Legia Warszawa mistrzem Polski w sezonie 2017/2018. To oni zdobyli trofeum Lotto Ekstraklasy i złote medale
20 maja 2018, 20:02 | TB, TD
Trzeci raz z rzędu, a piąty w ciągu ostatnich sześciu lat Legia Warszawa została mistrzem Polski. Mimo 11 porażek, na finiszu nie przegrała meczu, wyprzedzając w fazie mistrzowskiej Lecha Poznań i Jagiellonię Białystok. Oto piłkarze i trenerzy, którzy wywalczyli trofeum Lotto Ekstraklasy i złote medale.
Takiego rezerwowego ze świecą szukać. Nie narzeka, że siedzi na ławce, a solidnie trenuje i pomaga w utrzymaniu formy pierwszemu bramkarzowi, z którym zresztą ma świetny kontakt. Rozgrywkami 35-letniego Cierzniaka był Puchar Polski, w którym rozegrał wszystkie mecze. W ekstraklasie wystąpił tylko trzy razy.
fot. Lukasz Capar/Polska Press
fot. Lukasz Capar/Polska Press
Reprezentant Polski, który w tym sezonie był cieniem siebie z poprzednich sezonów. Miniony zaczął w roli kapitana, ale zawodził, jak reszta zespołu. Drugą cześć rundy jesiennej stracił przez kontuzję. W tym roku trudno mu było dojść do formy. Na rundę mistrzowską wypadł ze składu. Oby na mundialu w Rosji grał o niebo lepiej.
fot. Bartek Syta/Polska Press
fot. Bartek Syta/Polska Press
Kolejny prawy obrońca, dla którego to był trudny sezon. U Jacka Magiery grał rzadko. Do składu wskoczył, gdy trenerem został Romeo Jozak. Wiosną znów przesiadywał na ławce albo na trybunach. Mimo to jak najbardziej może być dumny z czwartego tytułu mistrza Polski.
fot. Bartek Syta/Polska Press
fot. Bartek Syta/Polska Press
Jeden z niewielu graczy stołecznej drużyny, który utrzymywał równą i solidną formę przez cały sezon. Choć oczywiście nie ustrzegł się błędów. Jednak wśród obrońców nie miał sobie równych. Narzekać mógł tylko na mniejsze (częściej) lub większe (rzadziej) urazy.
fot. Andrzej Banas / Polska Press
fot. Andrzej Banas / Polska Press
Najlepszy legionista spośród tych, którzy dołączyli do drużyny zimą. Mimo że jesienią nie grał w pierwszym zespołem Montpellier, to szybko stał się wyróżniającym się obrońcą w polskiej lidze. Nic dziwnego, że wystąpił w każdym z 19 meczów wiosną (licząc Puchar Polski).
fot. Bartek Syta/Polska Press
fot. Bartek Syta/Polska Press
Gdy na początku tego sezonu podpisywał z Legią kontrakt, wracając do klubu po dwóch latach, wielu pukało się w głowę. Tymczasem 34-letni Hiszpan wyróżniał się na tle mizernej defensywy stołecznego zespołu. Dla niego to trzecie mistrzostwo Polski w barwach Legii.
fot. Bartek Syta/Polska Press
fot. Bartek Syta/Polska Press
Na palcach jednej ręki można policzyć legionistów, którzy w tym sezonie rozegrali przynajmniej 30 ligowych meczów. Jednym z nich jest 29-letni Czech. Głównie dlatego, że nie miał solidnego zmiennika. A przydałby się, bo Hlousek, w porównaniu do poprzednich dwóch sezonów, ten miał zdecydowanie słabszy.
fot. Bartek Syta/Polska Press
fot. Bartek Syta/Polska Press
Były kapitan Dinama Zagrzeb i reprezentant Chorwacji miał być liderem środka pola Legii. Tymczasem jego najbardziej pamiętnym występem był ten przeciwko Jagiellonii przy Łazienkowskiej. Już po kwadransie dostał czerwoną kartkę, a Legia przegrała 0:2. Do czasu - w ostatniej kolejce strzelił gola, który dał Legii prowadzenie w meczu z Lechem.
