Legia Warszawa odpadła z Ligi Europy i straciła ogromne pieniądze. Ile Wojskowi mogli dostać od UEFA?
Kolejna klęska Legii Warszawa. Wojskowi nie wykorzystali szansy na awans do fazy pucharowej Ligi Europy. Koło nosa przeszły im pieniądze, które mogły pomóc klubowi w wyjściu z kryzysu.
fot. fot marek szawdyn/polska press
Kibice Legii Warszawa w tym sezonie przyzwyczaili się już do klęsk serwowanych im przez piłkarzy. W czwartek legioniści na własne życzenie przegrali ze Spartakiem i stracili szansę na wielkie pieniądze. Błąd Maika Nawrockiego, który sprezentował gola rywalom i niewykorzystany przez Tomasa Pekharta rzut karny w doliczonym czasie gry kosztowały klub 1,68 mln euro, czyli po obecnym kursie ponad 7,7 mln zł.
[polecane] 22255989, 21246385;1; ZOBACZ TEŻ:[/polecane]
Wygrana ze Spartakiem gwarantowała Legii nie tylko premię za wygrany mecz (630 tys. euro), ale też za zajęcie drugiego miejsca w grupie (550 tys. euro) i awans do 1/16 finału (500 tys). Nawet w przypadku pożegnania się z pucharami karny Pekharta przyniósłby 210 tys. euro (za remis) na otarcie łez. Koniec końców księgowi klubu musieli obejść się smakiem. Piłkarze za udział w LE i tak przynieśli spore pieniądze, ponad 5,5 mln euro za przejście eliminacji i 1,26 mln za wygrane ze Spartakiem i Leicester, a do tego dojdzie jeszcze okrągła sumka za tzw. market pool. W obecnej sytuacji przydałyby się jednak nie tylko dodatkowe środki, ale też nadzieja na lepsze jutro.
O to jest przy Łazienkowskiej coraz trudniej. Po zwolnieniu Czesława Michniewicza właściciel i prezes klubu Dariusz Mioduski postanowił dać szansę trenerowi rezerw Markowi Gołębiewskiemu. Efekt jest taki, że z 10 kolejnych meczów Wojskowi przegrali siedem, a pokonali tylko Świt Skolwin (III liga, czyli czwarty poziom rozgrywkowy) i Motor Lublin (II liga) w Pucharze Polski oraz Jagiellonię w Ekstraklasie. W lidze zajmują miejsce spadkowe z taką samą liczbą punktów co Górnik Łęczna, Warta Poznań i Bruk-Bet Termalica Nieciecza (marnym pocieszeniem dla kibiców jest to, że mają dwa zaległe spotkania).
Mioduski nie ukrywa, że Gołębiewski to tylko opcja tymczasowa i chce zatrudnić Marka Papszuna, najlepiej już zimą. Trener Rakowa ma jednak ważny kontrakt, a władze klubu z Częstochowy nie mają zamiaru oddać go bez walki. Być może Legia będzie musiała poczekać na niego do następnego sezonu. O ile plan ze ściągnięciem na Łazienkowską Papszuna w ogóle wypali.
[polecany]22255905[/polecany]
Bardziej niż na tym, co wydarzy się za kilka miesięcy, Legia musi skupić się na tu i teraz. W tym roku zagra jeszcze trzy mecze ligowe. O optymizm trudno, zwłaszcza w kontekście plagi kontuzji. Z meczu ze Spartakiem urazy wykluczyły m.in. Filipa Mladenovicia, Artura Jędrzejczyka, Ernesta Muciego i Bartosza Kapustkę. Progresu w grze dalej nie widać, a jeśli w szatni nic nie drgnie, jedyną szansą na grę w Europie w przyszłym sezonie będzie zwycięstwo w Pucharze Polski. Z taką grą jak ostatnio nawet ćwierćfinał z Łęczną może być jednak dużym wyzwaniem...
Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
14729[/sonda]
[polecane] 22057663, 22249435, 22153709, 20284021, 22055737, 19271521;1; ZOBACZ TEŻ:[/polecane]
[polecane] 21697093, 19853739, 20785179, 21435115;1; ZOBACZ TEŻ:[/polecane]