Liga Mistrzów. Barcelona chce pokazać, że niemożliwe nie istnieje
FC Barcelona przegrała pierwszy mecz z Paris Saint-Germain 0:4, ale wierzy, że u siebie strzeli „szóstkę”. Łukasz Piszczek i jego Borussia Dortmund mają łatwiejsze zadanie, bo w starciu z Benfiką Lizbona do odrobienia "tylko" jedną bramkę.
fot. East News
Do 14 lutego Paryż kojarzył się kibicom Barcelony z wielkim sukcesem, z pokonaniem Arsenalu w finale Ligi Mistrzów w maju 2006 r. W święto zakochanych prawdopodobnie padł kolejny wielki kataloński związek. Paris Saint-Germain pokonał Blaugranę w pierwszym spotkaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów aż 4:0. To prawdopodobnie był mecz, który pomógł trenerowi Luisowi Enrique podjąć decyzję o odejściu z Barcelony. - Nie będę prowadził Barcelony w przyszłym sezonie. To bardzo trudna decyzja, ale ją przemyślałem i jej nie zmienię. Potrzebuję odpoczynku - powiedział trener Dumy Katalonii.
Mistrzowie Hiszpanii w Parku Książąt zagrali najgorszy mecz w swojej najnowszej historii. Piłkarze z Camp Nou byli nieobecni ciałem, duchem i umysłem. W tej układance nie zgadzało się kompletnie nic, a trio Neymar - Messi - Suarez w pojedynkę powstrzymał absolutny żółtodziób. Debiutujący w Lidze Mistrzów w barwach PSG 21-letni stoper Presnel Kimpembe.
Luis Enrique nie doczekał się w walentynki romantycznych prezentów w postaci goli, dlaczego ma się to nie udać w... Dzień Kobiet. To będzie właśnie ten dzień, w którym piłkarze Barcelony mogą dokonać - jakżeby inaczej - „Remontady”. To obecnie najwspanialsze słowo w stolicy Katalonii. Na jednych działa niczym kojąca melodia, innych w klubie mobilizuje niczym wielki diapazon. „Remontada” oznacza nic innego jak spektakularny powrót do gry, odrobienie strat. W to wierzy aż 46 proc. czytelników dziennika „Marca”. Głosowało prawie 20 tys. kibiców.
- Znamy swoją wartość. Wiemy, że jeśli strzelimy PSG dwa gole przed przerwą, oni mogą się podenerwować i uwierzyć w to, że możemy to zrobić. Byliśmy w stanie strzelić cztery gole Realowi na Santiago Bernabeu, to dlaczego nie mielibyśmy strzelić czterech PSG na Camp Nou? - pytał Luis Suarez, napastnik Barcelony. - Możemy strzelić nie cztery, a nawet sześć goli - przekonuje Luis Enrique.
„El Mundo Deportivo” przedstawiło nawet dziesięć powodów, dlaczego Barcelona odrobi czterobramkową stratę z Paryża. Dziennik zauważa, że Barcelona wygrała cztery spotkania z rzędu w lidze, Messi i Neymar znowu grają na swoim wielkim poziomie. Bez echa nie przeszła w Hiszpanii także forma paryżan, którzy - z wyjątkiem zwycięstwa w Marsylii 5:1 - cierpieli w ostatnich spotkaniach bardzo mocno.
- Nic nie jest jeszcze rozstrzygnięte. W środę kibice zobaczą prawdziwą Barcelonę. Trudno będzie nam awansować, ale to nie jest mission impossible. Jeśli jest jakiś zespół, który mógłby tego dokonać, bez wątpienia jest nim Barcelona - przekonuje Suarez w wywiadzie z „France Football”. Polskim kibicom pozostaje wzruszenie ramion, Grzegorz Krychowiak nie odegra w rewanżu z Barceloną kluczowej roli. Polak raczej będzie tylko opcją rezerwową dla Unaia Emery’ego.
W cieniu pozostaje drugie środowe spotkanie. Borussia Dortmund zagra z Benficą Lizbona. Portugalczycy wygrali na Stadionie Światła 1:0, a najgorszy mecz w sezonie rozegrała gwiazda BVB Pierre-Emerick Aubameyang, który zmarnował rzut karny. Niemcy będą musieli radzić sobie bez Marco Reusa, skrzydłowy BVB naderwał mięsień uda i do gry wróci dopiero w kwietniu. Pewniakiem w ekipie Tomasa Tuchela jest oczywiście Łukasz Piszczek. Prawy obrońca, od pierwszego spotkania z Benficą, w lidze jest niesamowity - asystuje, strzela gole, Borussia wygrała wszystkie trzy spotkania w Bundeslidze.
Jeśli dortmundczycy przejdą Orły z Lizbony, każdy z nich może liczyć od władz klubu na 100 tys. euro premii ekstra - informuje „Bild”. - To będzie najdłuższe 90 minut w ich życiu. Zagramy z Benficą na 300 proc. - mówi Marc Bartra, stoper Borussii. Żółto-czarni jeszcze nigdy nie przegrali z drużyną z Portugalii na własnym stadionie. Ba, wygrali wszystkie pięć spotkań. Jeśli Benfica wygrywa pierwsze spotkanie w europejskich pucharach 1:0, nie odpada. Odpadła tylko raz. Na dwanaście przypadków - ostrzegają Portugalczycy.