Pozwolę sobie odpowiedzieć na zarzuty. Po pierwsze w żadnym miejscu nie krytykuję Przedborza. ja pokazałam obraz sytuacji, którą zastaliśmy na miejscu, a która nie powiem - troszkę zaskoczyła, bo co jak co, ale nakręcania nas telefonami się nie spodziewałam. Co do prowokacji, między kibicami w kwestii okrzyków nigdy nie dojdzie do porozumienia, każdy będzie mówił swoje, ja starałam się przedstawić sytuację nie tylko okiem kibica, ale i swoim jako dziennikarza siedzącego po środku i ja już takie przyśpiewki słyszałam. I niestety nie da się ukryć, że gdy cała trybuna Przedborza wstała, to choć faktycznie przyznaję, że nieźle doping wtedy szedł, to jednak przeciwko tak dużej liczbie łodzian głosowo nie miała szans. Pozdrawiam również i naprawdę proszę nie czuć się urażonym.

Milo sie czyta gdy ktos z "wielkiego miasta" krytykuje male miasteczka. Otoz... Fajnie ze autorka mieszka w duzym miescie. To rzeczywiscie czyni czlowieka lepszym od innych. No coz... Ale do rzeczy. Chcialbym sprostowac pare spraw. Najwazniejsze, ze autorka zna historie swojego miasta. Miejscowi prowokowali gosci, odwazni w obstawie policji... Jestem kibicem z Przedborza. Siedzac na naszej trybunie nie slyszalem tych rzekomych prowokacji, a kibice ŁKS-u raczej az tak głośni nie byli by to zagłuszyć. Odważna autorka w obstawie kilkuset kiboli przygotowanych na bojke. No ale zawsze najodwazniejsi sa ci, ktorzy z dana sprawa nie maja nic wspolnego. Czy sie balismy? Obawialismy sie. Zdziwieni? Gosci bylo niemal 3 razy wiecej niz nas. No to rzeczywiscie nadzwyczajne wydarzenie. ŁKS nas zagłuszał... Fakt. Nie ma u nas tak zgranej grupy kibicow. Jednak gdy cala Przedborska trybuna wstała to nawet ten ŁKS ciezko bylo uslyszec. Ps. Przedbórz nadal prawa miejskie Łodzi. Pozdrawiam autorke :)