menu

Barcelona wciąż przekleństwem Arsenalu. Katalończycy jedną nogą w ćwierćfinale Ligi Mistrzów [ZDJĘCIA]

23 lutego 2016, 22:35 | Adam Wielgosiński

W pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów Barcelona pokonała na Emirates Arsenal 2:0. Oba gole w tym spotkaniu strzelił Lionel Messi, który po raz pierwszy w karierze pokonał Petra Cecha.

Obaj trenerzy wyszli na to spotkanie „pierwszymi garniturami”. Wbrew oczekiwaniom pierwsze minuty meczu były zdecydowanie na konto Arsenalu. Wprawdzie Barcelona utrzymywała się przy piłce, jednak nie była w stanie rozerwać dobrze ustawionych w defensywie Kanonierów. Londyńczycy groźnie kontrowali podopiecznych Luisa Enrique, głównie prawą stroną rywala, gdzie Dani Alves zupełnie nie mógł sobie poradzić z dobrze dysponowanym Alexisem Sanchezem. Dopiero po kwadransie gry Katalończycy po raz pierwszy weszli w pole karne rywali, a konkretniej był to Andres Iniesta, który próbował centry, lecz futbolówka wylądowała w rękawicach Petra Cecha.

W 21. minucie Sergio Busquets efektownym wślizgiem zatrzymał Oxlade’a-Chamberleina, lecz przy okazji nabawił się lekkiego urazu. Po chwili zasygnalizował konieczność zejścia z boiska, a to poskutkowało tym, że Jeremy Mathieu oraz Sergio Roberto udali się na rozgrzewkę. Ostatecznie defensywny pomocnik nie opuścił murawy.

Z minuty na minutę przewaga Barcelony robiła się coraz większa, procent posiadania piłki zwiększał się po stronie przyjezdnych, jednak to ekipa Arsene’a Wengera wykreowała sobie najlepszą sytuację. W 22. minucie byliśmy świadkami dośrodkowania w pole karny Blaugrany, tam z interwencją spieszyli stoperzy i bramkarz ekipy z Camp Nou, piłka ostatecznie wylądowała pod nogami Alexa Oxlade’a-Chamberleina. Ten spróbował strzału z kilku metrów, ale trafił wprost w leżącego na murawie Marca-Andre Ter Stegena.

Do połowy pierwszej części gry Arsenal bardzo dobrze ustawiał się w obronie, jednak z czasem odstępy między formacjami zwiększały się, co wykorzystywała rozpędzająca się Barcelona, która coraz to bardziej dominowała. Efekty tej przewagi widzieliśmy pod koniec pierwszych czterdziestu pięciu minut. Najpierw kombinacyjną akcję pomiędzy Messim, Neymarem i Suarezem zepsuł ten ostatni. Urugwajczyk znajdował się w dogodnej sytuacji do oddania strzału, jednak na siłę szukał podania do lepiej ustawionego Leo Messiego. Kilkadziesiąt sekund później Dani Alves dośrodkował z prawej flanki, a Suarez z piątego metra od bramki Cecha fatalnie spudłował i tym samym do przerwy mieliśmy bezbramkowy remis.

Na drugą część gry Barcelona wyszła bardzo wysoko. Zawodnicy Luisa Enrique grali bardzo blisko rywali, szybko doskakiwali po stracie piłki. Taka gra poskutkowała sytuacją sam na sam. W 49. minucie Neymar stanął oko w oko z Petrem Cechem, jednak górą z tego pojedynku wyszedł golkiper z Czech. Na dwie minuty przed końcem pierwszego kwadransa drugiej połowy Jordi Alba spiął się z Olivierem Giroud. Jak pokazały powtórki, Francuz trafił obrońcę w ramię, jednak Hiszpan zaczął łapać się za twarz, próbując wmówić arbitrowi, iż został uderzony w buzię. Sędziujący ten mecz Turek Cuneyt Cakir nie pokazał żadnemu z piłkarzy kartki i gra toczyła się dalej.

Dwie minuty później ekipa z The Emirates miała świetną okazję, by wyjść na prowadzenie. Centrę z lewej strony kapitalnym strzałem głową zamknął Olivier Giroud, jednak jeszcze lepszym refleksem wykazał się Marc-Andre Ter Stegen, który znów uratował swój zespół od utraty gola.

Od tego momentu spotkanie bardzo się otworzyło. Zarówno jedna jak i druga strona poszła na wymianę ciosów, co skutkowało naprawdę niezłym widowiskiem. Ofensywa jednych i drugich skończyła się trafieniem dla Barcy. Przyjezdni rozegrali kontratak perfekcyjny, który zaczął się od przechwytu Gerard Pique w polu karnym. Następnie piłka trafiła do Mascherano, a ten wypuścił w bój trio MSN. Suarez, zakładając „tunel” rywalowi, zagrał prostopadle do Neymara. Ten był w bardzo dobrej sytuacji do strzelenia gola, ale z jego prawej strony nadbiegał Leo Messi, do którego podał. Argentyńczyk strzelał praktycznie na pustą bramkę, jednak zdecydował się na przyjęcie, by nadbiegający z interwencją Petr Cech z obrońcami położyli się na murawie. Kiedy bramkarz leżał na ziemi, Messi dokonał egzekucji i otworzył wynik spotkania, przerywając tym samym swoją czarną serię, gdyż Argentyńczyk od 475 minut nie był w tanie pokonać Cecha.

O dziwo po stracie gola Arsenal nie ruszył do odrabiania strat, a jeszcze bardziej się cofnął. To była tylko woda na młyn dla Blaugrany. Sześć minut po strzeleniu gola powinno być 2:0, ale najpierw Neymar w sytuacji sam na sam nie zdobył gola, a chwilę później w odległości czterech metrów od bramki Luis Suarez trafił w słupek.

W 82. minucie Mathieu Flamini zmienił Francisa Coquelina. Flamini pół minuty później sprokurował rzut karny, podcinając Leo Messiego w swoim polu karnym. Do jedenastki podszedł sam poszkodowany, który ma złe wspomnienia z karnych przeciwko Petrowi Cechowi, bowiem w 2012 roku w półfinale Ligi Mistrzów nie wykorzystał w rewanżowym meczu z Chelsea karnego, kiedy w bramce stał właśnie ten golkiper. Tym razem Messi pewnie trafił do siatki i podwyższył prowadzenie. Pod sam koniec meczu Neymar mógł wbić ostatni gwóźdź do trumny, ale po raz kolejny w sytuacji sam na sam z Brazylijczykiem górą był bramkarz Arsenalu.

Zwycięstwo 2:0 w pierwszym meczu stawia Barceloną w bardzo uprzywilejowanej sytuacji przed rewanżem na własnym obiekcie. Prawdę mówiąc, musiałby stać się kataklizm, by Katalończycy roztrwonili tę przewagę.


Polecamy