba Słowika!
fot. Anna Kaczmarz
Carlitos w piątkowy wieczór trzy razy pokonał Jakuba Słowika!
fot. Anna Kaczmarz
Carlitos w piątkowy wieczór trzy razy pokonał Jakuba Słowika!
fot. Anna Kaczmarz
1 / 20

Piłkarz meczu: Carlitos
Atrakcyjność meczu: 5,5/10

Nawet po wygranej ze Śląskiem Wisła Kraków jeszcze nie dała jednoznacznej odpowiedzi, czy po zmianie na ławce trenerskiej stać ją na górną ósemkę ligowej tabeli. Przybycie Joana Carrillo miało uwolnić “Białą Gwiazdę” od kilku mankamentów poprzedniego trenera. Przede wszystkim jednak pchnąć zespół w kierunku walki o europejskie puchary, czyli na wyższy poziom od tego, który gwarantował warsztat Kiko Ramíreza. Po kilku wiosennych kolejkach kibice z Krakowa mogą mieć wątpliwości, czy tej zamiany nie da się opisać używając słów “siekierka” i “kijek”. Ramírezowi słusznie dostawało się za decyzje personalne, tymczasem w piątek Carrillo znowu postawił na Juliana Cuestę w bramce i Nikolę Mitrovicia w środku pola. W wyjściowym składzie po raz pierwszy od powrotu pojawił się Petar Brlek. Coś za coś - musiał powiedzieć Carrillo, bo na ławce z bliżej nieznanych powodów usiadł Pol Llonch, ostatnio motor napędowy wiślackiej pomocy. Można tylko zgadywać, czy ta decyzja miała coś wspólnego z negocjacjami z Llonchem w sprawie przedłużenia umowy z Wisłą. Gdyby nie trzy błyski geniuszu Carlitosa w stylu tych z jesieni, opiekunowi krakowian byłoby naprawdę trudno wytłumaczyć się z tego wszystkiego. Dwubramkowe zwycięstwo trochę nie odzwierciedla mąk piłkarzy “Białej Gwiazdy” do drugiej bramki. W mecz ze Śląskiem trzeba było włożyć dużo pracy, ale ostatecznie Wisła pojedzie do Warszawy podbudowana drugim zwycięstwem rundy i bliżej awansu do grupy mistrzowskiej.

Obronie Wisły na pewno nie pomaga to, że ostatnio zaczyna każdy mecz w innym zestawieniu. Dzisiaj na lewą stronę defensywy wrócił Sadlok, a w miejsce kontuzjowanego Marcina Wasilewskiego na środku znowu zagrał Zoran Arsenić. Dodając do tego powrót Frana Véleza, wychodzi dość niezgrana mieszanka, mimo że Hiszpan zagrał już w Białymstoku. Blisko katastrofy było już na początku spotkania, gdy po niepewnym zagraniu Arsenicia obok słupka z woleja strzelał Igors Tarasovs. Jeszcze gorzej zachowała się w 13. minucie w akcji, po której Śląsk powinien prowadzić. Arkadiusz Piech rozegrał dwójkową akcję z Robertem Pichem, którą trudno było zepsuć, a jednak Słowak z uderzył z linii karnego prosto w ręce Cuesty. Po drugiej stronie boiska znowu błyszczał Jesús Imaz. Skrzydłowy to jedna z jaskółek wiślackiej wiosny, jednak tym razem najpierw uderzył w boczną siatkę, a dziesięć minut później skiksował w dogodnej sytuacji.

W piątek kibice “Białej Gwiazdy” w końcu byli świadkami wideoweryfikacji na korzyść ich drużyny. Zagranie ręką Tima Riedera we własnym polu karnym było o wiele bardziej oczywiste niż to Wołodymyra Kostewycza sprzed kilku dni, a jednak sędzia Daniel Stefański wspomógł się powtórką zanim wydał werdykt. Bramka z rzutu karnego padła łupem Carlitosa, który przynajmniej częściowo zrehabilitował się nie tylko za pudło z “jedenastki” w meczu z Koroną, co za słaby początek wiosny. Wisła Kiko Ramíreza drażniła własnych kibiców cofając się po każdej zdobytej bramce, co też zaważyło na zwolnieniu poprzednika Joana Carrillo. Drużyna następcy za często wysyła fanom sygnały, żeby nie przyzwyczajali się do prowadzenia. Najpierw pachniało wyrównaniem po ryzykownym wyjściu Juliana Cuesty z bramki. Potem, kiedy w 36. minucie w bieg puścił się Sito Riera i wpadł w pole karne, sytuację uratował tylko dobrze obliczony wślizg Arsenicia. Przy rzucie rożnym ktoś przewinął wiślakom taśmę z Białegostoku, bo Igors Tarasovs miał mniej więcej tyle swobody, ile przed kolejką Nemanja Mitrović. Łotyszowi nikt nie przeszkadzał, gdy celną główką przy słupku wbił swojego pierwszego gola, odkąd został piłkarzem Śląska.

Groźny strzał Piecha z 57. minuty odbity przez Cuestę był dla Carrillo ostatnim dzwonkiem do niezbędnych zmian. Dopiero co przeciągłe gwizdy pożegnały schodzącego z boiska Nikolę Mitrovicia, a już zrobiło się 2:1, tyle że dla “Białej Gwiazdy”. Tym razem różnicy nie zrobił zmiennik Tibor Halilović, tylko piłkarz, którego pomnik w Krakowie już trochę stracił na blasku. Carlitos przełamał okres dominacji Śląska, łatwo ogrywając Tarasovsa i mierzonym strzałem obok słupka zdobył drugiego wiosennego gola. Defensywa Śląska powoli zaczęła rozluźniać, czego nie można powiedzieć o ofensywie, która tuż po wyrównaniu postraszyła gospodarzy bombą Mateusza Cholewiaka z dystansu. Ten strzał miał zadatki na gola kolejki, ale nie skończył w siatce, zupełnie jak szarża Imaza i uderzenie prosto w Słowika po zmyślnym dograniu Halilovicia. Teoretycznie najsłabszy wiosenny przeciwnik Wisły na własnym stadionie nie miał zamiaru odpuszczać. W ostatnim kwadransie jeszcze kilkukrotnie szturmował jej bramkę - na nic, o czym przekonał się Pich po strzale w Cuestę w 74. minucie. Między formacjami drużyny Tadeusza Pawłowskiego robiła się coraz większą przepaść, co nieuchronnie skończyło się trzecim golem dla Wisły. Po przeciętnym meczu Tomasz Cywka popisał się zagraniem wzdłuż bramki, jednak nie byłoby hat-tricka Carlitosa, gdyby nie niefortunna interwencja stopera Śląska po drodze piłki spod nogi Cywki na czubek buta Hiszpana.

Carrillo udobruchał kibiców nie tylko wynikiem - kilka minut w końcówce spotkania dostał Arkadiusz Głowacki, na co trybuny zareagoweały gromkim aplauzem dla swojego kapitana.

[wideo_iframe]http://get.x-link.pl/80cb57c8-92bf-ce13-3474-668f5689ad74,45847441-7981-61a6-5289-5ca9163206dd,embed.html[/wideo_iframe]
[reklama]
Oto wszyscy trenerzy zwolnieni w tym sezonie Ekstraklasy


Polecamy