menu

Leszek Ojrzyński, trener Arki Gdynia: Chcieliśmy Arki walczącej i energetycznej

9 września 2017, 09:26 | Paweł Stankiewicz

Leszek Ojrzyński, trener Arki Gdynia, był szczęśliwy po meczu z Wisłą Kraków, że jego drużyna zdobyła trzy punkty i odniosła drugie ligowe zwycięstwo w tym sezonie.


fot. Fot. Karolina Misztal

fot. Fot. Karolina Misztal

fot. Fot. Karolina Misztal
1 / 3

- Wielka ulga i duże szczęście. Życzyliśmy sobie Arki walczącej i energetycznej - to się sprawdziło - przyznał szkoleniowiec żółto-niebieskich. - Mecz się dla nas źle rozpoczął, goniliśmy wynik, ale charakter i determinacja pozwoliły odrobić straty, a potem jeszcze coś dołożyć i wygrać. Uczulaliśmy zawodników, że Wisła wcześniej wygrywała trzy mecze w ostatnich pięciu minutach. Dobrze, że mieliśmy zaliczkę bramkową, bo w końcówce niektórzy zawodnicy mieli już problemy kondycyjne. Cieszę się, że napastnicy strzelili bramki. Podobnie jak rok temu, z Wisłą trafił też Yannick. Drużyna dobrze zareagowała na stratę bramki. Czuło się, że jeśli Wisła nas nie ukłuje po raz drugi i strzelimy bramkę, to pójdziemy za ciosem. To się sprawdziło. W przerwie zmieniliśmy stopera. Krzysiek Sobieraj wszedł za Frederika Helstrupa, który ucierpiał w starciu z rywalem. Plan był początkowo nieco inny, bo chcieliśmy jeszcze wzmocnić atak, ale nie zawsze wszystko układa się zgodnie z założeniami. Przed stratą bramki to my byliśmy 6-7 zawodnikami w polu karnym rywala. Po chwili Buchalik wznowił grę, Carlitos rozegrał, a Małecki popisał się pięknym strzałem. Jutro o 9 się spotykamy i przeanalizujemy to spotkanie.

Szkoleniowiec Arki nie ukrywał, że przed jego zespołem trudne zadanie w następnej kolejce ligowej.

- Obyśmy z podobnym nastawieniem zagrali za tydzień, bo przyjeżdża bardzo mocna drużyna. Zagłębie zremisowało 2:2, choć prowadziło 2:0 i pewnie będzie chciało to odbić. Ponadto, będzie chciało nam się zrewanżować za porażkę w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu. Od poniedziałku zaczynamy akcję Zagłębie Lubin - powiedział trener gdynian.

W meczu z Wisłą szkoleniowiec przesunął na lewą obronę Adama Marciniaka i to się okazało trafną decyzją.

- Każdy mecz jest inny, rozważaliśmy różne warianty. Adam Marciniak zagrał dobrze na lewej obronie. Wiedzieliśmy, że będzie rywalizował tam o miejsce z Marcinem Warcholakiem. Zaliczył asystę, podobnie jak w Pucharze Polski przy golu Siemaszki, czy w meczu ze Śląskiem, gdy dośrodkował do Kuna. Wiedziałem, że Adam bardziej naturalnie czuje się na boku obrony, ale wcześniej harował w środku pola, bo tam mieliśmy problemy. Teraz ten środek wygląda inaczej, bo jest dużo więcej opcji. Ważne, że na lewą obronę mamy dwóch lewonożnych zawodników - zakończył Ojrzyński.

TOP sportowy: zobacz hity internetu