menu

Legia na właściwych torach. "Najważniejsze, żeby w Lidze Mistrzów podtrzymała rytm"

20 listopada 2016, 19:20 | Tomasz Biliński

Wygrywając z Jagiellonią w Białymstoku 4:1, czyli liderem przed 16. kolejką Lotto Ekstraklasy, Legia Warszawa pokazała, że wskoczyła na wysokie obroty. - Zaskoczył mnie rozmiar tej wygranej - przyznał były pomocnik stołecznego klubu Tomasz Sokołowski. We wtorek legioniści zagrają z Borussią Dortmund w Lidze Mistrzów. - Najważniejsze, żeby utrzymać rytm. Jak się uda zdobyć punkty, byłoby rewelacyjnie. Ale najważniejsze spotkanie czeka drużynę dwa tygodnie później, ze Sportingiem w Warszawie - uważa inny były gracz Legii, napastnik Jacek Cyzio.

Legia Warszawa wygrała z Jagiellonią w Białymstoku 4:1.
fot. Andrzej Zgiet/Polska Press
Legia Warszawa wygrała z Jagiellonią w Białymstoku 4:1.
fot. Andrzej Zgiet/Polska Press
Legia Warszawa wygrała z Jagiellonią w Białymstoku 4:1.
fot. Andrzej Zgiet/Polska Press
Legia Warszawa wygrała z Jagiellonią w Białymstoku 4:1.
fot. Andrzej Zgiet/Polska Press
Legia Warszawa wygrała z Jagiellonią w Białymstoku 4:1.
fot. Andrzej Zgiet/Polska Press
Legia Warszawa wygrała z Jagiellonią w Białymstoku 4:1.
fot. Andrzej Zgiet/Polska Press
Legia Warszawa wygrała z Jagiellonią w Białymstoku 4:1.
fot. Andrzej Zgiet/Polska Press
1 / 7

Dawno nie widziałem takiego zawodnika w polskiej lidze, jak Vadis Odjidja-Ofoe. Już Besnik Hasi mówił, że ten piłkarz zrobi dużą różnicę, ale na jego nieszczęście potrzebował czasu, by to pokazać. Obecnie imponuje w ekstraklasie, ale także w Lidze Mistrzów - przyznał były pomocnik Legii Warszawa Tomasz Sokołowski. 27-letni Belg był motorem napędowym mistrza Polski w meczu z Jagiellonią w Białymstoku. Odjidja-Ofoe strzelił gola, a przy pozostałych trzech trafieniach zaliczył przedostatnie podanie.

Początki przy Łazienkowskiej miał słabe. Podpisał dwuletni kontrakt, został najlepiej zarabiającym piłkarzem Lotto Ekstraklasy (nieoficjalnie ponad dwa mln zł za sezon), ale był kompletnie nieprzygotowany do sportowej rywalizacji. Wyglądał jak oldboj, był wolny, można było odnieść wrażenie, że ówczesny trener Legii ciągnie go za uszy. Nie pomagały też złe wyniki.

- To była inna Legia - uciął były piłkarz stołecznego klubu, napastnik Jacek Cyzio. I ma rację. Hasiego zastąpił Jacek Magiera, zespół odżył. Choć Odjidja-Ofoe w debiucie nowego trenera ze Sportingiem w Lizbonie znalazł się w rezerwie. Jednak nie odpuścił. - W każdej dyscyplinie profesjonalizm wyróżnia się m.in. tym, że jeśli jest się w słabszej formie, to siada się na ławce. W jego przypadku manewr Magiery poszedł w doskonałym kierunku. Złapał oddech i wrócił do gry mocniejszy - dodał zdobywca Puchar Polski z Legią w 1990 r.

Dla Cyzia Belg to obecnie jeden z trzech najlepszych piłkarzy ligi. - Mam wrażenie, że umiejętnościami przewyższa każdego w naszej lidze. I wszystko wskazuje na to, że będzie jeszcze lepszy - stwierdził.

Sokołowski ocenił, że też w bardzo dobrej formie byli Miroslav Radović i Guilherme. Ich dwóch i Odjidja-Ofoe w efektowny sposób wykonali rzut rożny, po którym legioniści zdobyli pierwszą bramkę. To była akcja jak po sznurku. - Właściwie docenić trzeba wszystkich. Arek Malarz obronił groźny strzał przy 0:1. Gdyby puścił, mecz wyglądałby inaczej - uznał.

Inna sprawa, że Jagiellonia nie przypominała drużyny, która przed 16. kolejką Lotto Ekstraklasy była pierwsza w tabeli. - Zespół Michała Probierza... był tylko liderem. Legia była dla mnie zdecydowanym faworytem. Wskoczyła na właściwe obroty. Nie pozwoliła gospodarzom rozwinąć skrzydeł. A tak, jak zagrała w drugiej połowie, powinna grać zawsze w lidze. To klasowy zespół, najlepszy w Polsce - ocenił Cyzio. - Po części się zgadzam, ale mimo wszystko zaskoczony byłem rozmiarami wygranej - przyznał za to Sokołowski.

Słabszy dzień miał zwłaszcza Konstantin Wasiljew. - Legia odcięła go od podań, a jak on nie mógł grać tak jak chciał, to i zespół sobie nie radził - stwierdził mistrz Polski z Legią w 2002 r. Sokołowski. A przecież Estończyk w tym sezonie strzelił w lidze osiem goli i ma tyle samo asyst. - Ciągnął grę zespołu z pozostałymi rywalami w lidze. Być może na tle mocniejszych rywali właśnie tak się prezentuje? - zastanawiał się Cyzio.

Piątkowa wygrana w Białymstoku była dla Legii czwartym ligowym zwycięstwem z rzędu. Dzięki niemu jest czwarta. Do drugiej Jagiellonii traci pięć punktów. Lechia Gdańsk wygrała z Wisłą Płock, więc mistrz Polski wciąż ma osiem punktów mniej. W najbliższą niedzielę zmierzy się we Wrocławiu ze Śląskiem. Natomiast wcześniej zagra w Lidze Mistrzów. We wtorek z Borussią w Dortmundzie. W Warszawie było 0:6. Jednak od kilku tygodni gra i wyniki dają nadzieję, że nie wszystko stracone.

- Od wspomnianej porażki przy Łazienkowskiej dużo się zmieniło. Najważniejsze, żeby Legia grała swoje, utrzymała rytm. Jak się uda zdobyć punkty, byłoby rewelacyjnie. Ale najważniejsze spotkanie czeka ją dwa tygodnie później, ze Sportingiem w Warszawie. O ile w tej kolejce Real Madryt z nim wygra, wtedy zagramy z Portugalczykami o Ligę Europy. I to jest fajne, że wciąż żyjemy tą Champions League - przyznał Cyzio.

- Po remisie 3:3 z Królewskimi Legia przystępuje do meczu z innego pułapu. Do tego Borussia jest bardziej zdyscyplinowanym zespołem niż Real. Nie ma co liczyć, że zlekceważy Legię, ani też nie popełni takich błędów jak ekipa z Madrytu - stwierdził Sokołowski, ćwierćfinalista Ligi Mistrzów z Legią.


Polecamy