Arka Gdynia - FC Midtjylland: Napięcie rośnie
Rośnie napięcie przed występem Arki Gdynia w trzeciej rundzie kwalifikacji do Ligi Europy. Rywal z Danii, drużyna FC Midtjylland, jest faworytem, ale gdynianie chcą sprawić niespodziankę.
Kibice gdyńskiej Arki odliczają już godziny do historycznego momentu, kiedy ich ulubieńcy aż po 38 latach przerwy powrócą do gry w europejskich pucharach. Jutro o godz. 20 na stadionie miejskim przy ul. Olimpijskiej rywalem żółto-niebieskich będzie duński FC Midtjylland. Nie da się ukryć, że nazwa tego mało jak dotychczas utytułowanego na europejskiej arenie klubu nie przyprawia fanów o mocniejsze bicie serca. Jednak fakty są takie, że to jutrzejsi goście są mocnym faworytem pucharowego dwumeczu.
Arka, myśląc o jakimkolwiek, korzystnym rozstrzygnięciu w rewanżu zaplanowanym na 3 sierpnia, musi koniecznie przy głośnym dopingu kompletu własnych kibiców jak najwięcej ugrać u siebie. Dysproporcja w sile obu drużyn jest bowiem aż nadto widoczna. Według specjalistycznych portali internetowych, szacujących wartość poszczególnych piłkarzy, zawodnicy duńskiego pucharowicza, gdyby zgłosił się po nich kupiec, kosztowaliby łącznie grubo ponad 60 mln zł, czyli trzykrotnie więcej od graczy Arki. FC Midtjylland w ostatnich trzynastu sezonach aż jedenastokrotnie meldował się też w europejskich rozgrywkach. Dwa lata temu, po ograniu m.in. warszawskiej Legii, Duńczycy awansowali nawet do 1/16 rozgrywek Ligi Europy i sensacyjnie pokonali u siebie 2:1 Manchester United. W Anglii ulegli jednak wyraźnie 1:5 i odpadli z dalszej rywalizacji. Nie zmienia to jednak faktu, że klub ten prosperuje na takim poziomie, do jakiego nie tylko Arce, ale miażdżącej większości polskich drużyn jest bardzo daleko.
Dla przykładu, wykupując dwa lata temu z FC Nantes reprezentanta Danii Kiana Hansena, Duńczycy wyłożyli kwotę 1,5 miliona euro. Jest to więcej, niż 6 mln zł, czyli niemal połowa rocznego budżetu Arki. Imponujące jak na polskie realia bywają też transfery w drugą stronę, bowiem klub z Jutlandii słynie z pracy z młodymi zawodnikami. Za 24-letniego Czecha Vaclava Kadleca Sparta Praga płaciła niedawno 2,7 mln euro. Z kolei jeszcze młodszy, bo zaledwie 21-letni wówczas Pione Sisto, przenosił się przed rokiem do Celty Vigo za jeszcze bardziej pokaźną sumę, konkretnie za 6 mln euro.
- Akademia FC Midtjylland jest znakomicie zorganizowana i stoi na najwyższym, europejskim poziomie - mówi Patryk Wolański, były bramkarz zespołu z Danii. - Tego typu transfery, jak Pione Sisto, w ogóle mnie nie dziwią. W najbliższym czasie usłyszymy o kolejnych piłkarzach FC Midtjylland, którzy podbijać będą Europę.
Zdaniem Patryka Wolańskiego naturalnym kandydatem do wielkiego transferu jest 23-letni Nigeryjczyk Paul Onuchu. Zawodnik ten strzelił w ubiegłym sezonie duńskiej ekstraklasy 18 bramek, o pięć więcej, niż reprezentant Polski Kamil Wilczek.
- Ma niesamowite umiejętności i jestem pewien, że to jego ostatni sezon w duńskiej Superligaen - mówi Patryk Wolański. - Zobaczymy go w barwach znanego klubu.
Według byłego bramkarza FC Midtjylland piłkarze Arki bardzo uważać będą musieli także na reprezentanta Danii i kapitana zespołu Jakoba Poulsena, który jest reżyserem gry tej ekipy. Swoje możliwości pokazał on już w wyjazdowym meczu z Ferncvarosem Budapeszt, gdy wbił Węgrom trzy gole.
- Generalnie FC Midtjylland to silny zespół i Arka w starciu z nim będzie miała bardzo ciężko - mówi Patryk Wolański.
Co ciekawe, największa gwiazda Duńczyków, słynny Holender Rafael van der Vaart, nie łapie się do składu jutrzejszego rywala gdynian. Zawodnik ten ma podobno braki kondycyjne i został odsunięty od gry.
O tym, że Arkę czeka trudne zadanie, pokazują też boje w ostatnich latach w trzeciej rundzie kwalifikacji do Ligi Europy innych, niespodziewanych zdobywców Pucharu Polski. W 2014 r. bydgoski Zawisza mierzył się z Zulte Waregem i doznał dwóch porażek, 1:2 na wyjeździe i 1:3 u siebie. Pięć lat wcześniej Jagiellonia Białystok trafiła na Aris Saloniki i też odpadła, jednak po walce. Polski zespół przegrał u siebie 1:2, by na wyjeździe zremisować 2:2.
TRZY WRZUTY. Arka piszę historię, Lechia ma problem