menu

Plan minimum wykonany. Kolejne progi mogą być jednak za wysokie - polskie drużyny w europucharach

15 lipca 2018, 12:34 | Kaja Krasnodębska

Choć wszyscy polscy pucharowicze rozpoczęli zmagania w I rundzie od zwycięstw, nie ma powodów do optymizmu.

Golem w drugiej połowie spotkania Igor Angulo zapewnił Górnikowi zwycięstwo nad Zarią.
Golem w drugiej połowie spotkania Igor Angulo zapewnił Górnikowi zwycięstwo nad Zarią.
fot. Fot Arkadiusz Gola / Polskapresse

Nie sprowadzeni podczas aktualnego okienka Jesus Jimenez czy Jose Kante, a Igor Angulo i Michał Kucharczyk musieli ratować swoje drużyny przed prawdziwym blamażem w pierwszej rundzie europejskich pucharów. Zarówno Górnik Zabrze, jak i Legia Warszawa znacznie niżej ocenianych rywali pokonały skromnie 1:0. Większe rozczarowanie swoim fanom przynieśli chyba ci pierwsi. 19,5 tysiąca kibiców, które pojawiło się czwartkowym wieczorem na trybunach Areny Zabrze, mogło się tylko przyglądać, jak ich ulubieńcy marnują kolejne akcje w meczu przeciwko ostatniej ekipie ligi mołdawskiej.

- Mieliśmy swoje sytuacje. Nie stuprocentowe, ale zawsze i z tego należy się cieszyć. Mniej optymistycznie prezentuje się już nasza skuteczność. Będziemy nad nią pracować - obiecywał Szymon Matuszek. Tej pracy będzie sporo, bowiem zaledwie pięć z 22 szans Górnika zakończyło się strzałem w bramkę.

Nie jest to jedyny powód do zmartwienia dla Marcina Brosza. Trener, który w aktualnym okienku stracił m.in. Mateusza Wieteskę i Damiana Kądziora, w Mołdawii nie będzie mógł skorzystać również z Szymona Żurkowskiego. Pomocnik obejrzał dwie żółte i w konsekwencji czerwoną kartkę.

Wieteska w Europie z Górnikiem nie zagra, pojawił się natomiast we wtorkowym meczu Legii z Cork City. Warszawianie zagrali w nowym ustawieniu 3-5-2, a obok 21-latka wystąpił Inaki Astiz. Dla Hiszpana był to 250. występ w barwach Wojskowych. Nie może zaliczyć go do udanych, bo choć wygrali z mistrzem Irlandii 1:0, to w kolejnych rundach muszą zagrać już lepiej. Mieli kłopot z kreowaniem sytuacji, nie uniknęli błędów w obronie, a nieliczne strzały oddawali po stałych fragmentach gry. Tak też padła bramka Kucharczyka. - Rozegranie takiego rzutu wolnego ćwiczyliśmy na treningach. Wiedziałem, że „Kuchy” strzeli, ale nie spodziewałem się, że aż tak efektownie - mówił w rozmowie z legia.com Sebastian Szymański.

Najlepiej, bo zwycięstwem 2:0 przygodę z pucharami rozpoczął Lech. Oba gole zdobył Cristian Gytkjaer. - To nie był piękny mecz w naszym wykonaniu, ale wygraliśmy i to jest najważniejsze - powiedział Duńczyk, który podobnie jak cały zespół, dobrze zaczął to spotkanie. W miarę upływu czasu Kolejorz prezentował się jednak coraz słabiej, a w końcówce meczu w pustą bramkę nie trafił powracający z wypożyczenia Paweł Tomczyk. - Teraz zespół nie może jeszcze wyglądać idealnie, bo przygotowanie drużyny jest pewnym procesem. Bardziej bym się martwił, gdybyśmy wygrali np. 8:0 i nie byłoby już co poprawiać - powiedział debiutujący w roli szkoleniowca Ivan Djurdjević. Na ostatnie szlify zostało mu zaledwie kilka dni. Rewanżowe starcia Kolejorza i Górnika już 19 lipca.


Polecamy