Lechia ograła Widzew i zbliżyła się do pierwszej ósemki. Bohaterem Vranjes
Lechia Gdańsk wygrała z Widzewem Łódź 2:0 (1:0). Obie bramki zdobył Stojan Vranjes. Dla Bośniaka były to pierwsze gole w nowej drużynie, dla biało-zielonych pierwsza domowa wygrana od grudniowej z Legią Warszawa.
W pierwszej połowie nie odnotowano wielu spektakularnych akcji. Widzew ograniczał się do gry defensywnej, natomiast Lechia nie za bardzo wiedziała, jak sforsować tę obronę. Próbowali Patryk Tuszyński, Piotr Wiśniewski i Maciej Makuszewski. Żaden z nich do siatki nie trafił, ale dwaj ostatni wypracowali bramkę. Stało się tak w 29. minucie, kiedy po wrzutce Makuszewskiego piłkę Stojanovi Vranjesowi zgrał Wiśniewski. Vranjes czystym wolejem z lewej nogi nie dał szans Patrykowi Wolańskiego, dzięki czemu wyprowadził Lechię na prowadzenie i strzelił swojego debiutanckiego gola.
Dziesięć minut drugiej połowy dało znaczniej więcej jakości i emocji niż wcześniejsze 45. Obie drużyny na przemian tworzyły groźne sytuacje. Zaczęła Lechia, która postraszyła minimalnie niecelnym strzałem Tuszyńskiego. Widzew odpowiedział próbą Velijko Batrovicia, po której piłka minęła prawy słupek. Najlepszą okazję w tym fragmencie gry mieli jednak gospodarze, bo w 53. minucie po rzucie rożnym w poprzeczkę trafił Paweł Dawidowicz.
W dwóch ostatnich kwadransach przewagę osiągnęła Lechia, która w 76. minucie ustaliła wynik na 2:0. Autorem gola ponownie okazał się Vranjes, który ze stoickim spokojem minął bramkarza, wykorzystując równie trzeźwe podanie od Makuszewskiego. W samej końcówce okazje na podwyższenie prowadzenia mieli jeszcze Tuszyński i Makuszewski, ale kolejne bramki nie padły.
Dzięki wygranej Lechia przesunęła się na dziewiąte miejsce i ma już tylko dwa punkty straty do ósmego w tabeli Zawiszy Bydgoszcz. Dla Widzewa była to już… siedemnasta porażka w sezonie. Jeśli Zagłębie Lubin pokona jutro Śląsk Wrocław, to łodzianie będą już tracić dziesięć punktów do miejsca gwarantującego utrzymanie.