City wciąż ma o co grać... Rewanż Guardioli za Ligę Mistrzów?
Manchester City znów zagra z Tottenhamem. Czy w Premier League też będziemy świadkami gradu goli, jak w środowej potyczce w Lidze Mistrzów?
fot. EASTNEWS
W europejskich pucharach byliśmy świadkami prawdziwych bramkowych strzelanin. FC Barcelona rozgromiła Manchester United, Liverpool wysoko pokonał FC Porto, ale do historii przejdzie mecz Manchesteru City z Tottenhamem. Kurz po tym starciu jeszcze nie opadł. Furorę w internecie robią reakcje Pepa Guardioli po nieuznanym golu strzelonym przez Raheema Sterlinga w doliczonym czasie gry. Po raz pierwszy w tych rozgrywkach system VAR odegrał tak ważną rolę, bowiem zadecydował o awansie do półfinału. Dla Hiszpana i jego zespołu nie wszystko jednak stracone. „The Citizens” cały czas mogą zdobyć potrójną koronę (Wygrali już Puchar Ligi, w perspektywie mają finał Pucharu Anglii i krajowe mistrzostwo). Po drodze muszą jednak pokonać Tottenham i to już w sobotę (godz. 13.15, transmisja w Canal+ Sport).
Wspomnienia ze środy są świeże i piłkarze City na pewno zrobią wszystko, by się zrewanżować. Narracja tego meczu będzie jednak już zupełnie inna. „Koguty” nie mają już realnych szans na mistrzostwo Anglii, a i w Premier League nie jest używana wideoweryfikacja, na temat czego chętniej wypowiada się Jose Mourinho, który jeszcze nie tak dawno prowadził Manchester United.
- VAR jest już używany w wielu rozgrywkach. Czasami go lubię, czasami go nienawidzę, bo zabija emocje i jest używany błędnie. Jest jednak fantastycznym pomocnikiem dla sędziów i zapewnia sprawiedliwe wyniki. Przecież żaden z sędziów nie zauważyłby tego pięciocentymetrowego spalonego Aguero - oznajmił Portugalczyk.
Czy Tottenham przystąpi do tego starcia w możliwie najsilniejszym składzie? Wiadomo, że do końca sezonu nie zagra najlepszy strzelec zespołu Harry Kane, który nabawił się kontuzji w pierwszym meczu pomiędzy tymi zespołami w Lidze Mistrzów. W rewanżu urazu pachwiny doznał Moussa Sissoko. Menedżer Tottenhamu, Mauricio Pochettino, nie może sobie pozwolić na kolejne straty, tym bardziej, że w perspektywie ma walkę o finał Champions League z nieobliczalnym Ajaksem Amsterdam. Porażka może jednak kosztować go wypadnięcie poza „czwórkę” dającą kwalifikację do fazy grupowej przyszłorocznej Ligi Mistrzów.
We Francji kibice czekają na starcie Paris Saint-Germain z AS Monaco. Zwłaszcza że jeśli zwyciężą gospodarze, zapewnią sobie mistrzowski tytuł (godz. 21). Mimo że piłkarze Thomasa Tuchela wyprzedzają ligę o lata świetlne, a Monaco dopiero co wstało z kolan, jest to wciąż potyczka wzbudzająca emocje.
W składzie gości powinien znaleźć się Kamil Glik, dla którego będzie to 101. mecz w Ligue 1. Polak w poprzednich spotkaniach był kapitanem. Przy okazji meczu zostanie zorganizowana zbiórka na odbudowę katedry Notre Dame. Piłkarze PSG zagrają w specjalnych koszulkach, które mają upamiętnić spaloną w tygodniu katedrę. Kibice też będą mogli nabyć wyjątkowe trykoty. Pieniądze ze sprzedaży pójdą na odbudowę świątyni.
W ten weekend tytuł może zapewnić sobie również Juventus. Drużyna Wojciecha Szczęsnego musi co najmniej zremisować u siebie z Fiorentiną (sobota, godz. 18, Eleven Sports) lub liczyć, że dwa dni później (o godz. 19, Eleven Sports) Napoli przegra z Atalantą. Mimo słabszego meczu zespołu Arkadiusza Milika oraz Piotra Zielińskiego w Lidze Europy, turyńczykom łatwiej będzie liczyć tylko na siebie, bo ekipa z Bergamo, w której trenuje Arkadiusz Reca, nie zwyciężyła od dwóch spotkań, a jesienią przegrała z Neapolem 1:2. Wciąż jednak walczy o europejskie puchary, a jednym z jej głównych konkurentów jest AS Roma. Zespół ze stolicy w meczu na szczycie tabeli Serie A zmierzy się z Interem.
Druga z drużyn z Mediolanu, AC Milan, rozpocznie swój sobotni mecz już o godz. 12.30 (Eleven Sports). Tym razem na drodze Krzysztofa Piątka po koronę króla strzelców stanie Parma. Największy rywal Polaka do tytułu, Fabio Quagliarella, do swojego spotkania o godz. 15 (Eleven Sorts) i w asyście Karola Linettego oraz Bartosza Bereszyńskiego spróbuje pokonać stojącego w bramce Bologny Łukasza Skorupskiego. Golkiper przed tygodniem zachował czyste konto, podobnie jak Bartłomiej Drągowski. Przez kolejne dni media nie mogły wyjść z podziwu nad dokonaniami niespełna 22-letniego Polaka. 17 udanych interwencji mogło wystraszyć też napastników SPAL, z którymi Empoli zagra w sobotę (15, Eleven Sports).