menu

Leszek Ojrzyński, trener Arki Gdynia: Mogło być święto, a jest pogrzeb

4 listopada 2017, 00:19 | Paweł Stankiewicz

Arka Gdynia przegrała z Lechią Gdańsk 0:1 w derbach Trójmiasta. Rozczarowanie w gdyńskim zespole było spore, zwłaszcza że gospodarzom należał się rzut karny.


fot. Fot. Piotr Hukało

fot. Fot. Piotr Hukało

fot. Fot. Piotr Hukało
1 / 3

- Nie był to dla nas dobry wieczór. To była rąbanka. Było mało podań, graliśmy nerwowo nawet w sytuacji, w której mogliśmy mieć rzut karny. Jednak szybko wznowiliśmy grę i przedobrzyliśmy. Szybko pozbywaliśmy się piłki i była walka wręcz, było dużo przerw i sporo stałych fragmentów gry w wykonaniu Lechii. Chcieliśmy to zmienić, ale po przerwie gra wyglądała podobnie - przyznał Ojrzyński.

Szkoleniowiec żółto-niebieskich docenił grę Lechii w derbach.

- Lechia grała lepiej w środku boiska i miała Wolskiego oraz Krasicia, którzy próbowali zbierać piłki i zagrywać do Paixao. Szczęście nam sprzyjało do momentu, w którym jeden zawodnik odwrócił się w 95 minucie, zabrakło krycia, jeden od nas się przewraca i Paixao strzela. To była tragiczna bramka i można powiedzieć, że nie dorośliśmy do derbów. To moja wina, bo mogłem inaczej wpłynąć na chłopaków. Obie drużyny chciały pokazać się z bardzo dobrej strony, a bramki zdobyte w takich okolicznościach bolą najbardziej. Dobrze, że jest przerwa na kadrę, bo trzeba przemyśleć pewne rzeczy - powiedział trener żółto-niebieskich. - Lechia musiała stanąć na wysokości zadania. Taka Lechia może walczyć o mistrzostwo Polski. Wolski jest reprezentantem, Sławczew gra w kadrze Bułgarii, bracia Paixao na polską ligę są bardzo dobrzy i tak można wymieniać. Lechia grała dobrze, ale nie zachwyciła i byliśmy blisko zdobycia punktu. Czuję się winny, bo można było inaczej przepracować ostatnie dni. Będzie czas na wyciągnięcie wniosków. Karny dla nas był i teraz można gdybać. Mogło być święto, a jest pogrzeb. Tak jest w życiu i musimy się zebrać. Nie zdaliśmy egzaminu. Chcieliśmy wygrać, a podaliśmy rękę gdańszczanom, a w ostatniej sytuacji nawet dwie ręce. Jeden punkt dałby nam dystans nad Lechią i morale również byłyby lepsze. Byliśmy na to za słabi.

Trener Arki wyjaśnił dlaczego wystawił w składzie Marcusa da Silvę kosztem Grzegorza Piesio.

- Marcus grał w meczu pucharowym, podobnie jak inni zawodnicy. Potrzebowaliśmy mobilnych ludzi i on wyglądał zdecydowanie lepiej niż zawodnik, który grał w poprzednich meczach. Cały czas jest rywalizacja. Nikt nie ma równej formy, bo nie jest to widoczne. Grzesiek Piesio miał o wiele słabsze mecze. Marcus szansę dostał i nie zachwycił, jak cała drużyna - powiedział trener żółto-niebieskich.

Szkoleniowiec powiedział także dlaczego zdjął z boiska po pierwszej połowie Rafała Siemaszkę. Nie chodziło o zagrożenie czerwoną kartką.

- Rafał by grał, gdyby nie kontuzja. On daje serce tej drużynie. Od 20 minuty pokazywał, że ma problemy, a starał się i walczył dla drużyny. Liga się nie skończyła. To był dla nas ważny mecz, ale gramy dalej - zakończył Ojrzyński.

TOP sportowy: zobacz hity internetu