Lotto Ekstraklasa. Bramki Kolewa palce lizać! Pierwsze zwycięstwo Sandecji w Niecieczy
Lotto Ekstraklasa. Sandecja w starciu z Pogonią jako pierwsza straciła bramkę, ale podopieczni Radosława Mroczkowskiego zdołali z nawiązką odrobić straty. Bohaterem beniaminka był Aleksandar Kolew, który popisał się dwoma niezwykłej urody golami. To pierwsza wygrana Sandecji w Niecieczy.
fot. Adrian Maras
W ekipie Sandecji nie doszło do większych roszad, choć jednymi z ważniejszych są: powrót do wyjściowej jedenastki Wojciecha Trochima, oraz posadzenie na ławce rezerwowych Adriana Danka. Maciej Skorża zaś postawił na zawodników, których desygnował przed tygodniem w wygranym spotkaniu przeciwko Arce Gdynia. Główną siłą, mającą za zadanie zaskakiwać obronę sądeckiego zespołu, miał być duet Adam Gyurcso - Adam Frączczak.
O pierwszych dziesięciu minutach można spokojnie zapomnieć. Gra toczyła się głównie w środku pola, a i okazji było jak na lekarstwo. Jedną z ciekawszych była próba dośrodkowania z rzutu wolnego w wykonaniu Nunesa. W dalszej części meczu gra zdawała się być jeszcze bardziej wyrównana, choćby z powodu częstych stałych fragmentów gry. Jeden z nich mógłby przynieść gola dla gospodarzy, jednak niewiele zabrakło Tomaszowi Brzyskiemu, by dobrze wykończyć kopnięcie z 16. metra. W minucie numer 20 wszystko się zmieniło, bowiem wtedy Nunes dośrodkował w pole karne z lewej strony do będącego po przeciwnej stronie Formelli, który wolejem w polu karnym pokonał Gliwę.
Gra ponownie zaostrzyła się, jednak to Pogoń stwarzała więcej okazji. Brakowało przede wszystkim skuteczności i mocy w uderzeniu, by szanse Dawida Korta i Formelli mogły zaskoczyć Michała Gliwę. Sądeczanie grali zaś bardzo nieporadnie w ataku, bowiem za każdym razem nie dochodziło do ostatniego, kluczowego podania, zaś w defensywie byli bardzo skorzy do atakowania nóg swoich rywali. Na 120 sekund przed końcem regulaminowego czasu I połowy bliski szczęścia był Adam Frączczak, któremu zabrakło centymetrów, by wykończyć celnym strzałem podanie od Formelli. Jeszcze przed końcowym gwizdkiem Jarosława Przybyła spektakularnym kiksem popisał się Jakub Piotrowski, który w sytuacji 2 na 1 poślizgnął się przed polem karnym kiedy planował wykonać podanie do swojego kolegi.
Początek drugiej części był bardzo senny, w zasadzie do 56 minuty ani jeden z zespołów nie był w jakiejkolwiek podbramkowej sytuacji. Dopiero wyrównujący gol Aleksandyra Kolewa z 5. metra strzelony wślizgiem po podaniu z prawej strony od Brzyskiego zmienił bieg meczu. Sądeczanie zaczęli być odważniejsi w ataku, co skutkowało kolejnymi szansami, takimi, jak zagranie w pole karne z 63. minuty przez Bartłomieja Dudzica do zdobywcy bramki dla gospodarzy, kiedy Bułgar nie sięgnął do dobrze zagranej piłki. 240 sekund później zaczęła się seria szans Adama Gyurcso, którego strzały raz za razem blokowali gospodarze.
Na 16 minut przed końcem regulaminowego czasu gry dobrą szansę zmarnował Dawid Kort, zaś po 120 sekundach to gospodarze objęli prowadzenie, ponownie po golu zdobytym przez Kolewa, tym razem głową po dośrodkowaniu z lewej strony pola karnego. Im mecz zmierzał bardziej ku końcowi, szans z obu stron brakowało. To spowodowało, że Sandecja po raz pierwszy w tym sezonie cieszyła się z wygranej w roli gospodarza w Ekstraklasie.
Atrakcyjność meczu: 6/10
Piłkarz meczu: Aleksandar Kolew
[reklama]
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy
Pod Ostrzałem GOL24
WIĘCEJ odcinków Pod Ostrzałem GOL24;nf
Wakacje gwiazd futbolu. Jak najlepsi piłkarze spędzali urlopy?