Lotto Ekstraklasa. Arka na remis z Wisłą. Upał (nie) przeszkadzał
Lotto Ekstraklasa. Nawet 30 kresek na plusie wskazały termometry w Gdyni podczas meczu 3. kolejki. Arka, której trener Leszek Ojrzyński oszczędził paru graczy przed rewanżem z FC Midtjylland, zaczęła słabo, bo od gola straconego po wznowieniu z autu. Jeszcze przed przerwą zdołała jednak odpowiedzieć Wiśle Płock i właśnie wynikiem 1:1 zakończyło się to spotkanie. Żółto-niebiescy byli stroną przeważającą, lecz w drugiej połowie nie potrafili tego udokumentować. Goście z Płocka mogą sobie pluć w brodę, że w prosty sposób dali rywalowi doprowadzić do wyrównania. Bramka padła po rzucie karnym, a poprzedziło ją niepotrzebne wyjście Seweryna Kiełpina, który na szesnastym metrze wyciął z trawą Rubena Jurado, mimo że akcję asekurował Przemysław Szymiński.
[przycisk_galeria]
Gorąca, wakacyjna niedziela bynajmniej nie oznaczała błogiej laby dla sporej części ekstraklasowych zawodników. Na przedostatni dzień lipca zaplanowano aż trzy spotkania, w których rywali na własnych obiektach podjąć mieli tegoroczni pucharowicze. Ten najbliżej awansu ku fazie grupowej Ligi Europy – Arka Gdynia punktualnie o 15.30 mierzył się z zespołem, z którym nieco ponad rok temu witał się z rozgrywkami Lotto Ekstraklasy – Wisłą Płock.
Mimo, że te kilkanaście miesięcy temu razem powracały do najwyższej klasie rozgrywkowej i w ubiegłym sezonie to płocczanie szybciej zapewnili sobie utrzymanie, to nie oni, a gdynianie muszą skupić się teraz na walce w europejskich pucharach. To one zapewniłby im sławę, pieniądze i wielką karierę. Nic dziwnego, że właśnie na dwumecz z FC Midtjylland Leszek Ojrzyński zdecydował się wytoczyć swe najcięższe działa. Zanim jednak wraz ze swoimi podopiecznymi uda się na rewanż do Danii niedzielne starcie z Nafciarzami. Nie mogło się obyć więc bez roszad w wyjściowej jedenastce. Tego spotkania nie można było jednak odpuścić, bowiem Wisła w kolejnych ligowych meczach zaczynała się rozkręcać. I tak jak z Lechią przegrała zasłużenie, tak w ubiegłotygodniowym starciu z Lechem wyglądała już znacznie dojrzalej. Do Gdyni Jerzy Brzęczek jechał już po swoje pierwsze w roli trenera Nafciarzy zwycięstwo.
I z początku wszystko szło po jego myśli. Nie minęło siedem minut, a płocczanie już byli na prowadzeniu. Pierwszym, który w sezonie 2017/2018 Lotto Ekstraklasy pokonał golkipera gdynian okazał się Damian Byrtek. Obrońca dostał piłkę od wyrzucającego z autu Arkadiusza Recy i w pojedynku powietrznym pokonał Pavelsa Steinborsa. To trafienie nieco zaskoczyło gdynian, gdyż na początku wcale nie prezentowali się słabiej od swoich rywali. Gol Nafciarzy jeszcze mocniej zmotywował ich jednak do walki. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego, mimo wysokiej temperatury, jeszcze mocniej przycisnęli. I choć nie potrafili długo stworzyć sobie optymalnej bramkowej sytuacji, to długimi momentami zamykali płocczan na ich połowie. Pokazywali, że przed własną publicznością łatwo skóry nie sprzedadzą.
Gdynianie mieli minimalną przewagę w posiadaniu piłki i wraz z upływem kolejnych minut kreowali sobie coraz to groźniejsze sytuacje. Najpierw po podaniu Rubena Jurado przed świetną szansą stanął Patryk Kun, a chwilę później centymetrów do wpisania się na listę strzelców zabrakło Michałowi Nalepie. Arka nie poddawała się, nie wpuszczała przeciwników pod własną bramkę, ale nie potrafiła umieścić piłki w siatce. Z pomocą przyszedł jej więc Seweryn Kiełpin, który brawurowo wybiegł przed siebie przewracając wdzierającego się w pole karne Jurado. Arbiter nie miał wątpliwości i w ostatniej minucie pierwszej połowy podyktował jedenastkę. Gola do szatni zdobył Marcin Warcholak.
W przerwie obaj szkoleniowcy zdecydowali się na roszady. Wysoka temperatura oraz całkiem dynamiczne tempo gry narzucone przez Arkę sprawiły, że tylko świeże siły mogły przynieść zmianę wyniku. I tak na boisku pojawili się Michał Żebrakowski, Bartłomiej Sielewski oraz debiutujący w barwach Nafciarzy Adam Dźwigała. Czy przyniosło to pożądane korekty meczowej postawy? Rezultat z pewnością nie uległ zmianie, a to gdynianie nadal mieli przewagę. Brakowało jednak klarownych sytuacji. Jedyne strzały to te z dystansu. Dobra postawa w defensywie obydwu zespołów nie pozwalała na wykreowanie sobie stuprocentowych szans.
Minuty mijały, zmęczenie rosło. Nie pomogła nawet przerwa na uzupełnienie płynów. W takiej temperaturze nie gra się łatwo. Nie powinna ona jednak przeszkadzać wpuszczonemu w miejsce Dominika Furmana Igorowi Łasickiemu. Dla byłego reprezentanta Polski do lat 21 to debiut w Lotto Ekstraklasie. Dotychczas 22-letni zawodnik występował jedynie we Włoszech, a na krajowe areny przybywał tylko w Biało-Czerwonych barwach. Jego wejście na murawę dało trochę dynamiki grze Nafciarzy, sam obrońca starał się zdziałać coś w ofensywie. Ani on, ani żaden z jego partnerów nie sprawili większego kłopotu stojącemu w bramce Arki Steinborsowi.
Również po drugiej stronie boiska brakowało stuprocentowych akcji. Po przerwie obie ekipy na dobrą sprawę zagrały na remis. I takim też rezultatem zakończyło się to niedzielne spotkanie. Gospodarze prezentowali się lepiej, ale o tym za chwilę już nikt nie będzie pamiętać. Podział punktów w Gdyni może więc pozostawiać u ich fanów lekki niedosyt. Piłkarze będą jednak mogli zaspokoić apetyty kibiców już za kilka dni. W czwartek rewanżowy mecz z FC Midtjylland.
Piłkarz meczu: Patryk Kun
Atrakcyjność meczu: 5/10
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy