Jan Urban dla Ekstraklasa.net: Musimy szukać alternatyw
- Zawsze podkreślałem, że dla Legii to zbyt duży luksus pozwolić sobie na to, by w drużynie był tylko jeden napastnik - mówi w rozmowie z Ekstraklasa.net szkoleniowiec warszawskiej Legii, Jan Urban.
Za nami 7 ligowych spotkań, zatem można pokusić się o pierwsze podsumowania. Legia nie przegrała meczu i jest liderem rozgrywek, więc chyba z początku sezonu jest Pan zadowolony?
Jesteśmy zadowoleni z tego początku. Uważam, że uciekły nam dwa punkty, bo powinniśmy byli wygrać przede wszystkim mecz w Zabrzu, gdzie straciliśmy bramkę w doliczonym czasie, a wydaje mi się, że z przebiegu gry zasłużyliśmy na zwycięstwo. Pozostałe dwa remisy trzeba uznać za sprawiedliwe.
Nie ma więc sensu denerwować się tymi trzema remisami z rzędu?
Tak jak mówię - dwa remisy trzeba uszanować i docenić rywali. Zagłębie zagrało dobry mecz na tle naszego słabego spotkania. Nie ma co ukrywać, że ten mecz nam nie wyszedł. Z kolei Polonia postawiła nam przy Łazienkowskiej dość mocne warunki i nie potrafiliśmy sobie z tym poradzić. Mecz nie ułożył nam się zbyt dobrze, bo musieliśmy przecież gonić wynik. Zarówno w Lubinem jak i w starciu z Polonią potrafiliśmy odrobić straty i to się bardzo liczy.
Wbrew pozorom trudny był również mecz z Wisłą i nie można patrzeć na to w jakiej sytuacji i na jakim miejscu w tabeli jest zespół, bo nawet w spotkaniu z nami pokazali, że w piłkę potrafią grać bardzo dobrze i znowu cieszy to, że z takim rywalem jak Wisła potrafiliśmy odrobić straty, co wcale nie jest taką łatwą sprawą.
Przed sezonem kadrowo Legia wyglądała bardzo dobrze i wydawało się, że poza napastnikiem na każdej pozycji ma Pan dwóch dobrych zawodników. Przez kontuzje trochę się to jednak posypało i składem trzeba będzie mieszać.
Tak, zgadza się. Potencjał Legii w ofensywie jest dosyć dobry. Wydaje mi się jednak, że często zapominamy o tym, że w składzie Legii jest wielu młodych chłopaków, którzy rzeczywiście w tym sezonie pokazują się z bardzo dobrej strony, ale wiemy jak to z tą młodzieżą jest - raz lepiej, raz gorzej. Pod tym względem, mimo wszystko, inne zespoły przewyższają nas doświadczeniem. Jeśli pokażemy na papierze zespoły Wisły Kraków czy Lecha Poznań, to naprawdę można dyskutować, który skład jest lepszy. Cieszymy się z tego, że nasza młodzież w wielu momentach wnosi do składu dużo jakości i rywalizacji, mając duży wkład w osiągane przez nas wyniki. Poprzez kontuzje i sprawę Marka Saganowskiego trochę się ta sytuacja komplikuje. Zawsze podkreślałem, że dla Legii to zbyt duży luksus pozwolić sobie na to, by w drużynie był tylko jeden napastnik.
Pan mówił o tym już w sierpniu, że zmiennik Sagana jest Legii potrzebny. Znakomicie układała się współpraca Marka z Ljuboją, który najlepiej czuje się na pozycji ofensywnego pomocnika. Zastanawiam się czy na przesunięciu Serba na szpicę drużyna nie będzie podwójnie tracić, bo Danijel zdecydowanie więcej da zespołowi grają za plecami wysuniętego napastnika, a cofając się po piłkę do strefy środkowej sprawi, że tego snajpera Legii będzie brakować.
Naturalną alternatywą jest gra Ljuboji w ataku, bo to nie jest dla niego żadne zaskoczenie. Grał na tej pozycji cały poprzedni sezon, zdobywając bodajże 11 bramek, co nie jest wcale takim złym wynikiem. Rzeczywiście Danijel jest zawodnikiem, który bardzo często opuszcza strefę gry napastnika i, jak choćby w meczu z Wisłą, wraca po piłkę szukając gry. Danijel nie potrafi być zbyt długo bez piłki i stąd takie jego zachowanie na boisku. Często się tak zdarza, że do napastnika dochodzi zdecydowanie mniej piłek niż do ofensywnego pomocnika, a czasami wcale tych zagrań nie dostaje, jeśli przeciwnik postawi trudne warunki.
Musimy szukać alternatyw. Przede wszystkim pomocnicy muszą wziąć na siebie większą odpowiedzialność zdobywania bramek, jak to robił ostatnio Kosecki. Nie wiemy jeszcze dokładnie jak groźna jest jego kontuzja, ale byłaby to wielka dla nas strata, bo ostatnio Kuba grał bardzo dobrze i byłoby to duże osłabienie gdyby nie był do dyspozycji na mecz z Pogonią.