fot. Bartek Syta
fot. Bartek Syta
Zdobył bramkę w finale Pucharu Polski z Arką, a później dwie w kluczowym dla układu tabeli spotkaniu z Wisłą Płock. Choćby dla tych chwil warto było go sprowadzić z FC Metz. Jego wypożyczenie będzie obowiązywało też w przyszłym sezonie, Legia ma też opcję pierwokupu.
fot. szymon starnawski / polska press
fot. szymon starnawski / polska press
Mijający sezon w wykonaniu 31-letniego Fina był bardzo chimeryczny. W jednym meczu potrafił ciągnąć grę ofensywną drużyny, strzelać i asystować, by w kolejnym kompletnie nie istnieć na boisku.
fot. Bartek Syta
fot. Bartek Syta
U Jacka Magiery miał pewne miejsce w składzie, bywał nawet kapitanem. Po zimowych transferach rzadko łapał się nawet na ławkę rezerwowych. Jeśli grał, to tylko w III-ligowych rezerwach.
fot. Sebastian Maciejko / Polska Press
fot. Sebastian Maciejko / Polska Press
Lata lecą, trenerzy się zmieniają, a bez "Kuchego" nadal ani rusz. Jedni go uwielbiają, inni wręcz przeciwnie. W trudnych momentach zawsze można było jednak liczyć na to, że zawodnik z Nowego Dworu Mazowieckiego poderwie kolegów do walki.
fot. Bartek Syta / Polska Press
fot. Bartek Syta / Polska Press
Najlepszy transfer letniego okienka. Szybko wkomponował się w drużynę i stał się jednym z jej liderów. Końcówkę sezonu stracił jednak z powodu kontuzji.
fot. piotr hukalo / dziennik baltycki / polska press
fot. piotr hukalo / dziennik baltycki / polska press
Wychowanek Juventusu, niegdyś wielki talent - kibice wiele sobie po nim obiecywali. Nie przez przypadek we Włoszech grał jednak głównie w Serie B i nigdzie nie udało mu się zagrzać miejsca na dłużej. Ma przebłyski, ale zdarzają mu się zdecydowanie zbyt rzadko.
fot. Andrzej Banas / Polska Press
fot. Andrzej Banas / Polska Press
Przeciwieństwo Pasquato, w jego przypadku kibice zastanawiali się, czy zawodnik z Luksemburga będzie prezentował odpowiedni poziom. 24-letni pomocnik futbolową edukację odebrał jednak we Francji i to widać. Jeśli ustabilizuje formę, będzie bardzo dużym wzmocnieniem.
fot. szymon starnawski / polska press
fot. szymon starnawski / polska press
Rundę jesienną stracił z powodu kontuzji. Szkoda, może z kapitanem w składzie Legia nie odpadłaby z europejskich pucharów tak szybko. Trzeba jednak przyznać, że wiosną do dawnej formy nawiązywał tylko momentami.
fot. Bartek Syta
fot. Bartek Syta
Talent 19-latka w tym sezonie ujawnia się coraz częściej. Szymański zyskał sporą pewność siebie, co widać było choćby po bezczelnym wręcz golu z rzutu wolnego przeciwko Górnikowi. Jego postępy zauważył Adam Nawałka, który powołał Szymańskiego do szerokiej kadry na mundial.
fot. Bartek Syta
fot. Bartek Syta
Twardy, nieustępliwy, choć przez to czasem przekraczający przepisy. Jego transferu nikt w Warszawie jednak nie żałuje. Zaletą reprezentanta Czarnogóry jest uniwersalność, z powodzeniem może grać jako skrzydłowy i prawy obrońca.
fot. szymon starnawski / polska press
fot. szymon starnawski / polska press
Nie tak wyobrażano sobie grę byłego napastnika Arsenalu na boiskach Lotto Ekstraklasy. Choć z najwyższego poziomu zszedł już dawno, to wydawało się, że wciągnie naszą ligę nosem. Nic bardziej mylnego. Grał fragmentami i to słabo, człapiąc po murawie. Tylko raz kopnął celnie w bramkę. Statystyki "ratują" trzy asysty.
fot. Andrzej Banas/Polska Press
fot. Andrzej Banas/Polska Press
Sezon rozpoczął w gabinecie lekarskim, ale gdy wyszedł z niego na boisko, to niemal z miejsca pokazał, że to na niego należy stawiać. Dodajmy jednak, że nie miał dużej konkurencji. Tak czy inaczej 23-letni Niezgoda ze swojej roli wywiązał się przyzwoicie - został najskuteczniejszym strzelcem mistrza Polski (choć goli mogłoby być więcej).
