Covilo ma swój sekret
Ekstraklasa piłkarska. Najlepszy strzelec Cracovii, autor sześciu bramek w tym sezonie wie, że ma przewagę nad rywalami, bo nikt tak jak on nie potrafi wyskoczyć do piłki z miejsca.
fot. Fot. Andrzej Banaś
Co by zrobiła Cracovia bez Miroslava Covilo? Na pewno byłby to zespół o wiele słabszy, prawdopodobnie uboższy o kilka punktów.
Serb z bośniackim paszportem jest najlepszym strzelcem „Pasów”. Zdobył już sześć bramek w tym sezonie. Zbliża się do najlepszego pod tym względem sezonu w „Pasach”, kiedy to w rozgrywkach 2014/15 zdobył siedem goli.
W ostatnim meczu krakowian, ze Śląskiem we Wrocławiu (2:2), zdobył pierwszego gola dla przyjezdnych. - Patrząc na to, jak ten mecz wyglądał i jak się ułożył w końcówce (rzut karny dla „Pasów” - red.), to musimy być zadowoleni z tego punktu - mówi Covilo. - Jeśli przed spotkaniem ktoś oferowałby jeden punkt, to oczywiście nie bylibyśmy zadowoleni. Przyjechaliśmy przecież po zwycięstwo. Ale, jak powtarzam, musimy się cieszyć z tego co jest.
Bramka Covilo natchnęła jego i jego kolegów do tego, by powalczyli jeszcze w tym meczu, że nie wszystko jest stracone. Z pewnością najlepszy zawodnik Cracovii strzałem głową pokonał Lubosa Kamenara w 64 min. Wcześniej kilkakrotnie mu zagroził, ale górą był golkiper.
- Do momentu zdobycia przeze mnie bramki, mieliśmy kilka dogodnych sytuacji do zdobycia gola - mówi pomocnik. - Nie graliśmy jednak dobrze, nie byliśmy po prostu na tyle agresywni, na ile trzeba. Nie zawsze uda się wygrywać w tak łatwy sposób jak z Koroną (było 6:0 - przyp.), musieliśmy się w meczu ze Śląskiem wznieść na wyższy poziom, a tego zabrakło. Bramka rzeczywiście dała nam dodatkowy impuls do gry. Mogliśmy znacznie wcześniej zdobyć wyrównującego gola, ale ważne, że on w ogóle padł. Szanujemy więc punkt.
Covilo jako najlepiej grający głową zawodnik „Pasów”, a może i całej ligi, jest narażony na starcia z obrońcami rywala. Często są to pojedynki, w których pomocnik jest faulowany, co uchodzi uwadze sędziów. Zwracał na to uwagę trener Jacek Zieliński po meczu. Mówił, że jego zawodnik był faulowany dwa razy w polu karnym. A jak te sytuacje wyglądały z perspektywy piłkarza? - Raz na pewno byłem faulowany - mówi Covilo. - Zawsze mam taki problem, nie tylko w tym spotkaniu. Zdarza się, że dwóch zawodników mnie kryje. Jeden ciągnie mnie za rękę, a drugi wyskakuje do walki w powietrzu. Nie mam co narzekać, zdobyłem bramkę. Wracając do karnych, to myślę, że jeden na pewno powinien być, a co do drugiego, to nie mam pewności.
Najskuteczniejszy zawodnik krakowian docenia golkipera rywali. Lukas Kamenar mógł odebrać ochotę do gry rywalom, broniąc w nieprawdopodobnych wręcz sytuacjach. - Przekonałem się o tym - przyznaje defensywny pomocnik „Pasów”. - W pierwszej połowie obronił mój strzał, ale nie było to jakieś fenomenalne uderzenie. W drugiej połowie z kolei obronił trudny strzał Krzysztofa Piątka.
Covilo zadziwia, bo jest defensywnym pomocnikiem i jego głównym zadaniem jest obrona własnej bramki, a niekoniecznie strzeleckie rekordy. Tym większe więc słowa uznania dla zawodnika. - Każdy piłkarz cieszy się, gdy zdobywa bramki - mówi zawodnik. - Wykorzystuję sytuacje, które mam, a trafień mogło być jeszcze więcej. Jaki jest mój sekret? Dobry timing. Większość zawodników skacze z rozbiegu, a ja mogę to robić z miejsca.
Żaden z piłkarzy Cracovii, także Covilo, nie znajduje odpowiedzi na pytanie, dlaczego krakowianie nie mogą wygrać na wyjeździe? - Nie wiem - mówi. - Musimy skupić się teraz na meczu z Jagiellonią. Mam nadzieję, że następne nasze spotkanie będzie właśnie na przełamanie. Ostatni raz na wyjeździe wygraliśmy z Ruchem w Chorzowie, w poprzednim sezonie. Może wreszcie odpalimy?
sport@dziennik.krakow.pl