Radomiak Radom - Legionovia Legionowo 0:1.
W meczu 33 kolejki piłkarskiej drugiej ligi, Radomiak Radom przegrał 0:1 z Legionovią Legionowo. - Tego meczu nie mieliśmy prawa nawet zremisować. Jeszcze niczego nie przegraliśmy. Chciałbym to mocno podkreślić. Walczymy o awans do pierwszej ligi - mówił po meczu, Robert Podoliński, trener Radomiaka.
Radomiak - Legionovia 0:1 (0:0)
0:1 Paweł Garyga 90+3.
Radomiak: Szady - Spychała, KościelnyI, Gurzęda, Sulkowski - StąporskiI (68’ Brągiel), Bemba, Colina (61’ Stanisławski), Kwiek, Cupriak - Leandro.
Legionovia: Wilk - Grzelak, Bajat, Krotofil (19’ Goliński), Miś (77’ Wajdzik), KoziaraI, Kulenović, Żebrowski (88’ Dzięcioł), Wójcik, Kraska (46’ Kalinowski) - Garyga.
Sędziował (bardzo dobrze): Mirosław Górecki z Katowic.
Radomiak w trzecim kolejnym meczu traci gola w doliczonym czasie gry.
Tak było w Poznaniu, kiedy w 93 minucie Warta strzeliła wyrównującego gola. Tak było w Wejherowie, kiedy w 91 minucie Gryf strzelił wyrównającego gola. W sobotę, w Radomiu, Radomiak dał sobie odebrać remis w 93 minucie.
Doliczając tylko te pięć punktów, na jedną kolejkę przed zakończeniem sezonu, Radomiak byłby w ligowej tabeli na premiowanym awansem do pierwszej ligi trzecim miejscu z przewagą jednego punktu nad Puszczą Niepołomice. W ostatniej kolejce, Radomiak zagra ze spokojnym ligowego bytu ROW w Rybniku.
Gol zupełnie z niczego
W zupełnie niegroźnej sytaucji, Paweł Garyga wygrał pojedynek z Mateuszem Spychałą i z kilku metrów posłał piłkę między nogami naszego bramkarza Adriana Szadego do siatki.
- Tego meczu nie mieliśmy prawa nawet zremisować. Jeszcze niczego nie przegraliśmy. Chciałbym to mocno podkreślić. Walczymy o awans do pierwszej ligi - mówił po meczu, Robert Podoliński, trener Radomiaka.
Radomski szkoleniowiec miał w tym wszystkim dużo racji, bo szczególnie w pierwszej połowie, jego podopieczni dominowali na boisku, ale szwankowała skuteczność.
Wynik tego meczu ze słabą Legionovią można było rzeczywiście zamknąć z korzyścią dla Radomiaka już po 45 minutach. Miło było patrzeć na grę zielonych. Fajnie operowali piłką, momentami piłkarze z Legionowa nie wiedzieli co się dzieje na boisku.
Były bardzo dogodne okazje
Już na początku meczu bardzo mocnym uderzeniem zza pola karnego popisał się Simon Colina, ale pewnie futbolówkę złapał Adam Wilk. Kilka minut później Matthieu Bemba mocno kopnął piłkę, ale ta przeleciała tuż obok słupka. W 28. minucie po dobrym podaniu Mateusza Stąporskiego, dobrej okazji nie wykorzystał Rossi Leandro, który z kilku metrów trafił wprost w Adama Wilka.
Radomiak grał szybko, skrzydłami, prostopadłymi piłkami, ale zabrakło celnego strzału, po którym bramkarz Legionovii wyjąłby futbolówkę z siatki. Końcówka pierwszej połowy to ponownie dwie, trzy okazje bramkowe. Najlepszą miał Hiszpan Simon Colina, który zamiast strzelać na bramkę, szukał podaniem kolegów w polu karnym, a miał praktycznie przed sobą tylko Adama Wilka.
Trafił piłką w słupek
Legionovia tylko raz groźnie zaatakowała radomską bramkę. W 39 minucie, po zagraniu Krystiana Wójcika do Patryka Koziary, ten drugi potężnie huknął na bramkę Adriana Szadego, ale piłka na szczęście dla Radomiaka uderzyła w słupek i wyleciała poza boisko.
Poprzeczka Szymona Stanisławskiego
Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił. Legionovia jeszcze bardziej cofnęła się na swoją połowę i prawie całą drużyną się broniła. Radomiak momentami bił głową w twardy mur defensywy gości.
Było jednak kilka okazji do wyjścia na prowadzenie. W 68 minucie na indywidualną akcję zdecydował się Mateusz Spychała, ale strzał naszego młodego obrońcy na rzut rożny sparował Adam Wilk. Po tym stałym fragmencie gry, który wykonywał Bartosz Sulkowski, piłka po strzale głową Szymona Stanisławskiego trafiła w poprzeczkę i wyleciała poza boisko. Za kilka minut potężnie na bramkę próbował uderzać Szymon Stanisławski, ale niecelnie. Za moment o mało Adama Wilka nie zaskoczył David Kwiek.
Zabrakło trochę pomysłu
Zupełnie nie widoczny w tej części gry był nasz najlepszy strzelec, Brazylijczyk Rossi Leandro. Popularny Leo nadawał się do zmiany i zmiana powinna nastąpić. Zabrakło trenerowi Robertowi Podolińskiemu trochę pomysłu i odwagi.
Radomiak dążył do wygranej i ściąganie z boiska najlepszego napastnika byłoby trochę jak strzał samobójczy, ale Rossi Leandro nic nie grał. Na boisku powinien się pojawić Chinonso Agu i Maciej Filipowicz, bo dwaj piłkarze ze świeżym zapasem sił byli bardzo potrzebni na placu gry.
Ostatni mecz z Rybnikiem
W ostatniej 34 kolejce, Radomiak zagra w ROW w Rybniku.
Wszystko wskazuje na to, że w wyjściowym składzie pojawią się piłkarze, którzy dotychczas mniej grali, lub w ogóle nie dostali szans grania. Za osiem żółtych kartek nie zagra Mateusz Stąporski. W perspektywie dwóch meczów barażowych o awans do pierwszej ligi, na pewno trener Robert Podoliński da odpocząć kilku ważnym piłkarzom. Komu? Rossi Leandro, Mateusz Spychała, Kamil Kościelny, Bartosz Sulkowski, Matthieu Bemba, Paweł Tarnowski, David Kwiek, Adrian Szady, Kamil Cupriak.
Mówi trener Robert Podoliński: - Przegraliśmy ten mecz, którego prawa nawet nie mieliśmy zremisować. W pierwszej połowie do oprócz skuteczności do niewielu rzeczy można było się przyczepiać w naszej grze. W drugiej połowie za duża nerwowość dała znać o sobie, podobnie jak to było w meczu w Wejherowie, także i w tym meczu dała znać o sobie. Ja uważam, że dążyliśmy za wszelką cenę do zwycięstwa w tym meczu. Nikomu w szatni nie odmówię, że chciał , ale czasem brakuje umiejętności. Szkoda, bo sami sobie zabraliśmy jeszcze cień szansy przed ostatnią kolejkę na awans z trzeciego miejsca. Nic mądrzejszego nie wymyliśmy, już skupiamy się na tym, co nas czeka za dwa tygodnie. Niczego jeszcze w tym roku nie przegraliśmy i chcę to mocno podkreślić. Ja bardzo wierzę w ten zespół i że możemy się pokazać w barażach się z dobrej strony.