LEGIA WARSZAWA - serwis specjalny Ekstraklasa.net
W przeszłości Michał Kucharczyk często ustawiany był na pozycji wysuniętego napastnika. Takiego ustawienia spróbował Pan w drugiej połowie meczu z Żalgirisem i choć nie wyglądało to najlepiej, to jednak "Kucharz" i może chyba stanowić jakąś alternatywę wobec problemów Saganowskiego.
Michał sam przecież podkreślał, że na tej pozycji czuje się dobrze. Zagrał na szpicy z Piastem Gliwice w Pucharze Polski i strzelił bramkę. Akurat w spotkaniu z Żalgirisem nie wyglądało to za dobrze, ale gra na tej pozycji nie jest dla niego zaskoczeniem, bo już w Świcie Nowy Dwór pełnił rolę napastnika i strzelał bardzo dużo bramek, zatem jest dla nas alternatywą.
A Michał Żyro? W młodzieżowej reprezentacji Polski często grywał jako napastnik.
Nie było czasu i możliwości za mojej kadencji, by sprawdzić Michała na tej pozycji. Wiem, że w jednym z okresów przygotowawczych Maciek Skorża próbował takiej alternatywy, ale ja nie miałem okazji tego zrobić.
Zaskoczyło Pana coś na początku tego sezonu?
Z pewnością zaskoczył Widzew Łódź, który miał bardzo dużo różnego rodzaju problemów, a mimo to znakomicie zaczął sezon i długo był liderem. To była taka pozytywna niespodzianka. Rozczarował za to Ruch Chorzów, gdzie musiało dojść do zmiany trenera, żeby wszystko wyprostować. Ogólnie, jak na zespół wicemistrza Polski, nie wyglądało to dobrze.
Poza tym wydaje mi się, że tak późne rozpoczęcie naszej ligi miało duży wpływ na to jak zaprezentowały się polskie zespoły w europejskich pucharach. Wydaje mi się, że stać nas było na lepszą grę i pokazanie się z lepszej strony, bo można zostać wyeliminowanym, ale zależy w jaki sposób. Przykładowo Viktoria Pilzno to bardzo dobry zespół, ale w rywalizacji z Ruchem nie powinno być aż takiej różnicy. Brak rytmu meczowego z pewnością ma na to jakiś wpływ. My poradziliśmy sobie w miarę dobrze z tym problemem, ale nie wykorzystaliśmy szansy gry w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Jeśli ma się przewagę w dwumeczu z Rosenborgiem, zwłaszcza na własnym stadionie, gdzie przeważaliśmy niemal przez całe spotkanie, to trzeba umieć to wykorzystać, a nie dać się zaskoczyć kontrą, bo wynik 1:0 to w europejskich pucharach dobry rezultat. Nie poradziliśmy sobie jednak z tym i w naszej grze nie zaprocentowało doświadczenie nabyte przez zespół w poprzednim sezonie. Zabrakło nam doświadczenia i odpowiedzialności na boisku.
Wczoraj był Pan na spotkaniu z RPA i miał Pan okazję obejrzeć na prawej obronie Grzegorza Wojtkowiaka. Widziałby Pan na tej pozycji bardzo dobrze spisującego się od początku sezonu Artura Jędrzejczyka?
Jeśli mówilibyśmy tylko tym spotkaniu, to rzeczywiście Grzesiek zagrał słabsze spotkanie i miał trochę problemów z Tshabalalą. Decyzja należy tu do Waldka Fornalika, ale fakt jest taki, że Jędrzejczyk potrafi grać zarówno na stoperze jak i na boku obrony. To jest sygnał dla innych zawodników grających na tej pozycji, że można o kadrę powalczyć.
Bez względu na to jak zakończy się sprawa Marka Saganowskiego będzie Pan naciskał na "górę", żeby sprowadzić zimą drugiego napastnika?
Tak, będziemy chcieli to zrobić. Zobaczymy przede wszystkim w jakiej będziemy sytuacji pod względem finansowym, bo w żadnym polskim klubie nie jest dzisiaj zbyt wesoło i ogląda się każdą złotówkę, by wydać ją w mądry sposób. Będziemy chcieli kogoś sprowadzić. Chyba, że sytuację wyjaśni nam Michał Efir, który dojdzie do pełnej sprawności fizycznej i będzie grał naprawdę dobrze. Na dzień dzisiejszy nie mogę nic powiedzieć na temat tego czy Efir będzie tym napastnikiem, bo z jednej strony jest problem zdrowotny, a z drugiej ja też muszę zobaczyć i ocenić co Michał potrafi.
Rozmawiał: Sebastian Kuśpik / Ekstraklasa.net