menu

Lechia znowu pierwsza! Skromna, ale jak cenna wygrana nad Cracovią

9 września 2016, 19:54 | Marcin Chycki

LOTTO Ekstraklasa. Lechia Gdańsk wróciła na zwycięską ścieżkę. Po niespodziewanej porażce z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza (1:2) w 8. kolejce pokonała na wyjeździe Cracovię 1:0. Gola strzelił Marco Paixao po akcji Rafała Wolskiego. Mecz należał do emocjonujących. Aż dziwne, że padła w nim tylko jedna bramka. Lechia ma teraz 16 punktów i przynajmniej do jutra pozostanie liderem tabeli.

Cracovia - Lechia Gdańsk 0:1
fot. Andrzej Banaś / Polska Press
Cracovia - Lechia Gdańsk 0:1
fot. Andrzej Banaś / Polska Press
Cracovia - Lechia Gdańsk 0:1
fot. Andrzej Banaś / Polska Press
Cracovia - Lechia Gdańsk 0:1
fot. Andrzej Banaś / Polska Press
Cracovia - Lechia Gdańsk 0:1
fot. Andrzej Banaś / Polska Press
Cracovia - Lechia Gdańsk 0:1
fot. Andrzej Banaś / Polska Press
Cracovia - Lechia Gdańsk 0:1
fot. Andrzej Banaś / Polska Press
Cracovia - Lechia Gdańsk 0:1
fot. Andrzej Banaś / Polska Press
Cracovia - Lechia Gdańsk 0:1
fot. Andrzej Banaś / Polska Press
Cracovia - Lechia Gdańsk 0:1
fot. Andrzej Banaś / Polska Press
Cracovia - Lechia Gdańsk 0:1
fot. Andrzej Banaś / Polska Press
Cracovia - Lechia Gdańsk 0:1
fot. Andrzej Banaś / Polska Press
1 / 12

Jeszcze kilka minut przed pierwszym gwizdkiem spotkanie otworzyli kibice Biało-Zielonych, którzy dobitnie zaznaczyli swoją obecność na stadionie. Kibice "Pasów" nie zostali im dłużni i odpowiedzieli. To zapowiadało bardzo bojową atmosferę z obu stron. A jak wyglądała gra zaraz po rozpoczęciu? Na pierwszy groźniejszy atak nie trzeba było długo czekać. W 3. minucie na pole karne fantastycznie dośrodkował Flavio Paixao, ale jego koledzy z zespołu nie potrafili wykończyć i otworzyć wyniku. Parę minut później Cracovia była bardzo bliska strzału za sprawą brawurowego rajdu Deleu, który poszedł na przebój mijając przy tym dwóch rywali. Brazylijczyk ostatecznie zagrał do Budzińskiego, ale ten zdołał jedynie trafić w słupek.

Następnie przez jakiś czas obie drużyny próbowały ataków, ale bezskutecznie. Dopiero w 17. minucie Rafał Wolski poszedł jak burza skrzydłem ogrywając Wołąkiewicza niczym juniora i płaskim podaniem dostarczył piłkę swoim kolegom na pole karne. Tam było sporo zamieszania, ale na końcu futbolówka trafiła pod nogi Marco Paixao, który mocnym uderzenie posłał piłkę do siatki Sandomierskiego i na tablicy wyników widniało 0:1.

Po straconej bramce Cracovia próbowała się otrząsnąć i nawet była blisko wyrównania w 23. minucie po uderzeniu głową Miroslava Covilo. Zabrakło odrobiny szczęścia i padłaby bramka, ale znowu futbolówka zdołała tylko natrafić na słupek. Następnie kilka minut później świetną dwójkową akcję rozpoczął rajdem Budziński do którego też na końcu trafiła piłka i po jego uderzeniu zabrakło dosłownie centymetrów, aby ta wpadła do bramki.

Już w pierwszej połowie debiut w Cracovii zaliczył Piotr Malarczyk. Wychowanek Korony Kielce zastąpił Wołąkiewicza, który swoją słabą grą przyczynił się do podjęcia takiej decyzji przez trenera Zielińskiego. Wraz z ostatnim kwadransem pierwszej połowy Cracovia znowu próbowała się odkuć i wykreowała kilka sytuacji, jednak albo zabrakło trochę szczęścia w rozegraniu, albo na drodze piłki stawał bramkarz Lechii. Parę minut później sytuacja zmieniła się diametralnie. Piłkarze gości wystosowali dwa mocne ostrzeżenia względem piłkarzy Cracovii. Wynik dla gospodarzy uratował Sandomierski, który wykazywał się heroicznymi obronami.

Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0:1 jednak Lechia mimo to mogła żałować, bo miała szanse do podwyższenia wyniku na talerzu. Podopieczni Piotra Nowaka podczas pierwszych 45. minut grali przede wszystkim zdecydowanie i konsekwentnie, dokładnie tak jak zapowiadał szkoleniowiec Biało-Zielonych przed meczem.

Od pierwszym minut drugiej połowy Cracovia ruszyła do przodu, ale zdecydowanie brakowało zgrania w szeregach gospodarzy i ataki zazwyczaj czytelne kończyły się już w początkowej fazie. Później siły się wyrównały. Drużyny wychodziły do ofensywy naprzemienne, ale poziomem oba zespoły odstawały od tego co było grane w pierwszej połowie.

W 70. minucie trener gospodarzy zdecydował się na wpuszczenie na murawę niedawno kupionego Krzysztofa Piątka, który miał rozruszać ofensywę "Pasów". Gra się jednak nie zmieniała. Chaotyczne zagrania piłkarzy Cracovii z pewnością nie zadowalały zarówno kibiców zgromadzonych na stadionie jak i trenera Jacka Zielińskiego. Ze strony Lechii nie wyglądało to lepiej z tym, że goście mieli po swojej stronie korzystny wynik.

W ostatnim kwadransie Lechia starała się już bronić wyniku na każdy możliwy sposób. Gospodarze natomiast dzięki swojej nieudolności w przeprowadzeniu chociażby jednego składnego ataku, męczyli się próbując cokolwiek zmienić. Biało-Zieloni utrzymali wynik do końca i tym samym nie tylko zdobyli cenne 3 punkty do ligowej tabeli, ale też po raz pierwszy od 55 lat wygrali na stadionie przy ulicy Kałuży z "Pasami".

Oprawy Legii i Borussii. Czyje lepsze?

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!


Polecamy