Legia faworytem do mistrzostwa. Wzmocniła się kosztem najgroźniejszych rywali
Po prawie trzech miesiącach przerwy w piątek do gry wraca ekstraklasa. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują jednak na to, że wiosną liga nie przysporzy kibicom wielkich emocji.
fot. sylwester wojtas
Zamykające tabelę Bełchatów i Podbeskidzie tracą do bezpiecznej pozycji aż dziewięć punktów. Spektakularnych wzmocnień nie zanotowały, wręcz przeciwnie, więc ich kibice mogą liczyć już chyba tylko na cud. Podobnie wygląda sytuacja na górze tabeli.
Legia spokojnie lideruje stawce z przewagą czterech punktów nad Lechem oraz pięciu nad Polonią i Górnikiem. Zimą zespół z Łazienkowskiej nie popełnił błędu sprzed roku, gdy sprzedał trzy ważne ogniwa drużyny: Rybusa, Borysiuka i Komorowskiego. Legia zarobiła kilka milionów euro, ale przegrała walkę o mistrzostwo. Tym razem też nie obyło się bez strat. Do Fiorentiny odszedł Rafał Wolski. Z powodu kontuzji młody pomocnik jesienią nie zagrał jednak nawet minuty, trener Jan Urban nie powinien więc za nim bardzo tęsknić.
Podsumowanie zimowych transferów w Ekstraklasie: Gwiazdy opuściły Polskę
Zwłaszcza że jego zespół został poważnie wzmocniony, i to kosztem ligowych rywali. Z Polonii przyszli doświadczeni Tomasz Brzyski i Wladimer Dwaliszwili. Z Lecha perspektywiczny Bartosz Bereszyński. Po problemach z sercem do formy wraca Marek Saganowski.
To nie koniec. Wydawało się, że nową gwiazdą będzie Marcin Wasilewski, jednak zawodnik Anderlechtu nie doszedł do porozumienia z Legią. Zamiast niego klub chce sprowadzić innego obrońcę - po kontuzjach Rzeźniczaka i Choto pole manewru Urbana się ograniczyło - Tomasza Jodłowca ze Śląska, który jest zawodnikiem Józefa Wojciechowskiego.
Prezes Bogusław Leśnodorski wzmocnił też drużynę... kibicami. Ich protest został zakończony, wiosną znów będą prowadzić doping. Patrząc na wyniki zimowych sparingów legionistów, fani Wojskowych nie mają się o co martwić. Ich zespół wygrał pięć meczów, zremisował trzy i jeden przegrał. Z dobrej strony pokazali się też wychowankowie. - Same wyniki nie mówią o wszystkim. Jednak postawa zespołu napawa optymizmem. W Hiszpanii pracowaliśmy nad innymi elementami niż na Cyprze i zauważyliśmy poprawę gry ofensywnej oraz defensywnej - uważa trener Urban.
Studzi też nastroje. - Na razie nie wybiegamy myślami do Ligi Mistrzów. Startujemy z pozycji lidera. W tej chwili koncentrujemy się na ekstraklasie i Pucharze Polski. O tym, czy zdobędziemy tytuł, dowiemy się najpóźniej w czerwcu, ale mam nadzieję, że sięgniemy po niego wcześniej - zapowiada.
Kto może zagrozić Legii? Na własne życzenie z wyścigu o tytuł wypisała się Polonia. Część piłkarzy straciła wiarę w kolejne obietnice prezesa Ireneusza Króla dotyczące spłaty zaległych pensji. Z zespołu odeszli Baszczyński, Brzyski, Cani, Teodorczyk i Dwaliszwili. Następni w kolejce są Cotra, Kokoszka, Piątek i Todorowski. By utrzymać formę, wrócili do treningów z zespołem, ale czekają na rozwiązanie kontraktów. W miejsce zawodników stanowiących jesienią trzon trzeciej drużyny ekstraklasy sprowadzono kilku nowych, jednak nawet najwięksi optymiści nie wierzą, że wiosną powalczą oni o miejsce w europejskich pucharach.
W najlepszej sytuacji do ataku jest Lech, jednak na razie przegrywa z Legią na każdym polu. Nie zdołał utrzymać Bereszyńskiego, dał sobie sprzątnąć sprzed nosa Dwaliszwilego, fatalnie spisywał się w sparingach (przegrał pięć z ośmiu, m.in. z Flotą Świnoujście i Miedzią Legnica). Podobnie jak w Śląsku i Górniku, który na dodatek stracił Arkadiusza Milika.
Wygląda na to, że jeśli ktoś wyprzedzi Legię, będzie to jeden z większych cudów od 1973 i meczu na Wembley. Hurraoptymiści powinni jednak przypomnieć sobie mistrzostwo przegrane w poprzednim sezonie czy tytuł stracony w pięć minut w 1997 r. Wtedy też w Warszawie mrożono już szampany...