menu

Nikolić przejechał się po "Pasach". Pewna wygrana Legii w debiucie Czerczesowa [RELACJA, ZDJĘCIA]

18 października 2015, 19:52 | Konrad Kryczka

Od zwycięstwa rozpoczął Stanisław Czerczesow przygodę z Ekstraklasą. W hicie 12. kolejki Legia Warszawa pokonała Cracovię 3:1. Bohaterem stołecznej ekipy był Nemanja Nikolić, który skompletował hat-tricka. Wszystkie asysty przy bramkach Węgra zaliczył Tomasz Jodłowiec.

Legia Warszawa - Cracovia
fot. SZYMON STARNAWSKI/POLSKA PRESS
Legia Warszawa - Cracovia
fot. SZYMON STARNAWSKI/POLSKA PRESS
Legia Warszawa - Cracovia
fot. SZYMON STARNAWSKI/POLSKA PRESS
Legia Warszawa - Cracovia
fot. SZYMON STARNAWSKI/POLSKA PRESS
Legia Warszawa - Cracovia
fot. SZYMON STARNAWSKI/POLSKA PRESS
Legia Warszawa - Cracovia
fot. SZYMON STARNAWSKI/POLSKA PRESS
Legia Warszawa - Cracovia 3:1
fot. SZYMON STARNAWSKI/POLSKA PRESS
Legia Warszawa - Cracovia
fot. SZYMON STARNAWSKI/POLSKA PRESS
Legia Warszawa - Cracovia
fot. SZYMON STARNAWSKI/POLSKA PRESS
Legia Warszawa - Cracovia
fot. SZYMON STARNAWSKI/POLSKA PRESS
Legia Warszawa - Cracovia
fot. SZYMON STARNAWSKI/POLSKA PRESS
Legia Warszawa - Cracovia
fot. SZYMON STARNAWSKI/POLSKA PRESS
1 / 12

Z natury debiut – w przypadku zarówno zawodnika, jak i trenera – jest swego rodzajem podstawą, przez pryzmat której możemy ocenić przyszłe występy i poczynione postępy. Dzisiaj pierwsze kroki na polskich boiskach stawiał Stanisław Czerczesow, które dwa tygodnie temu przejął Legię po Henningu Bergu. Dyscyplina i rygor to rzeczy, które od razu kojarzą się z Rosjaninem, a ich wprowadzenie było głównym zadaniem szkoleniowca w ostatnim czasie. Dziś – ku zaskoczeniu wielu – Czerczesow postawił na dość defensywne ustawienie z trójką Pazdan-Furman-Jodłowiec w środku pola. Jak się okazało w trakcie meczu, nie było to głupie rozwiązanie.

Jeżeli wszystkie mecze Ekstraklasy zaczynałyby się od tak mocnego uderzenia, jak dzisiaj, to nigdy nie moglibyśmy powiedzieć, że nasza liga jest nudna. Z impetem zaatakowała Cracovia, ale nie potrafiła wyciągnąć z tego niczego konkretnego (w świetnej sytuacji znalazł się Deniss Rakels, ale po pierwsze jego uderzenie wybronił Dusan Kuciak, a po drugie Łotysz był na spalonym). Dokładniejsi byli gospodarze, którzy szybko wykorzystali pierwsze poważne błędy w szeregach „Pasów”. Najpierw Tomasz Jodłowiec zagrał prostopadłą piłkę między zawodnikami z Krakowa, a później doszedł do niej zupełnie niepilnowany Nemanja Nikolić, który minął bramkarza i zanotował trzynaste trafienie w Ekstraklasie. Węgier potwierdził tym samym, że wszelkie pochwały i nagrody, które otrzymuje (przed meczem odebrał statuetkę dla najlepszego ligowca we wrześniu), jak najbardziej mu się należą.

„Niko” nie poprzestał na jednym trafieniu. Chwilę później znów mógł pokonać Sandomierskiego, jednak tym razem Węgier zmarnował podanie Kucharczyka. Supersnajper „Wojskowych” do siatki trafił po raz kolejny „dopiero” po przerwie. Reprezentant Węgier otrzymał kolejne prostopadłe podanie od Jodłowca i z wielkim spokojem pokonał Sandomierskiego. Nie po raz ostatni. 10 minut później „Niko” trafił do siatki po raz kolejny, ponownie wykańczając podanie Jodłowca. Tym razem reprezentant Polski w swoim stylu wbiegł w pole karne i dopiero tam wyłożył piłkę koledze.

Legia nie żyła jednak jedynie Nikoliciem. W pierwszej połowie zaskoczyć Sandomierskiego próbowali jeszcze „Kuchy”, który uderzył zbyt lekko, Guilherme, który ładnie uderzył z powietrza, ale piłkę posłał obok słupka, oraz Tomasz Brzyski, który próbował pokonać golkipera Cracovii z rzutu wolnego. W drugiej swoje szanse mieli Bartosz Bereszyński oraz Ivan Trickovski, jednak żaden z nich nie znalazł sposobu, aby pokonać Sandomierskiego. Czwartego gola nie zdobył również Nikolić, który już w doliczonym czasie gry znalazł się w wymarzonej sytuacji, jednak nieznacznie się pomylił.

Cracovia zdołała odpowiedzieć tylko raz. Po podaniu Bartosza Kapustki Kuciaka pokonał pewnie Erik Jendrisek. To było jednak wszystko, na co tego dnia było stać gości. „Pasy” zostały stłamszone przy Łazienkowskiej i zupełnie nie przypominały zespołu, który w poprzednich kolejkach kontrolował grę, wymieniając wiele podań. Przebłyski miał co prawda Kapustka, ale to było za mało. Reszta zespołu nie potrafiła przebić się przez defensywę Legii, a do tego sama popełniała proste błędy w obronie.


Polecamy