fot. Bartek Syta/PolskaPress
fot. Bartek Syta/PolskaPress
W poprzednim sezonie zrobił coś z niczego. Odmienił drużynę, która fatalnie wyglądała za Besnika Hasiego. W tym podzielił jego los, nie potrafiąc wskrzesić w niej iskry, która zgasła między sezonami. W efekcie Legia odpadła w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów po rywalizacji z FK Astana, a walkę o fazę grupową Ligi Europy przegrała z Sheriffem Tyraspol. Prezes i właściciel klubu Dariusz Mioduski zwolnił Magierę 13 września.
fot. Szymon Starnawski /Polska Press
fot. Szymon Starnawski /Polska Press
Przejął Legię, gdy ta była na piątym miejscu w tabeli i traciła do pierwszego Lecha Poznań dwa punkty. Miał nie tylko zdobyć mistrzostwo Polski, ale przede wszystkim zmienić filozofię drużyny i jej budowania. Z projektu Chorwata, który wcześniej pracował jako dyrektor sportowy, a nie trener, nic nie wyszło. Choć Legia utrzymywała się w czołówce, nie potrafił stworzyć dobrych relacji z piłkarzami. Mioduski stracił do niego serce 15 kwietnia. Oddać Jozakowi należy, że w 23 rozegranych za jego kadencji ligowych meczach Legia zdobyła 41 punktów, tyle samo co Wisła Płock. Biorąc pod uwagę ten czas, nie było w ekstraklasie lepszej drużyny.
fot. Wojciech Matusik/PolskaPress
fot. Wojciech Matusik/PolskaPress
Na Łazienkowską trafił razem z Jozakiem, zostając jego asystentem. I to on z tej dwójki pracował w przeszłości w roli trenera (m.in. z kobietami, ale jednak). Legię przejął przed najważniejszymi meczami w sezonie. Ponoć głównie dlatego, że ma bardzo dobre relacje z drużyną. Tak czy inaczej okazało się to strzałem w dziesiątkę. To z Klafuriciem na ławce Legia zdobyła Puchar Polski, przypieczętowała mistrzostwo Polski i nie przegrała meczu.
fot. Szymon Starnawski/Polska Press
fot. Szymon Starnawski/Polska Press
Daniel Chima Chukwu (2 mecze/0 bramek, obecnie Molde FK), Jakub Czerwiński (4/0, Piast Gliwice - wypożyczenie), Maciej Dąbrowski (9/1, Zagłębie Lubin), Guilherme (15/3, Benevento Calcio), Hildeberto Pereira (3/0, wrócił z wypożyczenia do Northampton Town FC), Brian Iloski (1/0), Tomasz Jodłowiec (9/0, Piast Gliwice - wypożyczenie), Maurício (2/0), Thibault Moulin (19/2, PAOK Saloniki), Dominik Nagy (9/1, Ferencvarosi TC - wypożyczenie), Armando Sadiku (17/2, Levante UD), Mateusz Szwoch (1/0, Arka Gdynia).
fot. Lukasz Capar Polska Press
fot. Lukasz Capar Polska Press
Trzeci raz z rzędu, a piąty w ciągu ostatnich sześciu lat Legia Warszawa została mistrzem Polski. Mimo 11 porażek, na finiszu nie przegrała meczu, wyprzedzając w fazie mistrzowskiej Lecha Poznań i Jagiellonię Białystok. Oto piłkarze i trenerzy, którzy wywalczyli trofeum Lotto Ekstraklasy i złote medale.
Gdyby nie blisko 38-letni bramkarz (skończy 19 czerwca), Legia nie skończyłaby ligi na czele tabeli. Wielokrotnie świetnymi interwencjami obronił zespół przed stratą punktów. Mocny faworyt do zostania najlepszym piłkarzem nie tylko stołecznej drużyny, lecz także Lotto Ekstraklasy.
fot. Grzegorz Dembinski/Polska Press
fot. Grzegorz Dembinski/Polska Press
1 / 25
Komentarze (0)
>