"Lewy" jak Benzema. Czy syndrom Lewandowskiego zastąpi syndrom Warzychy?
Mimo dobrych wyników reprezentacji Polski nadal nieskuteczny jest Robert Lewandowski. As Bayernu był królem strzelców Bundesligi, ale w kadrze się nie odblokował, choć gra dobrze.

fot. Filip Trubalski
- Ciąży nade mną jakieś fatum. Nie mogę być zadowolony, skoro bramka w reprezentacji jest jak zaczarowana - powiedział Robert Lewandowski po meczu ze Szwajcarami w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Żartobliwie mówiąc, Lewandowski grający w kadrze zamiast bramki piłkarskiej widzi małą do hokeja na lodzie. Niby kije Robert ma te same co w Niemczech, ale w reprezentacji strzelić jest mu o wiele trudniej.
Kwestia strzeleckiej niemocy napastnika Bayernu Monachium w kadrze niedługo stanie się kultowa - o ile już nie jest. Wiele lat temu strzelecką indolencję w koszulce z orzełkiem na piersi nazywano tzw. syndromem Warzychy. Nie bez kozery od miesięcy pojawiają się porównania Lewandowskiego właśnie do Krzysztofa Warzychy, legendy Panathinaikosu Ateny i drugiego wśród najlepszych strzelców w historii ligi greckiej, który w całej karierze strzelił prawie 350 bramek. "Gucio" w Grecji był niezawodny. Jak dobry karabin.
W kadrze, mimo 50 występów, Warzycha zanotował skromne dziewięć trafień. W biało-czerwonej koszulce zaciął się i nigdy nie zbliżył się do poziomu, który prezentował w klubie. Na jego usprawiedliwienie można dodać tylko, że niektórzy selekcjonerzy, choćby Andrzej Strejlau, wystawiali go nie w ataku, ale na prawej pomocy.
Czy z Lewandowskim może być podobnie? Krzysztof Warzycha dla młodszego pokolenia kibiców może być piłkarzem mało znanym. Był to jednak świetny napastnik, który jako człowiek z zagranicy został symbolem Panathinaikosu Ateny. W latach 1989-2004 strzelił dla tego klubu 288 bramek w 503 występach. Trzykrotnie był królem strzelców rozgrywek, a pięciokrotnie mistrzem kraju. Ostatni występ w kadrze zaliczył w 1997 roku, choć jeszcze przez kilka następnych lat był uznanym w Europie napastnikiem.
Pech i inne okoliczności, w których Robert nie strzela, pozwolą nam niedługo stworzyć... syndrom Lewandowskiego. Znaki zapytania, co ze skutecznością Roberta, zaczęły się w eliminacjach mistrzostw świata w Brazylii, do których nie awansowaliśmy, a nasz gwiazdor zanotował ponad 1000 minut bez gola z akcji. Teorię braku okazji obalają statystyki Lewandowskiego z poprzednich eliminacji, w których oddał 26 strzałów na bramkę, zdobywając tylko jednego gola poza tymi z rzutów karnych z San Marino.
W dwunastu meczach pod wodzą Adama Nawałki Lewandowski zagrał osiem razy i strzelił pięć goli, ale aż cztery w meczu z bardzo słabym Gibraltarem, a jedną strzelił w towarzyskim spotkaniu z Litwą z rzutu karnego. Średnia "Lewego" to 0,35 gola na mecz (23 trafienia w 66 występach) - nie jest imponująca.
Trzeba jednak przyznać, że w meczach eliminacji Euro 2016 Lewandowski, choć nie strzelał goli, grał bardzo dobrze. Zaliczał asysty, w tym arcyważną przy golu Mili z Niemcami, kierował grą drużyny, walczył, był prawdziwym kapitanem. - Najważniejsze jest, by drużyna wygrywała. Robert się z nikim nie ściga. To nie Messi czy Ronaldo, którzy swoją wartość muszą co mecz udowadniać workiem goli. Nie szukajmy dziury w całym. Robert gra fantastycznie, walczy, asystuje, dowodzi tą drużyną, a jej obecnie wszystko wychodzi. Gdy są tak dobre wyniki, naprawdę nie ważne jest, kto strzela bramki. Wyniki są najważniejsze - powiedział były selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Engel.
W eliminacjach do mistrzostw świata podobne problemy miał również Karim Benzema. Gdy Francuzi pokonywali Gruzję w marcu ubiegłego roku gwieździe Realu Madryt wybijał jedenasty mecz z rzędu bez strzelonej bramki. - Dla dobra jego i naszej reprezentacji dajmy mu odpocząć - mówił we francuskiej telewizji mistrz świata z 1998 r. Christophe Dugarry.
Zły czas w kadrze miał nawet Cristiano Ronaldo. Przed mundialem w Brazylii wypominano Portugalczykowi ledwie dwie strzelone bramki na poprzednich mundialach - słabeuszom z Iranu i Korei Północnej. Średnia bramek na mecz zdobytych przez Ronaldo w barwach reprezentacji Portugalii wynosi zaledwie 0,44.
Nawet sam Leo Messi miał w kadrze problemy. Mimo że cztery lata temu na mundialu w RPA Argentyna dotarła do ćwierćfinału, Messiemu ani razu nie udało się pokonać bramkarza rywali. Do tego roku miał ledwie jedną bramkę na koncie zdobytą na mistrzostwach. Złośliwi kibice w Polsce zastanawiali się, czy w Brazylii gracz Barcelony wyrówna rekord dwóch goli Bartosza Bosackiego.
Jeśli reprezentacja Polski z Robertem Lewandowskim awansuje do finałów Euro 2016, to właśnie kapitan będzie ojcem sukcesu. Ale kibice pamiętają przede wszystkim gole. Wierzymy, że kadrze Lewandowski zdobędzie ich jeszcze wiele. Oby już w marcu w Dublinie w spotkaniu z Irlandią.








