ŁKS wycofa się z rozgrywek? Musi grać, ale tylko do końca marca...
Od kilku tygodni nieoficjalnie mówi się, że drużyna ŁKS może zostać wycofana z rozgrywek i nie zagrać w rundzie wiosennej pierwszej ligi. To jednak niemożliwe, bo dla właścicieli klubu oznaczałoby... jeszcze większe problemy finansowe.
fot. Łukasz Konieczny
Gdy zimą 2010 roku firma Tilia kupowała od miasta akcje Łódzkiego Klubu Sportowego SA zobowiązała się, że przez trzy kalendarzowe lata drużyna będzie grała w ekstraklasie lub pierwszej lidze. Gdyby w tym czasie została wycofana lub np. nie otrzymałaby licencji na grę w pierwszej lidze i została zdegradowana niżej, właściciele ŁKS musieliby zapłacić karę do łódzkiego magistratu. I to bardzo wysoką!
Dlatego można być pewnym, że ŁKS rundę wiosenną rozpocznie, ale... Zobowiązanie wobec miasta mija bowiem 31 marca. Teoretycznie zatem szefowie ŁKS dzień później mogą zlikwidować drużynę. To byłby kiepski żart na Prima Aprilis...
Sytuacja finansowa ŁKS jest fatalna i nic nie wskazuje na to, by miała się szybko poprawić. Z drużyny odchodzą kolejni piłkarze, a do 7 stycznia, gdy zaplanowany jest pierwszy trening, z pewnością kontrakty rozwiążą następni piłkarze. Już jest przesądzone, że z ŁKS pożegnają się Nikołaj Borsukow, Daniel Brud, Daniel Cyzio, Mateusz Stąporski i Michał Żółtowski. W najbliższych dniach z łódzkim klubem rozstaną się prawdopodobnie Paweł Kaczmarek, Paweł Sasin i Jakub Więzik. Nawet Bogusław Wyparło, najbardziej związany z klubem piłkarz już mówi o tym, że być może odejdzie. A to oznacza, że odejść chyba chcą wszyscy.
Właściciele ŁKS twierdzą, że w razie potrzeby drużyna w pierwszej lidze będzie złożona z juniorów, ale najpierw muszą... tych juniorów mieć. Akademia Piłkarska ŁKS, której klub winny jest około pół miliona złotych, raczej niechętnie przekaże kolejnych zawodników do spółki.
Trzeba też pamiętać, że ŁKS wciąż nie ma trenera, który 7 stycznia poprowadzi zajęcia. Cały sztab trenerski rozstał się bowiem z klubem, a obecnie szefowie klubu nie prowadzą rozmów z żadnym kandydatem. A ponieważ potencjalny inwestor Krzysztof Wingert poinformował, że dopiero do 15 stycznia podejmie ostateczną decyzję w sprawie swojego zaangażowania w ŁKS, to nie jest wykluczone, że drużyna nie rozpocznie przygotowań przed tym dniem. Tym bardziej, że jeśli Wingert zdecyduje się na inwestycję w ŁKS to będzie chciał obronić drużynę przed spadkiem z pierwszej ligi, a do tego będą potrzebne poważne wzmocnienia i poważny trener.
Trudno o bardziej spektakularny upadek, niż ten, który w ciągu 2012 roku zanotował ŁKS. 12 miesięcy temu drużyna grała w ekstraklasie i miała bardzo realne szanse na utrzymanie. A dzisiaj nie ma nikogo, kto byłby w stanie zadeklarować, iż dokończy sezon w pierwszej lidze...
U Marcina Gortata w Phoenix, czyli jak wygląda NBA od kuchni