Liga Europy. Valencia wygrała, ale nieco rozczarowała. Wynik 2:1 pozwala Krasnodarowi na wiarę
Do przerwy Valencia prowadziła z FK Krasnodar 2:0. Słabsza gra w drugiej połowie i stracony gol sprawiły jednak, że przed rewanżem w Rosji kwestia awansu wciąż jest otwarta. Dwa trafienia Rodrigo.
fot. EastNews
By po raz pierwszy w historii zmierzyć się z Valencią, FK Krasnodar pokonał w 1/16 rozgrywek Ligi Europy stawiany w roli faworyta Bayer Leverkusen. Od Niemców nie był dużo lepszy (oba spotkania zakończyły się remisami, ten w Rosji 0:0), a w czwartek zadanie stawiane przed podopiecznymi Murada Musaeva jawiło się jeszcze trudniejszym. Na dalekim wyjeździe w Hiszpanii musiał zmierzyć się z Valencią, która dotąd nieźle radziła sobie na trzech frontach.
Prócz Ligi Europy, Nietoperze wciąż pozostają jeszcze w walce o Puchar Król, a ostatnim zwycięstwem z Athletikiem Bilbao pokazała, że wciąż zamierza walczyć o czwarte miejsce w La Liga. Najpierw jednak musiała przed własną publicznością pokonać Krasnodar. Każdy inny wynik niż wygrana z niżej wycenianym rywalem byłby rozczarowaniem dla kibiców, którzy licznie zjawili się na Estadio de Mestalla. Wielu z nich uważało, że właśnie wylosowanie rosyjskiego rywala będzie przepustką do awansu do ćwierćfinału.
Do przerwy wszystko szło po myśli gospodarzy. Szczególnie początek tego spotkania należał do nich. Dłużej utrzymywali się przy piłce, praktycznie nie pozwalali rywalom na skonstruowanie czegokolwiek na własnej połowie, zamykali ich pod bramką Denisa Boyki. Dobrze spisywali się nie tylko w obronie, ale i w ataku. Sporo sytuacji, sześć strzałów i cztery celne. Kolejne próby przyniosły efekt: dwukrotnie golkipera rywali pokonał Rodrigo, dodając kolegom sporo pewności siebie przed drugą częścią spotkania.
Hiszpan wynik otworzył już w 12. minucie. Efektownie wykończył wykreowaną przez siebie akcję. Prawym skrzydłem przebiegł przez prawie całą długość boiska, zmyli defensorów rywali i mocnym uderzeniem sprzed pola karnego wpakował piłkę do siatki. Po raz drugi udało mu się to mniej niż kwadrans później. Tym razem na trafienie zamienił podanie od Antonio Latorre.
Te bramki, zamiast mocniej ponieść gospodarzy do ataku, nieco ich uśpiły. Początek drugiej połowy to najgorszy fragment w wykonaniu Valencii. Pozwolili przejąć rywalom inicjatywę, co prędzej czy później musiało się skończyć chociażby kontaktową bramką. Nietoperze miały problem z opuszczeniem własnej połowy, nie wspominając już nawet o kolejnych próbach. Rosjanie brylowali, długo jednak brakowało im szczęścia. W końcu Neto pokonał Szwed Viktor Claesson, który po godzinie gry zszedł z lewego skrzydła i z bliska wpakował piłkę do siatki.
W tym meczu więcej bramek już nie padło, ale sytuacji też było jak na lekarstwo. Stracony gol nieco rozbudził gospodarzy, którzy już nie wpuszczali swoich przeciwników tak liberalnie we własne pole karne. Sami też nie potrafili zagrozić rywalom, co wprawiło w pesymistyczny nastrój ich kibiców. Mimo, że mecz zakończył się wynikiem 2:1, fani opuszczali boisko w nienajlepszych nastrojach. Na dobrą sprawę kwestia awansu do ćwierćfinału pozostaje nierozstrzygnięta.
Valencia FC - FK Krasnodar 2:1 (2:0)
1:0 Rodrigo (12 min.)
2:0 Rodrigo (24 min.)
2:1 Viktor Claesson (63 min.)