Legia - Jagiellonia. Tomasz Frankowski i Dariusz Czykier o szansach Jagi
Przed wtorkowym szlagierem ekstraklasy Legia - Jagiellonia poprosiliśmy o opinię byłych znakomitych piłkarzy białostockiego zespołu - Tomasza Frankowskiego i Dariusza Czykiera.
fot. Wojciech Wojtkielewicz
- W tym roku Legia wystartowała niemrawo, a z kolei Jagiellonia – znakomicie. Na dodatek w ostatnich latach białostocki zespół całkiem dobrze radził sobie przy Łazienkowskiej, często tam punktując. Wiadomo, że Legia to mistrz kraju i gra u siebie, ale nasza drużyna jest przecież liderem. Szanse oceniam 50 na 50 - mówi Tomasz Frankowski, jedyny w historii król strzelców w barwach Jagiellonii, który trzy tytuły najskuteczniejszego napastnika zdobył też jako piłkarz Wisły Kraków.
Podobnego zdania jest Dariusz Czykier, który w piłkarskim CV ma grę zarówno w Jadze, jak i Legii.
- Jeśli się nie mylę, to Jagiellonia po raz pierwszy jedzie do Legii w roli lidera i ma wszystkie karty w rękach, by tę pozycję przy Łazienkowskiej obronić. Każdy z zawodników osobno i wszyscy jako zespół muszą jednak wznieść się grubo ponad swoją średnią grę. Oczywiście, bilans Legii u siebie budzi respekt, ale każdą statystykę można zmienić - uważa popularny "Kosa", który niedawno obchodził 52. urodziny.
Były legionista dodaje, że nawet remis nie będzie dla gości dobrym wynikiem.
- Każdą zdobycz przy Łazienkowskiej uznam za sukces. To już nawet nie chodzi o fakt, że pozwoli to Jagiellonii utrzymać fotel lidera. Na to trzeba patrzyć po 37. kolejce, bo wtedy okazuje się, kto jest mistrzem. Ale sukces z Legią wzmocni zespół mentalnie i pokaże, że jest w stanie wywalczyć tytuł. Wszystko w głowach i nogach piłkarzy Jagiellonii - zaznacza Dariusz Czykier.
Obaj wybitni piłkarze będą we wtorek ściskać kciuki za zespół trenera Ireneusza Mamrota.
- Życzę naszej drużynie, by z podniesioną głową pojechała do stolicy i z podniesioną głową z niej wróciła - kończy Tomasz Frankowski.
Wtorkowy szlagier w Warszawie rozpocznie się o godz. 20.30.